W Kirgistanie władzę zmienia lud, nie robi jednak tego w drodze wyborów Kirgistan to kraj z 1001 baśni. Położony ponad 500 m nad poziomem morza. Góry stanowią 93% powierzchni. Najwyższy szczyt – Pik Pobiedy ma wysokość 7439 m. Issyk-kul to drugie na świecie górskie jezioro. Ma ono powierzchnię 6236 km2 i głębokość 669 m. Malownicze, niepowtarzalne pejzaże, atrakcje turystyczne. Po prostu bajka. Do tego wielokulturowość. Raj dla etnografów. Potencjalna mekka turystów pragnących 100% natury i niestandardowych przeżyć. Kraj będący na czołówkach światowych gazet. Jednak nie dzięki wielu atrakcjom turystycznym, ale z powodu konfliktów wewnętrznych i rewolucyjnego modelu zmiany władzy w cyklach pięcioletnich. Kraj o dużym potencjale i ogromnych obszarach biedy. Poniżej progu ubóstwa żyje co najmniej 35% mieszkańców. Duży przyrost naturalny potęguje wiele problemów społecznych. Liczba ludności zwiększyła się z 2 mln w 1959 r. do 5,3 mln w 2010 r. Za tym wzrostem nie idzie rozwój infrastruktury. Co więcej, kraj bardzo boleśnie przeszedł rozpad ZSRR i liberalne eksperymenty Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Banku Światowego. Terapia szokowa nie przyczyniła się do rozwoju gospodarki. Kirgizi boleśnie doświadczyli uroków inflacji, likwidacji zakładów pracy i innych następstw kryzysu. Wielu wyemigrowało za chlebem. Głównie do Rosji i Kazachstanu. Łagodziło to wpływ niewidzialnej ręki rynku w kraju, który nie był przygotowany do nowych warunków gospodarczo-społecznych. W końcu pojawiła się mała stabilizacja, ale nie rozwiązało to nabrzmiałych problemów. Mozaika narodowa i klanowa stanowi również swoisty węzeł gordyjski. Kirgistan zamieszkują 154 nacje. Dla porównania 38-milionową Polskę 109. Teoretycznie Kirgizi w swojej ojczyźnie dominują. Stanowią bowiem 70,9% ogółu. Inne narodowości to m.in. Uzbecy – 14,3% i Rosjanie – 7,8%. Kwestią dość drażliwą jest jednak ich rozmieszczenie w poszczególnych jednostkach administracyjnych. Kraj wyraźnie dzieli się na bogatą północ, zamieszkiwaną przez Kirgizów, Rosjan i przedstawicieli narodów osiedlających się tu w wyniku migracji, oraz biedne południe, gdzie Uzbecy stanowią nawet 40-50% ludności. Dlatego często pojawia się pytanie o przyszłość tego państwa. Czy te czynniki nie spowodują podziału kraju. Narodowe, ekonomiczne i kulturowe pęknięcia na tej linii widać bowiem coraz wyraźniej. Dotychczas Kirgistan radził sobie z tym problemem. Nie zawsze zresztą sam. Gdy bowiem w 1990 r. wybuchły walki między Kirgizami a Uzbekami, spokój przywróciły wojska powietrznodesantowe ZSRR. Społeczeństwo obserwowało później zmianę władzy. Pierwsza ekipa niepodległego kraju, po ogłoszeniu suwerenności 31 sierpnia 1991 r., związana z Askarem Akajewem pochodziła właśnie z północy. Następny prezydent, który doszedł do władzy w wyniku gwałtownych protestów społecznych w 2005 r., Kurmanbek Bakijew, reprezentował południe. Został on obalony przez opozycję z północy na czele z Rozą Otunbajewą. Jeśli jednak skala konfliktu, który dawno wymknął się spod kontroli, będzie narastać, może się okazać, że to była ostatnia regionalna zmiana ekip. Budzą się bowiem coraz silniejsze siły separatystyczne, a z drugiej strony, wyraźnie narastają walki na tle etnicznym. Najpierw ludności dominującej z Rosjanami, a następnie z Uzbekami. W sprawie przyszłości Kirgistanu można postawić znacznie więcej pytań, niż uzyskać odpowiedzi. Wiemy na pewno, że kraj ten ma rząd tymczasowy, ale czy ma onfaktyczną władzę – już niekoniecznie. W pierwszej dekadzie XXI w. ukształtowała się w Kirgistanie nowa tradycja. Niewątpliwie świecka. Mimo tego bowiem, że 85,5% deklaruje się jako wierzący, głównie wyznawcy islamu, to instytucje religijne nie mają silnego wpływu na władzę. Władzę zmienia lud. Nie robi jednak tego w drodze demokratycznych wyborów. Chodzi co prawda licznie na głosowania, ale popiera zawsze ekipę rządzącą. Od lat toczy się wiele sporów, czy sam lud ją wspiera, czy też ogranicza się do poparcia komisji wyborczych. Fakt jest faktem – wybory niczego nie zmieniają. Jest jednak pora, która rusza z posad bryłę świata. To kwiecień. Pierwszy prezydent Kirgistanu Askar Akajew żył w swoim pałacu długo i szczęśliwie aż do 2005 r. Wtedy to wybuchła rewolucja tulipanów. W efekcie 25 marca Akajew zbiegł do Rosji, po czym 4 kwietnia złożył rezygnację ze stanowiska, którą parlament przyjął po tygodniu. Był on oskarżany o korupcję, nepotyzm, ograniczanie swobód obywatelskich, nieradzenie sobie z problemami kraju.
Tagi:
Adam Bobryk









