W sprawie upraw genetycznie modyfikowanych zamiast obiektywizmu naukowego szerzone jest wyznanie amerykańsko-koncernowe Ostrość sporów wokół organizmów genetycznie zmodyfikowanych (GMO) jest przejawem konfliktu w zakresie podstawowego dla nauki wymogu etycznego, zwanego obiektywizmem lub poszukiwaniem prawdy. Zamiast obiektywizmu naukowego rozwinięte zostało swoiste wyznanie amerykańsko-koncernowe. Jego cztery slogany brzmią następująco: 1. GMO są środkiem prowadzącym do zlikwidowania głodu na Ziemi. 2. GMO przynoszą zwiększenie plonów. 3. GMO zmniejszają chemizację środowiska, chroniąc gleby. 4. Nie stwierdzono żadnych negatywnych skutków spożywania żywności z GMO. Przez GMO do bankructwa W setkach książek i artykułów, a także w raportach światowej witryny www.gmwatch.org wykazano w stopniu co najmniej dostatecznym, że żadne z tych haseł nie jest w pełni prawdziwe. Są to typowe manipulacje reklamowe. W kwestii głodu oddziaływanie jest wręcz przeciwne – w krajach ubogich drogie (opatentowane) ziarno genetycznie modyfikowane wypiera rodzime odmiany i rodzimą produkcję rolną, czym przyśpiesza bankructwa rolników, zwiększając liczbę bezrobotnych i głodujących (według opinii części ministrów środowiska i rolnictwa z Trzeciego Świata). W Indiach drogie ziarno GMO było główną przyczyną dziesiątków tysięcy samobójstw zadłużonych ubogich rolników. Tym bardziej argument głodu nie ma sensu w odniesieniu do mającej nadprodukcję płodów rolnych Polski i UE. Również u nas wprowadzenie GMO spowodowałoby drogą konkurencji na rynku bankructwa drobnych rolników i zasilenie szeregów bezrobotnych przez miliony ludzi. Plony nie są wyższe Plony z roślin genetycznie modyfikowanych nie są trwale wyższe, przeciwnie, zwykle o kilkanaście procent niższe od plonów tradycyjnych. Przyznała to Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO, 2004). Zmniejszenie strat dzięki wyniszczeniu szkodników upraw przez transgen Bt jest zaś efektem krótkotrwałym, bo już pokazały się pierwsze owady odporne na wytwarzaną przezeń truciznę (m.in. w Europie, Nowej Zelandii, USA). Kontrolowanie liczebności owadów na dłuższą metę najlepiej uzyskuje się metodą biologicznej walki ze szkodnikami. Co więcej, groźny jest efekt uboczny GMO – choć wszczepiony gen toksyczności za parę lat przestanie chronić dane rośliny, to ta cecha rozejdzie się, i to nieodwracalnie, po uprawach tradycyjnych i ekologicznych oraz gatunkach dzikich, wprowadzając trudne do przewidzenia zaburzenia w przyrodzie. Po co nam to, skoro mamy nadmiar plonów? Plony z upraw GMO nie są też tańsze (tu bywa czasowy dumping) – odwrotnie, ich ceny szybko rosną, powodując zwiększenie cen plonów tradycyjnych. Przykład: dziś ziarno soi modyfikowanej GM RR 2 oraz GM SmartStax kosztuje sześć razy tyle, ile kiedyś ziarno soi niemodyfikowanej (Benbrook, 2009). Dlatego straszenie nas przez złotoustych misjonarzy GMO rosnącymi cenami produktów spożywczych niemodyfikowanych jest odwracaniem kota ogonem i propagandą mającą na celu wymuszenie zaakceptowania produktów zmodyfikowanych. GMO mogą szkodzić Również twierdzenie o zmniejszeniu chemizacji gleb nie jest prawdziwe, bo uprawy GMO są związane z używaniem, i to w coraz większych ilościach, preparatu Roundup, bardzo szkodliwego dla środowiska i dla zdrowia. A uprawy GMO dodatkowo same negatywnie wpływają na stan zespołów organizmów glebowych, co bywa przemilczane. Czy rośliny genetycznie modyfikowane są zagrożeniem dla zdrowia? Zwolennicy i stronnicze media ukrywają przed społeczeństwem, że już mamy sporo tego potwierdzeń, dysponując: • dowodami na zdrowotną i reprodukcyjną szkodliwość niektórych form GMO, zwłaszcza związanego z nimi herbicydu Roundup, dla ssaków hodowlanych, a więc przypuszczalnie i dla dzikich oraz dla człowieka. Są to wyniki doświadczeń na zwierzętach laboratoryjnych, uzyskane przez doktorów i profesorów I. Chapelę, J. Cumminsa, D. Quista, R. Mazzę, G.E. Séraliniego, M. Konowalową. Wyniki te uzyskano niezależnie w ośmiu krajach; potwierdzają je badania francuskie, pokazujące, jak trzy odmiany genetycznie modyfikowanej kukurydzy wywołują uszkodzenia wątroby, nerek i innych organów wewnętrznych u karmionych nimi szczurów (de Vendômois et al., 2009). Liczne są raporty amerykańskie o bydle i owcach, które unikają zjadania pasz z GMO, preferując te z roślin niemodyfikowanych (Smith, 2007). A skutki zdrowotne u Amerykanów jako królików doświadczalnych pojawią się zapewne za jedno pokolenie lub dwa, jak skutki palenia tytoniu. Ale nasi uczeni – zwolennicy GMO, choć nie wykonali ani jednego takiego badania, wiedzą wszystko już
Tagi:
Ludwik Tomiałojć









