Czy polska kuchnia może przyciągnąć turystów?

Czy polska kuchnia może przyciągnąć turystów?

Prof. Krystyna Gutkowska, ekonomika konsumpcji, SGGW
Kuchnia narodowa jest elementem przyciągającym turystów, ale trzeba oryginalną żywność właściwie wypromować, a przy tym zadbać, aby nie była bombą kaloryczną. Nie dopracowaliśmy się jeszcze marki polskiej kuchni, szczycimy się np. barszczem ukraińskim czy pierogami ruskimi, a co np. z serem korycińskim i innymi produktami regionalnymi? Tradycyjna kuchnia może być doskonałym orężem w rozwoju działalności agroturystycznej, bo klienci lubią przyjeżdżać nawet wielokrotnie do tych gospodarstw, gdzie smacznie jedli.

Jakub Kuroń, kucharz, wnuk Jacka, syn Macieja
Na pewno mamy tu pole do popisu. Jestem orędownikiem polskiej kuchni, choć mówi się, że jest ciężkostrawna i tłusta. Tak kazała tradycja – gdy się wracało zimą z pola, ludzie potrzebowali ciężkiego jedzenia. Teraz się jeździ samochodami i można proponować nieco inne menu. Uwielbiam potrawy z polskich ryb słodkowodnych, z karpia, tołpygi, węgorza, którego można podać w sosie koperkowym, z warzywami. Nie wszystko jest u nas tłuste. Mamy świetne pieczywo razowe, z chrupiącą skórką, jakiego za granicą się nie uświadczy, mamy doskonałe sery, np. koryciński z czarnuszką i oregano. Jest bryndza i oscypek, to nas wyróżnia, tym możemy zasłynąć. Takich produktów nie znajdziemy nigdzie w świecie.

Prof. Jerzy Borowski, technologia gastronomiczna, UWM w Olsztynie
Oczywiście może, a nawet powinna. Dotyczy to szczególnie tradycyjnej polskiej kuchni, która spełnia następujące warunki: 1) potrawy będą wytwarzane według sposobów znanych od lat – np. czernina, sękacz czy też rogal świętomarciński; 2) produkty będą ściśle związane z „ich położeniem geograficznym” – np. smażony ser wielkopolski czy kartacze; 3) wyroby są wytwarzane w tym samym regionie, z tych samych surowców od wielu lat. Wbrew niektórym przekonaniom kuchnia polska jest zdrowa i smaczna, jeśli zachowamy takie zasady jak umiarkowanie, urozmaicenie, unikanie nadmiaru niektórych składników, z jednoczesnym uprawianiem sportu i turystyki.

Brian Scott, urodzony w Gujanie dziennikarz radiowy i telewizyjny, aktor, nauczyciel angielskiego z Krakowa
Turyści nie przyjeżdżają do Krakowa dla polskiej kuchni. Myślę, że dla wielu jest zbyt tłusta i niezdrowa. Tutaj przyjeżdżają z ciekawości, chcą zobaczyć pamiątki historyczne, miejsca związane z Janem Pawłem II, z Wałęsą, z „Solidarnością”. Choć od 25 lat mieszkam w Polsce, staram się jeść to, do czego się przyzwyczaiłem w dzieciństwie. Jedynie gdy jedziemy do mojej teściowej, wtedy ona gotuje po polsku. Jednak przekonanie, że polska kuchnia jest wspaniała, jest mitem. Wybijmy to sobie z głowy. Ludzie jeżdżą z powodów kulinarnych do Francji, Chin, Włoch, ale nie do Polski. A turyści, którzy odwiedzają Kraków, też jedzą tutaj raczej kebab i pizzę, przesiadują w restauracjach włoskich, wietnamskich, chińskich itd. Czy kochają bigos? Oni nawet nie wiedzą o jego istnieniu!

Tadeusz Olszański, tłumacz języka węgierskiego, dziennikarz
Tak. Węgrzy np. uwielbiają polskie pierogi, które są przebojem kulinarnym także dla wielu innych nacji. Wielkie zdumienie Węgrów budzi w Polsce placek węgierski, bo czegoś takiego na Węgrzech nigdy nie widzieli. W ogóle nie ma tam placków ziemniaczanych, a tym bardziej zawijanych w placek kotlecików. To przypadło im do gustu do tego stopnia, że może nawet zostać zaszczepione w ich kraju. Węgrom podoba się żurek, a także chłodnik polski, natomiast czują instynktowną odrazę, nawet wstręt do barszczu, bo zupa w kolorze czerwonym zupełnie im nie odpowiada. Bigos oczywiście także jest ulubioną potrawą, ale to się je raczej zimą niż w wakacje. Warto wiedzieć, że Węgrzy lubią przyjeżdżać nad polski Bałtyk, choć jest zimny, a na wybrzeża Adriatyku mają bliżej i tam są jeszcze pozostałości Austro-Węgier. Kiedy dojadą wreszcie na Hel, to nie można ich odpędzić od nadmorskich smażalni, bo uwielbiają też ryby morskie.

Theofilos Vafidis, doradca kulinarny, restaurator, członek Kapituły Fundacji Klubu Szefów Kuchni
Tak, na pewno mogą tutaj przyjeżdżać dla polskiej kuchni, a zwłaszcza dla jej najlepszych produktów, takich jak polskie wędliny, kiełbasy, ale także ogórki kiszone i bigos. Niesamowite wrażenie robią na przyjeżdżających Grekach polskie zupy. Ja im oczywiście proponuję specjały kuchni greckiej, ale wiem, że poszukują czasem czegoś smacznego i oryginalnego. Myślę, że polska kuchnia myśliwska jest także wielkim hitem. Często mam gości z Niemiec, z Grecji, którzy zachwalają niektóre potrawy z dziczyzny. Ma to dodatkowy walor atrakcyjności, bo prominentni goście mogą w Polsce polować, a np. w Grecji nie ma takich możliwości.

Richard Mbewe, pochodzący z Zambii doradca ekonomiczny, wykładowca uczelni ekonomicznych
Nieeee. Polska kuchnia dla mnie jest za tłusta. Może gdy się czasem trafi dobrze upieczona kaczka z jabłkami albo typowe polskie ryby, to dam się skusić. Bigos też jest dobry, ale musi być ugotowany z pierwszorzędnych produktów.

Wydanie: 2010, 33/2010

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy