Czy w imię solidaryzmu społecznego należy podnieść podatki najbogatszym?

Czy w imię solidaryzmu społecznego należy podnieść podatki najbogatszym?

Wojciech Olejniczak, szef klubu poselskiego Lewica
Tak należy postąpić. Już na początku kadencji w Sejmie złożyliśmy propozycję, aby obniżyć podatki dla najbiedniejszych, a podwyższyć dla najbogatszych. Byliśmy też przeciwni propozycjom obniżenia podatków dla najzamożniejszych, najlepiej zarabiających obywateli. Obecna ordynacja podatkowa nie spełnia tych postulatów.

Jan Guz, przewodniczący OPZZ
Stanowisko OPZZ jest następujące: należy podnieść podatki dla najbogatszych, ale także obniżyć dla najbiedniejszych. Obecny system jest społecznie niekorzystny. To, co się stało w krajach bałtyckich, które wprowadziły niesprawiedliwy podatek liniowy, to zły przykład. Dopiero teraz zaczyna się tam mówić o potrzebie większego obciążenia najlepiej zarabiających, jak w krajach wysoko rozwiniętych. Administracja USA nie wahała się nałożyć 95-procentowego podatku na tych, którzy niesłusznie pobrali wysokie uposażenia, podczas gdy w Polsce obniżono podatki dla najlepiej zarabiających o 12-13%, dla pozostałych zaś tylko o 1%.

Prof. Jerzy Osiatyński, b. minister finansów
Tak należałoby zrobić. Ruch związany z wprowadzeniem dwóch stawek podatkowych w miejsce trzech nie przyczynił się do ożywienia gospodarczego, utrudnia natomiast możliwości finansowania niezbędnych usług publicznych w niedofinansowanych sektorach, takich jak ochrona zdrowia, edukacja i infrastruktura. Niestety są to propozycje dosyć abstrakcyjne, gdyż obecna koalicja nie zrobi tego z przyczyn doktrynalnych. Wciąż się uważa, że im niższe podatki, tym wyższy wzrost. Nie dostrzegam takiej konstelacji politycznej, która byłaby w stanie zmienić obrany kierunek i przeznaczyć większe środki na rozwój, na infrastrukturę i inne potrzeby państwa. Przeciwnie, mamy dziś prawie podatek liniowy.

Kazimierz Pazgan, biznesmen, Krajowa Izba Gospodarcza
Podwyższanie podatków nic nie daje. Wszyscy jako pracownicy płacimy ogromne podatki, nie 18%, ale 42%, bo jeśli podliczymy obciążenia, które spoczywają na przedsiębiorcy, to tyle wyjdzie. Zatem rzecz nie w podwyższaniu podatków, ale w systemie, który zmusza do inwestowania. Tak zrobili Niemcy, tworząc ulgi inwestycyjne, co przyniosło im cud gospodarczy w XX w. Jeśli będziemy zaciskać pętlę podatkową, zacznie się ucieczka kapitału z Polski. Mogę wskazać co najmniej 10 firm, które założyły spółki komandytowe w tzw. rajach podatkowych, gdzie podatki wynoszą 0%. Są u nas firmy consultingowe, które chętnie przeprowadzą taką procedurę, która jest zgodna z prawem. Płaci się na wstępie 1 tys. euro i przez kolejne 11 miesięcy ma się spokój z podatkami.

Prof. Zdzisława Janowska, polityka społeczna, posłanka SdPl
Transformacja doprowadziła do wielkiego rozwarstwienia społecznego i lawinowego wzrostu bezrobocia. W tej sytuacji ci, którym jest lepiej, powinni pomyśleć o najbiedniejszych. Trzeba więc bogatszych opodatkować wyżej, choć w sposób umiarkowany, aby nie zniechęcać ich do inwestowania, biedniejszym zaś dać szansę niepłacenia podatków lub obciążyć ich jakąś minimalną kwotą. Środki ze zwiększonych podatków dla najbogatszych nie powinny zostać zmarnowane przez wprowadzenie do budżetu, lecz przeznaczone na konkretne cele społeczne i pomocowe. Warto zwiększyć zainteresowanie osób fizycznych i firm darowiznami i wpłatami na cele społeczne, które można odpisać od podatku.

Aleksandra Natalli-Świat, sejmowa Komisja Finansów Publicznych (PiS)
Należałoby raczej pomyśleć o obniżaniu podatków niż o ich podwyższaniu. Chodzi o obniżkę zwłaszcza dla najmniej zarabiających, a także o takie działania, które wpłynęłyby na podwyższanie dochodów obywateli. W tym kierunku należy prowadzić prace legislacyjne.

Prof. Tadeusz Kowalik, ekonomista
Polscy czołowi menedżerowie nie mają wstydu. Zachowują się pazernie. „GW” kiedyś słusznie napisała o nich: „Zarabiają tyle, ile chcą”. Bo nie ma (w prywatnym sektorze) związków zawodowych, a jeśli nawet są, to zastraszone. Według prasy, Jan Krzysztof Bielecki otrzymał w 2008 r. ponad 4 mln zł wynagrodzenia. Proszę obliczyć równowartość tej sumy w liczbie lat płacy minimalnej i mediany. Dzieje się to w kraju, który ma dużo niedożywionych, a nawet głodujących dzieci! I ponad 3 mln osób żyjących poniżej minimum egzystencji. Oba te bieguny są skandalem i hańbą, a brak protestów obciąża inteligencję polską. Należy ustalić górną granicę zarobku według istniejących stawek i nadwyżkę obciążyć trzecią stawką. To jest minimum, co można właśnie teraz, w obliczu kryzysu, zrobić, naprawiając fatalną (jakże nie w porę!) reformę podatkową braci Kaczyńskich, która pewnie z radością została przejęta przez obecną koalicję.

Wydanie: 17/2009, 2009

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy