Czy władze właściwie reagują na strajki płacowe?

Czy władze właściwie reagują na strajki płacowe?

Izabela Jaruga Nowacka, posłanka SLD, b. wicepremier Do tej pory nikt nie ośmielił się tłumaczyć lekarzom, którzy zażądali podwyżek, że premier zarabia mniej niż oni na Zachodzie. Godzi się przypomnieć, że na lekarzy jest tam zapotrzebowanie, a na polityków nie ma. Premierowi Kaczyńskiemu z powodu niebywałej arogancji i pogardy nikt nie zaproponuje posady premiera w UE. Jeśli mamy być krajem nowoczesnym, to już dawno temu trzeba było rozwiązać problem podwyżek tych grup zawodowych, które ciągną rozwój. Tymczasem lekarzom proponuje się „ścieżkę zdrowia” – muszą rozmawiać z Gosiewskim, Giertychem, może i Gilowską oraz Kaczyńskim tylko po to, by się dowiedzieć, że nie ma możliwości dokonania podwyżek. Najwyraźniej jednak są możliwości wydawania wielkich pieniędzy na rozrost administracji rządowej, na limuzyny, a nawet antypodsłuchy. Jeśli ktoś się sprzeciwia postulatom strajkujących, powinien zacząć od siebie, a ten rząd ma największą liczbę wicepremierów i 24 ministrów. Prof. Witold Kieżun, prakseologia Struktura płac w Polsce, czyli kraju o otwartych granicach, jest coraz bardziej nonsensowna. Dysproporcje można było utrzymywać w poprzedniej epoce, teraz już nie. Zwłaszcza że wydajność pracy bardzo się podniosła i tym bardziej niskie płace dla dobrze w UE wynagradzanych zawodów nie mają uzasadnienia w systemie wspólnoty

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2007, 23/2007

Kategorie: Pytanie Tygodnia