Czy Putin jest Herkulesem?

Czy Putin jest Herkulesem?

Jeśli nic nie zmienimy, najdalej za cztery lata Rosja wyczerpie ostatnie rezerwy i zacznie się organizacyjnie rozpadać Rozmowa z Iriną Kobrinską, socjologiem, dyrektorem moskiewskiego Instytutu Wschód-Zachód – Czy Rosja ma szansę być ponownie światowym mocarstwem? – Niektórym się wydaje, że Rosja już zawsze będzie odgrywać drugoplanową rolę na scenie światowej. Nie zgadzam się z takim poglądem. Położenie geograficzne, zasoby naturalne, wielkość kraju czynią z Rosji państwo, które nie może nie liczyć się w polityce globalnej. – Piękne słowa, ale jaka jest rzeczywistość? Rosja jest zapraszana np. na spotkania grupy G-8, ale występuje tam w roli kopciuszka. W najważniejszych wydarzeniach, na Bałkanach, na Bliskim Wschodzie, jej głos się nie liczy? – Współcześnie, nie bez racji, uważa się, że mocarstwem może być tylko państwo dobrobytu, politycznie stabilne, zamożne, gdzie obywatele nie mają problemów z identyfikacją z krajem. – Taka dzisiejsza Rosja nie jest. Na dodatek to kraj, który jest zadłużony po uszy w bankach. Nie irytuje to Rosjan? Nie rani ich dumy? – Na co dzień Rosjan to nie obchodzi. Złość pojawia się, kiedy słyszą, że są biedni, bo Rosja musi spłacać kredyty. A jeszcze większą złość wywołują informacje, że pomoc jest rozkradana. – A Rosja jako mocarstwo… – Dobrze, że pojawił się temat psychologicznych reakcji. Jeszcze od czasów carskich Rosjanie utrzymywani byli w przeświadczeniu, że ich państwo jest wielkim mocarstwem. To przekonanie było ważną rekompensatą za biedę, która w Rosji istniała właściwie zawsze. Pamięta pan piosenkę ze słowami: “Ale za to my diełajem rakiety”? Chwaliliśmy się też, że jesteśmy najlepsi np. w balecie. Kiedy dziś tego się słucha, pojawia się uśmiech politowania. Ale co przeciętny Rosjanin słyszy w roku 2000? Że Rosja jest nie tylko biedna, ale także niewiele znaczy. Pojawia się, naturalnie, pytanie: to po co my się wszyscy tak bardzo męczymy? – Wydaje się, że reakcje społeczne po katastrofie “Kurska” wykazały, że ludzie zaczynają żądać dla siebie szacunku. Sam słyszałem opinie Rosjan, że można było ginąć “na bezdurno” dla radzieckiej potęgi, której bali się wszyscy, ale dla dzisiejszej słabej Rosji już nie. – Zmienia się spojrzenie na wartość życia w Rosji. Ludzie nie godzą się już tak łatwo jak kiedyś na brak szacunku ze strony państwa, na traktowanie jednostki niczym rzeczy. To zresztą dobry znak w perspektywie budowania nowej pozycji Rosji w świecie. Często powtarzam, że może i będziemy znowu mocarstwem, ale innego typu niż kiedyś i dopiero kiedy Rosjanie nabiorą szacunku do samych siebie. Zaczną wymagać, by władza traktowała ich jako podmiot, a nie przedmiot. – Widać światełko w tunelu? – To praca na miarę Herkulesa, ale możliwa do wykonania. Konieczna jest zmiana sposobu myślenia także wśród przywódców. – Władimir Putin jest zdolny zacząć tę przebudowę? Czy może być rosyjskim Herkulesem? – Jeżeli naprawdę zechce. Putin ma wielką przewagę nad Borysem Jelcynem i innymi liderami Rosji w ostatnich dziesięciu latach. Tamci byli po trosze więźniami swoich politycznych biografii, świadomości ukształtowanej w czasach radzieckiego komunizmu. Przeciw gwałtownemu zwrotowi była znaczna część społeczeństwa, która wolała wierzyć, że “kiedyś” było jej lepiej. Nowy prezydent wchodzi do gry o przyszłość Rosji w innej sytuacji, co pokazuje przykład reakcji na katastrofę “Kurska”. Osobiście boję się jednak, że to nie przesądza o jego – i wszystkich Rosjan – sukcesie. – Gdzie tkwi zagrożenie? – Boję się, że Putin za bardzo chce władzy. Że nie wierzy, by udało się zreformować Rosję za pomocą klasycznych metod demokratycznych. Dlatego wiele jego posunięć w pierwszych miesiącach koncentrowało się na powiększaniu zakresu władzy Kremla i ograniczeniu siły innych instytucji. – Może Putin się spieszy? – To prawda. Putin wie, że prawdziwie silny kraj musi mieć silną gospodarkę i zamożnych obywateli. Wyraźnie uznał, że każdy sposób, by osiągnąć ten cel, będzie dobry. Powołane przez niego Centrum Badań Strategicznych przygotowało program naprawy sytuacji w Rosji, przede wszystkim w sferze ekonomiki; i teraz Kreml chce ten program realizować. Najlepiej szybko i bez dyskusji społecznej. Część rosyjskich demokratów pyta, czy wolno tak postępować? Czy nie zgubi się przy tej okazji czegoś bardzo

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 48/2000

Kategorie: Wywiady