Czy Andrzej Lepper stanowi zagrożenie dla demokracji?
Prof. Leszek Koczanowicz, filozof, Uniwersytet Wrocławski Tak, stanowi zagrożenie. Każdy populizm jest z definicji groźny dla demokracji, bo przekracza procedury demokratyczne. Andrzej Lepper jest zagrożeniem nie tyle ze względu na swoją osobowość, ile jako przywódca partii populistycznej, która działa, lekceważąc standardy i procedury demokratyczne. Prof. Roman Kochnowski, historyk myśli politycznej, niemcoznawca Każdy populizm jest jakimś zagrożeniem dla demokracji, a Lepper obiecuje gruszki na wierzbie, nie licząc się z realiami ekonomicznymi. Czy lider Samoobrony rzeczywiście zagrozi systemowi demokratycznemu, zależy od tego, na ile poważnie traktuje swój program. Jest przecież drastyczna analogia do Hitlera, co do którego łudzono się, że kiedy dojdzie do władzy, mechanizmy demokracji uniemożliwią mu zbyt ostre posunięcia. Wtedy stało się inaczej. Znamy jednak populistów, którzy dochodząc do władzy, liczyli się z realiami, niczego nie popsuli, co dobrze o nich świadczy. Jeśli więc wola wyborców wyniosłaby do władzy Andrzeja Leppera, należy się modlić, by nie zrobił nic złego i niczego nie popsuł, bo w to, że zdziała coś pozytywnego, nie wierzę. Prof. Mirosław Karwat, politolog, Uniwersytet Warszawski Są poważniejsze zagrożenia, choć paradoksalnie metodę straszenia Lepperem stosują jego przeciwnicy, próbując zrobić z niego Hitlera i czyniąc z powodu tych paraleli wiele zamieszania, chcąc znaleźć powód do koronnego oskarżenia. Niestety, Andrzej Lepper nie ma monopolu na demagogię, nie jest w tym ani pierwszy, ani ostatni. Rywalizacja elit i walka polityczna przybierają dziś formy chuligańskie, więc szukanie tzw. haka na Leppera nie powoduje, że sprawy posuwają się w dobrym kierunku. Coraz bardziej przychylam się do poglądu, że Lepper to typowy temat zastępczy. Oczywiście, uprawia on własną demagogię i nie lekceważyłbym jego skłonności. Wystarczy jednak popatrzeć, jak bardzo schudł klub parlamentarny Samoobrony w rezultacie jego zapędów wodzowskich. Jeśli nawet zdobędzie władzę, nie będzie miał narzędzi, aby nikt mu „nie podskoczył”. Jak zwykle bywa w takich przypadkach, przy podziale łupów odejdą ludzie rozczarowani. Niebezpiecznie mogłoby być dopiero wtedy, gdyby Lepper zaczął zerkać w stronę narodowców, postulaty socjalne zmienił na etniczne podlane sosem chrześcijańskim. Gdyby Samoobrona związała się ze środowiskiem Radia Maryja, mogłoby być groźnie, bo demokratycznie zdobyta władza posłużyłaby do realizacji mało demokratycznych celów. Teraz jednak nie ulegałbym emocjom, bo są one fałszywe. Mieczysław Rakowski, b. premier System demokratyczny w Polsce wciąż jeszcze jest niestabilny. Dowodów dostarcza codziennie życie. Niestabilność stwarza pokusę dla demagogów, obrońców świętych wartości narodowych i ksenofobów wszelkiego autoramentu. Postawione pytanie sugeruje, że Andrzej Lepper i Samoobrona są zagrożeniem. W związku z tym są politycy, którzy kombinują, co by tu zrobić, aby osłabić szanse wyborcze Leppera. A może powinni odpowiedzieć sobie na pytanie, co powoduje, że Samoobrona pnie się w górę? Przecież nie urok osobisty Lepepra jest tego przyczyną. A tym bardziej nie urok posłanki Beger. Straszenie Lepperem, że oto zbliża się wróg demokracji, jest polityczną głupotą, niepoważnym ględzeniem i ucieczką od odpowiedzialności za – delikatnie się wyrażając – ubóstwo myśli politycznej, która dopuściła do tego, że transformację ustrojową opanowały żywioł, bezprawie w ograbianiu majątku narodowego, wypracowanego przez prawie dwa pokolenia Polaków. Gleba, która gna ludzi do Samoobrony, nie powstała więc w wyniku sił nadprzyrodzonych. Prof. Bogdan Michalski, prawo prasowe i autorskie, doradca Samoobrony, Uniwersytet Warszawski Nie uważam, by Andrzej Lepper stanowił jakiekolwiek zagrożenie dla demokracji w Polsce. Sądzę nawet, że może on się przyczynić do jej umocnienia i rozwoju, gdyż zapowiada zrobienie porządków. Byłoby to w istocie działaniem w interesie narodu i państwa. Lider Samoobrony może działać w tym kierunku, ma za sobą jeśli nie większość zwolenników i przyszłych wyborców, to przynajmniej ich poważną liczbę, czym nie dysponują inne, mniejsze i słabsze ugrupowania. Prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny, Uniwersytet Warszawski Niewątpliwie po ostatnich deklaracjach miłości dla wodza III Rzeszy można sobie wyobrazić, że dyktatorskie sposoby rządzenia partią mogłyby zostać użyte do rządzenia państwem. Oczywiście, ludzie się zmieniają i pan Lepper też może podlegać takiej ewolucji w dobrą stronę, ale jest już za blisko do wyborów, aby lider Samoobrony mógł zmienić swój sposób widzenia władzy. Problem jednak polega nie na samym Lepperze,









