Trzeba umieć przegrywać

Trzeba umieć przegrywać

Wszyscy mamy z nim problem. Kaczyński to numer jeden na liście tych, którzy najbardziej dołożyli się do zbudowania między Polakami barykady wrogości. Monolitem jako społeczeństwo nigdy nie byliśmy. Ale dziś podziały są tak głębokie, że dewastują nasze życie. Idą w poprzek środowisk, grup zawodowych, a nawet rodzin. Frustracja, podgrzewana przez Kaczyńskiego po porażce wyborczej, może grozić pełnoskalowym wybuchem społecznym. Człowiek, który uważa, że państwo to on, chce za wszelką cenę wrócić do władzy. Jest gotów na każdą metodę walki z koalicją rządową, byle tylko dawała pożądany skutek. Po ośmiu latach funkcjonowania patologicznego monstrum, jakim były rządy Kaczyńskiego, jego twórca chce uniknąć rozliczenia. Ucieka od odpowiedzialności, wracając do swoich starych numerów. Straszy Niemcami, Unią Europejską i grozi Polsce utratą suwerenności. Bo przecież bez niego możemy być tylko zniewolonym landem niemieckim. Kaczyński jest jak emerytowany muzyk, który potrafi grać wyłącznie swoje stare melodie. Są oczywiście słuchacze, którzy je lubią. Mogą ich słuchać. Od czasu do czasu. Prezes, jeśli zdrowie mu pozwoli, nie odpuści. Polityka i władza to jego jedyna pasja. Miał jeden cel – władza. Nie jest jednak gotów na nowe otwarcie. Na takie zmiany, które eliminowałyby powody utraty władzy przez PiS. Będzie używał trików, które zna, i metod, które zawsze stosował. I które w końcu przyniosły mu sukces. Nikt przed nim nie miał tak ogromnej nieformalnej władzy. Zbudował pojazd, którym kieruje, siedząc na tylnym siedzeniu. A skoro tak, to właśnie on jest głównym odpowiedzialnym za liczne patologie rządów PiS. Za rozwalenie państwa, degradację kultury, edukacji i nauki, za patologie w spółkach skarbu państwa i za podsycanie nienawiści między Polakami aż do podziału na dwa wrogie obozy. Kaczyńskiego nie może ominąć sąd. Na razie osądziły go miliony wyborców i odcięły od rządzenia wszystkim. Jak on kochał możliwość decydowania o najdrobniejszych sprawach. I jak bardzo musi mu tego brakować. Marzy więc o powrocie. Bez pokazania i osądzenia przestępstw, za które Kaczyński osobiście odpowiada, nie skończy się w Polsce czas paranoi. Ciągle wielkiej. Obrona TVP przez polityków PiS, którzy tak upodlili tę firmę, jest twardym dowodem na bezgraniczną bezczelność prezesa. Obrona kłamstwa i chamstwa pod sztandarem wolności mediów pokazuje, że dla tego środowiska nic się nie liczy. Poza władzą. I kasą. Kaczyński organizuje demonstrację w obronie milionerów z TVP. I tych, którzy dostawali ogromną kasę za kłamstwa i paszkwile. Ubogi lud pisowski ma protestować w obronie złodziei i kłamców. To nie może się udać. W demokracji trzeba umieć przegrywać. A jak ktoś nie umie, to nie wolno dopuszczać go do polityki. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2024, 2024

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański