Czy kampania wyborcza zniechęca do głosowania?

Czy kampania wyborcza zniechęca do głosowania?

Dr hab. Michał Gajlewicz, komunikacja społeczna Zdecydowanie może zwiększyć brak zaufania do całej klasy politycznej i do procesów demokratycznych. Podstawowym minusem kampanii negatywnej jest uciekanie od meritum spraw kraju. W ciągu ostatnich 15 lat różne opcje już się pomoczyły i zupełnie czystych nie ma, tymczasem najlepiej przygotowany merytorycznie kandydat – prawnik konstytucjonalista, Włodzimierz Cimoszewicz – zrezygnował. To prawdziwy cios, bo Marek Borowski jest zbyt słabą alternatywą dla elektoratu lewicy. Istnieje niebezpieczeństwo, że jeśli procedury demokratyczne okażą się niewydolne, pojawi się człowiek, który zrobi porządek, a przemoc zastosuje nie w interesie społecznym, ale swojej osoby lub grupy. Dr Andrzej Rostocki, socjologia mediów, public relations Obecna kampania jest taka jak poprzednie, ani lepsza, ani gorsza. Różne oceny mogą być powodowane powtarzalnością schematów i haseł. W polskiej rzeczywistości od wielu lat kształtował się podział na rozumiejących system demokratyczny i chcących brać za niego odpowiedzialność, oraz na biernych, którzy nie biorą udziału i potem mają pretensje do wszystkich. Tych drugich kampania wyborcza może denerwować, bo oceniają jej przebieg według pewnego modelu. Jednak to nie ułomności walki wyborczej są zniechęcające, rzecz w ludziach, którzy nie rozumieją istoty systemu. Prof. Jan Kofman, historyk, politolog Nie. Kampania już zniechęciła tych, których miała zniechęcić. Obecnie nie jest bardziej drapieżna czy bardziej nieuczciwa od poprzednich i nic nie wskazuje, by wyborcy nie chcieli głosować. Frekwencja może być nawet trochę wyższa, niż oczekiwano. Prof. Andrzej Falkowski, psychologia eksperymentalna, marketing i reklama Absolutnie nie zniechęca do głosowania. Rozwój demokracji polega na pokazaniu obywatelom różnych punktów widzenia, by wyborca mógł wybrać te, które są najbliżej prawdy. Ten proces widzimy w mediach, przedstawiających programy i kandydatów z różnych stron, choć to może być dla niektórych bardzo niewygodne. Stąd zarzuty, że kampania jest niedemokratyczna, a ona przeciwnie – sprzyja demokracji, pokazuje pozytywne i negatywne elementy. Otwartość i wolność, brak cenzury sprawiają, że media pokazują nawet to, czego sobie nie życzą kandydaci. Zdarzają się burze, co może się wydawać zniechęcające, ale to są normalne i zdrowe mechanizmy. Kampanie negatywne np. w USA są na porządku dziennym, stanowią nawet 70-80% wszystkich wyborczych ofensyw. Prof. Daniel Edward Markowski, socjologia polityki, teoria zmiany społecznej Kampania niektórych zaktywizuje, a niektórych zniechęci. Zdecydowanych zwolenników i sympatyków poszczególnych partii raczej zachęci, natomiast osoby niezdecydowane lub deklarujące, że nie będą brały udziału w wyborach, może jeszcze mocniej odrzucić. Decyzja o głosowaniu zależy od szeregu parametrów socjologicznych, ma np. związek z poziomem edukacji. Wyborcy z wyższym wykształceniem nie są tak podatni na zniechęcenie jak ludzie z wykształceniem zasadniczym, a także bezrobotni, do których łatwiej docierają argumenty w stylu: wszyscy kradną, po co się w to mieszać. Na rozwinięte społeczeństwo obywatelskie musimy jeszcze trochę poczekać, podobnie jak na wyborcę, który bierze udział we wszystkim, a nie goni tylko za konsumpcją. Prof. Andrzej Konrad Piasecki, marketing polityczny, media, samorząd terytorialny Kampania powinna do głosowania zachęcać, tak jak zachęcały pierwsze bezpośrednie wybory samorządowe na wójtów, burmistrzów i prezydentów. Przydają się też pewne dramatyczne zwroty w sytuacji, bo wyborcy są zaintrygowani kandydatami i widzą, że nic nie było z góry ustalone, że od nich rzeczywiście zależy wynik. Na tym polega urok demokracji, że rezultat jest nieprzewidywalny. Negatywne komentarze złoszczą niektórych przedstawicieli klasy politycznej, jednak w Polsce mamy już system dojrzalszy i lepiej odpowiadający standardom europejskim, co nie powinno zniechęcać. Kampania ma jednak tę wadę, że w niewielkim stopniu jest zaadresowana do wyborców młodych – nowy wyż demograficzny po raz pierwszy udaje się do urn. O tę młodzież żadne ugrupowanie nie chce zawalczyć, np. nikt nawet nie przypomniał studentom, aby zabrali zaświadczenia z miejsca zamieszkania. Widocznie specjaliści od marketingu politycznego uznali, że lepiej zwracać się do emerytów i gospodyń domowych, niż porwać ludzi młodych, a przynajmniej ich poinstruować, co mają robić. Dlatego wyborca początkujący może się czuć zniechęcony. Janusz A. Majcherek, publicysta „Rzeczpospolitej” i „Tygodnika Powszechnego” Ta kampania oferuje tak szeroką paletę możliwości do wyboru, że nikt nie powinien twierdzić, jakoby nie znajdował żadnej propozycji dla siebie. Nawet po rezygnacji Włodzimierza Cimoszewicza wyborcy lewicy mają bardzo dobrego kandydata

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 38/2005

Kategorie: Pytanie Tygodnia