Desanty Misiewiczów

Desanty Misiewiczów

Jeżeli ktoś jeszcze potrzebuje dowodu na to, że najsłabszym ogniwem demokracji są partie, PiS podaje mu go na tacy. Jeśli tak słaba kadrowo jest partia, którą półtora roku temu poparło tylu Polaków, że wystarczyło do zagarnięcia całej puli władzy, to jak oceniać pozostałe? Potwierdza się, że dużo łatwiej można w Polsce wygrać wybory, niż później skutecznie rządzić. Podobnie było wcześniej. AWS, SLD i PO wygrywały, by polec, bo nie radziły sobie przede wszystkim z własnymi kadrami. A ludzie, którymi partie obsadzały tysiące stanowisk, oprócz tego, że w znacznej mierze nie mieli wystarczających kwalifikacji zawodowych i moralnych, nie mieli też za grosz poczucia lojalności wobec partii, która ich mianowała. Gdy tylko zaczynały się problemy i spadało poparcie w sondażach, te w gruncie rzeczy wojska zaciężne zajmowały się głównie sobą. Czyli robieniem prywatnych interesów. Co skutecznie dobijało partie rządzące. Sensowna w założeniu idea służby cywilnej z ostrą selekcją, egzaminami potwierdzającymi kwalifikacje i dająca urzędnikom poczucie bezpieczeństwa pracy niezależnie od zmiany władzy politycznej, została doprowadzona do karykatury. I mamy dziś kraj spustoszony przez fatalną politykę kadrową. Przyzwyczajamy się do tego, że jeśli coś normalnie funkcjonuje, jest to raczej przypadek niż reguła. I najczęściej są to te obszary, które nie są zarządzane przez instytucje

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 16/2017, 2017

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański