Czy Polacy, podobnie jak Grecy, żyją ponad stan?

Czy Polacy, podobnie jak Grecy, żyją ponad stan?

Prof. Janusz Czapiński,
psycholog społeczny, Uniwersytet Warszawski, Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania w Warszawie
Absolutnie nie, ale oczywiście to nieco zależy od tego, co rozumiemy pod hasłem życie ponad stan. W Grecji polegało to trochę na oszukiwaniu państwa, bo czy ktoś tam widział, żeby np. w knajpkach czy kawiarniach dawano paragon fiskalny? U nas to już raczej nie do pomyślenia, służby fiskalne działają dużo sprawniej, a tam, by utrzymać spokój, przymyka się na to oko. Polacy w kwestii wydatków są ostrożniejsi, rzadko wydają więcej, niż wynoszą ich dochody. Jest mniej oszustw podatkowych, trochę skromniejsze apetyty, życie bez szastania pieniędzmi.

Prof. Henryk Sasinowski,
polityka społeczna, polityka regionalna,
Politechnika Białostocka
Moim zdaniem nie żyjemy ponad stan, o czym świadczy statystyka. Ok. 2 mln Polaków żyje w strefie ubóstwa. Polacy żyją na poziomie średnim europejskim, o czym świadczy stosunkowo zdrowa kondycja naszej gospodarki. Młodzi ludzie w Polsce preferują jednak zupełnie inny model niż ich ojcowie. Starsze pokolenia próbują radzić sobie bez wchodzenia w kredyty, młodzi zaś nie chcą czekać do późnego wieku, by normalnie egzystować, chcą żyć na wysokim poziomie i zadłużają się. Może jednak doświadczenia greckie czegoś nas nauczą, bo przecież nie można generalizować. Sądzę, że nasze młode pokolenie ma jednak zdrowe podejście do rzeczywistości.

Krzysztof Pietraszkiewicz,
prezes Związku Banków Polskich
Mógłbym znaleźć w Polsce przykłady na to, że rzeczywiście żyjemy ponad stan w stosunku do osiągniętego poziomu rozwoju, zwłaszcza że setki tysięcy ludzi żyją w koszmarnych warunkach. Zatem ci, którzy żyją ponad stan, robią to niepotrzebnie; mogliby się podzielić z bardziej potrzebującymi, by było jak najmniej ludzi wykluczonych. Warto mieć w pamięci to, że mamy ograniczone prawo do dysponowania tzw. własnym bogactwem, że można zrezygnować z nadprogramowych uciech i nadmiernych wydatków typowo konsumpcyjnych, a przeznaczyć część środków na inwestycje, które tworzą dodatkowe miejsca pracy i sprzyjają zwiększeniu aktywności tysięcy ludzi. W tym mieści się też rola państwa centralnego i lokalnego i wielu instytucji o charakterze pozarządowym. W tej sprawie brakuje nam jednak poważnego dialogu i uzgodnień. Wielokrotnie o tym mówiłem i pisałem, i ten aspekt traktowałbym jako jedno z głównych wyzwań i oczekiwań wobec rządzących, których warto wyposażyć w instrumenty fiskalne zachęcające do takich zachowań. Życie ponad stan nie ma u nas takiej skali jak w innych krajach, ale warto pomagać tym, którzy dzielą się swoim sukcesem np. w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego albo wspierania rozwoju utalentowanej młodzieży czy pomocy wykluczonym. Bardzo cenię takich ludzi.

Waldemar Kuczyński,
b. minister przekształceń własnościowych i doradca ekonomiczny rządu, publicysta
Żyjemy ewidentnie ponad stan, o czym świadczy chroniczny deficyt finansów publicznych, co znaczy, że konsumujemy więcej, niż wytwarzamy. Ten nasz dług się akumuluje, ale trzeba wiedzieć, że większość krajów żyje ponad stan, choć proporcje zadłużenia do PKB są różne. Czasami staje się to niebezpieczne. W planie indywidualnym nikt, nawet ktoś, kto zaciągnął wiele kredytów, nie powie, że żyje ponad stan. Prędzej wyzna, że żyje poniżej stanu.

Prof. Jolanta Supińska,
polityka społeczna, nierówności społeczne,
Uniwersytet Warszawski
To zależy od punktu odniesienia. W porównaniu z Ruandą żyjemy ponad stan, ale w stosunku do Europy tak nie jest. Nasza wydolność ekonomiczna, wysokość PKB i wysokość budżetu pozwalałyby żyć na wyższym poziomie, a w każdym razie większy odsetek PKB wydawać na cele społeczne, na zdrowie, na oświatę czy budowę mieszkań. Nasz wkład pracy tego nie równoważy. Istnieje jednak pogląd, że wydatki państwa na cele społeczne są nieefektywne, bo rozpieszczają ludzi, nie uwzględnia się faktu, że ktoś nabywa nowe umiejętności. Natomiast w przypadku konsumpcji indywidualnej wydajemy niekoniecznie proporcjonalnie do możliwości i czasem nam to bardzo szkodzi. Nie zgodziłabym się z tezą, że każdy wie najlepiej, na co wydać swoje pieniądze. Nie chodzi tutaj tylko o wydatki na papierosy i alkohol, lecz także o uleganie trendom i modom na rozpasanie i postawy konsumpcjonistyczne.

Sergiusz Najar,
doradca ekonomiczny, b. prezes banku
Są u nas tacy, co żyją, spełniając swoje cywilizacyjne zachcianki, ale trudno generalnie porównać Polaków z Grekami. To byłoby niesprawiedliwe. W sferze zarówno mieszkaniowej, jak i wyposażenia gospodarstw domowych w najnowsze technologie czy w kwestii sposobów organizacji czasu wolnego zachowujemy się jak przeciętni Europejczycy, choć chcielibyśmy móc wydawać znacznie więcej. W sumie jednak mniej jemy, mniej niż inni wydajemy na żywność. Szkoda, że za mało oszczędzamy, ale z tego powodu trudno czynić Polakom zarzuty, że żyją ponad stan.


Notował Bronisław Tumiłowicz

Wydanie: 2011, 43/2011

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy