Szukanie oszczędności na niepełnosprawnych to mocno dyskusyjny pomysł To pytanie nie po raz pierwszy przewija się w rządowych planach uzdrowienia finansów państwa. Wicepremier Jerzy Hausner mówi, że jest otwarty na racjonalne argumenty, ale „chce zobaczyć rachunki” i od tego uzależnia decyzję o losach funduszu. Rachunków i obliczeń nie brak w przygotowanym przez zespół wicepremiera planie ograniczenia wydatków publicznych oraz w raporcie na temat racjonalizacji wydatków społecznych. Wynika z nich, iż likwidacja Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych przyniesie duże korzyści. Przede wszystkim według rządowych dokumentów, jest to instytucja niespecjalnie potrzebna. Znaczne kwoty na rehabilitację niepełnosprawnych pochodzą bowiem nie ze środków PFRON, lecz bezpośrednio z budżetu państwa, a także wydawane są przez samorządy (PFRON jest tylko pośrednikiem przekazującym pieniądze na ich rachunki). Jest przy tym instytucją kosztowną, zatrudniał w ub. roku 744 osoby, zarabiające średnio 4130 zł („czyli prawie dwukrotnie więcej od średniej krajowej” – podkreśla program wicepremiera Hausnera). Wydatki państwa na zatrudnianie niepełnosprawnych są ogromne: „Nieograniczona wysokość preferencji, które można uzyskać, korzystając ze statusu zakładu pracy chronionej, sprawia, że Polska posiada największy sektor zatrudnienia chronionego na świecie” – czytamy w programie Hausnera. Korzyści natomiast – bardzo nikłe, bo mamy jeden z najniższych w Europie odsetków zatrudnienia osób niepełnosprawnych. Wsparcie dla pracodawców zatrudniających niepełnosprawnych nie zależy ani od liczby pracowników, ani od stopnia ich inwalidztwa. Co gorsza, tak będzie nadal, bo nawet zmiany w ustawie o rehabilitacji zawodowej i społecznej (wejdą w życie od 1 stycznia 2004 r.) nie zapewnią powiązania wysokości sum otrzymywanych przez zakłady pracy chronionej z liczbą zatrudnianych niepełnosprawnych. Płacić czy zatrudniać? Czy zatem likwidować PFRON? Nie przesądzając odpowiedzi, stwierdzić trzeba, iż reprezentanci PFRON, których zresztą nikt nie prosił o konsultację podczas przygotowywania rządowych dokumentów, są zaskoczeni tymi wyliczeniami. – Trudno zrozumieć, jak można mówić o „nieograniczonych preferencjach” dla zakładów pracy chronionej. Przecież wiadomo, że w 2002 r. pomoc publiczna dla pracodawców zatrudniających niepełnosprawnych wynosiła średnio 1200 zł miesięcznie na jednego pracownika niepełnosprawnego. To pewnie za dużo, ale koszty – nakłady na wyposażenie stanowiska pracy, koszty obniżonej wydajności czy opieka medyczna – są często tak wysokie, że aż 32 tys. pracodawców nie chce zatrudniać ludzi niepełnosprawnych i woli wnosić opłaty na PFRON wynoszące średnio 906 zł miesięcznie za jedną niezatrudnioną osobę niepełnosprawną (do poziomu min. 6% stanu załogi) – twierdzi Ludwik Mizera, dyrektor Wydziału Programowania Pomocy Publicznej i Analiz PFRON. Ponadto wsparcie dla pracodawców podlega rygorom ustawy o warunkach dopuszczalności pomocy publicznej, ograniczającej jej rozmiary. A czy wsparcie dla pracodawców rzeczywiście nie może zależeć od liczby zatrudnianych niepełnosprawnych? W pewnym stopniu tak dotychczas jest, bo obecne przepisy pozwalają pracodawcom zatrudniającym niepełnosprawnych na zatrzymywanie części VAT. Podatek ten stwarza zaś szerokie pole do nadużyć i pracodawcy nagminnie zawyżają liczbę pracowników niepełnosprawnych. – Nie można jednak twierdzić, iż nic się zmieni, bo właśnie od 1 stycznia 2004 r. zmienia się praktycznie wszystko. W życie wchodzi nowy system wsparcia zatrudniania osób niepełnosprawnych. Każdy niepełnosprawny pracownik zostanie zarejestrowany w bazie danych, NIP i PESEL umożliwią jego identyfikację. Wsparcie będzie więc bardzo ściśle powiązane z liczbą zatrudnionych niepełnosprawnych, rodzajem ich schorzenia i stopniem niepełnosprawności – mówi Paweł Perkowski, dyrektor Wydziału Finansowego PFRON. Autorzy raportu rządowego oceniają więc stan, który 1 stycznia 2004 r. przechodzi do historii. A pracownicy PFRON dość tanim kosztem – za 11 mln zł – tworzą zintegrowany system informatyczny umożliwiający precyzyjne wyliczenie dofinansowania dla każdego z 45 tys. pracodawców, zatrudniających w sumie ok. 350 tys. niepełnosprawnych pracowników – no i błyskawiczne wykrycie tych podmiotów, które zalegają z wpłatami na PFRON. Programy dla setek tysięcy Skoro zaś już o kosztach mowa – 4130 zł miesięcznie to oczywiście niemało. Jednak, jak podaje NIK, w 19 spośród 53 urzędów centralnych i ministerstw, zarobki w 2002 r. były wyższe niż w PFRON. Przykładowo, pracownicy MSZ zarabiają 4610 zł, pracownicy Kancelarii Prezydenta – 5400 zł. PFRON zresztą zmniejszał w ubiegłym roku zatrudnienie,
Tagi:
Andrzej Dryszel