pro
Michał Ujazdowski, wicemarszałek Sejmu, PiS
Warto przeprowadzić wybory nie później niż w czerwcu. Wiadomo, że powinny się one odbyć jeszcze w poprzednim roku, taka była zresztą obietnica Leszka Millera. Dlatego dziś nie ma już mowy o przyśpieszeniu, ale raczej o tym, czy opóźnienie będzie długie, czy bardzo długie. Uważam, iż po kompromitacji lewicy i chorobie demokracji w Polsce samo pytanie jest nie na miejscu. Termin czerwcowy jest w tym wypadku najmniej spóźniony.
kontra
Prof. Wiesław Chrzanowski, b. marszałek Sejmu
Wątpię. Dla posłów z dalszych ławek, którzy zapewne nie zostaną ponownie wybrani do Sejmu, perspektywa skrócenia kadencji nie jest specjalnie nęcąca. Przyśpieszenie wyborów nie zależy od prezydenta ani od premiera, lecz od większości dwóch trzecich izby. Mimo iż o przesunięciu głosowania na termin wiosenny w celu usprawnienia prac nad budżetem mówi się już od 1997 r., mam wątpliwość, czy teraz uda się zebrać dwie trzecie głosów do podjęcia takiej decyzji.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy