Czy rządowi uda się przejść od fali strajków do dialogu społecznego?

Jan Guz, przewodniczący OPZZ Uda się, jeśli będzie nad tym pracował, będzie dobra wola i ochota do dialogu. Jednak dobrych intencji nie widać, a chcieć to móc. Nie widzę u ministrów tego rządu chęci do rozwiązywania problemów, do negocjowania. Rząd musi zająć się całością gospodarki. Po 100 dniach rządzenia trzeba przejść od deklaracji do czynów. Choć premier w rządowym exposé nie zająknął się na temat dialogu, na spotkaniu ze związkowcami deklarował taką wolę, i to zostało w pamięci. Ministrowie nie mogą więc się chować, unikać problemów, zamykać oczu, że jakoś to będzie. Społeczeństwo w znacznej większości klepie biedę i właśnie ubóstwem rząd powinien się zająć. Jednak w edukacji nie doszli do porozumienia, bo pani minister nie jest skłonna do konstruktywnej rozmowy, celnicy nie rezygnują z protestu, bo nie zajął się nimi minister finansów, pozostaje służba zdrowia itd. Nie ma branżowego dialogu, a związki nie chcą się zgodzić, by dzisiaj jeden coś wyszarpnął, a jutro drugi. Bogusław Ziętek, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego „Sierpień ’80” Oczywiście nie uda mu się, bo rząd nie ma takich zamiarów. Do perfekcji opanował technikę uników i np. negocjacji z tymi, którzy akurat nie strajkują i nie protestują. To skutkuje tym, że konflikty narastają. Widać to u celników, biały stół nic nie dał, bo znów odchodzi się od łóżek pacjentów. Także w innych branżach widać, że to się będzie nasilało. Krzysztof Kocemba, sztygar z kopalni Budryk, Związek Zawodowy Kadra Żyjemy tą nadzieją, a nadzieja umiera ostatnia. Ja wyjechałem z kopalni po sześciodniowej głodówce. Zdecydowaliśmy się przerwać głodowanie, bo zauważyliśmy, że rząd, premier Tusk i wicepremier Pawlak lekceważą taki czynnik jak życie ludzkie, a poza tym przywódca niestrajkujących zaczął nas haniebnie oskarżać, więc chcieliśmy mu spojrzeć prosto w oczy. Nie był już taki odważny. Żałujemy, że rząd nie zainteresował się dotąd takim problemem jak strajkujący zakład, którego właścicielem jest właśnie skarb państwa. A przecież przynosimy państwu ogromne zyski. Dlaczego więc właściciel nas lekceważy? Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego To konieczność. Jednak w Polsce dialog społeczny dobrze wygląda hasłowo, a faktycznie tego dialogu nie ma. Widać to po pracach Komisji Trójstronnej. Rząd Kaczyńskiego i tak umawiał się jednostronnie z „Solidarnością”, a jednocześnie spychał na niekorzystne tory płacowe wszystkie debaty. Po prostu odbierano związkowcom prawo do wypowiadania się w kwestiach merytorycznych, traktowano nas jak dziwolągi, które znają się tylko na pieniądzach, i to jest niesprawiedliwe i źle rokuje na przyszłość. Teraz rząd musi stworzyć dialog na nowo, w zupełnie innych ramach i warunkach. Już nie tylko Komisja Trójstronna, ale także na innych forach musi się dogadywać z partnerem społecznym, choćby w sprawach edukacji. Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Żaden rząd nie lubi dialogu. Dialog społeczny jest dobry, gdy nic nigdzie się nie dzieje. Bierze się wtedy wypasionych związkowców i się ich dowartościowuje. Kiedy jest jednak prawdziwy konflikt społeczny, to sprawa wymaga trudnych kroków. Ja tam w żaden dialog społeczny bez środków nacisku nie wierzę. Domagamy się wprowadzenia mechanizmów rynkowych wszędzie, gdzie jest to możliwe, bo wtedy ten dialog będzie się tam odbywał codziennie. W branży budowlanej tak się słało, ceny poszły w górę, ale skończyły się utyskiwania. Niestety nie widzę możliwości pełnego wprowadzenia mechanizmów rynkowych w służbie zdrowia. Należałoby pozostawić w niej oczywiście pewne narzędzia chroniące np. najbiedniejszych, aby świadczenia zdrowotne nie zostały od nich odcięte. Jednak za pewne usługi trzeba płacić z własnej kieszeni. Okazuje się np., że mamy już więcej telefonów komórkowych, niż jest ludzi, i może to jest sygnał, że ludzie mogą płacić za usługi zdrowotne, oczywiście wtedy, gdy będzie taka potrzeba. Janusz Śniadek, przewodniczący KK NSZZ „Solidarność” Bez względu na to, co się nam przypisuje, „Solidarność” od kilku tygodni domaga się podjęcia dialogu w sprawie rozwiązań systemowych. Inaczej nie da się zahamować fali protestów, bo jedno porozumienie wywołuje lawinę następnych roszczeń. Każdy myśli, że jak się nie upomni i nie zaprotestuje, to nic nie dostanie. To działa jak zasada domina. Tylko zapowiedź dialogu na temat rozwiązań systemowych o sytuacji wszystkich grup zawodowych – i takich rozmów domaga się „Solidarność”. Wszystko zależy od tego,