Co by tu jeszcze zlikwidować?

Co by tu jeszcze zlikwidować?

Lekcja, o nieznanym wciąż zakończeniu, na temat: media publiczne, w tym telewizja (medium przeszłości), radio, agencja prasowa, każe, oprócz bacznej obserwacji nieuczestniczącej (chyba że ktoś z Państwa uczestniczy), zadać sobie pytanie, czy z radykalnie przeprowadzanej właśnie próby odzyskania (naprawy, reformy, renesansu, restauracji, przejęcia, zawłaszczenia, zdominowania) mediów publicznych poprzez działania ministra Sienkiewicza (czyli rządu Donalda Tuska) wynika jeszcze jakaś szersza perspektywa postępowania po pożodze pisowskich rządów.

A może nie należy się ograniczać do ostatnich ośmiu lat? Może gdybyśmy się cofnęli do roku 1989 i uznali, że rekordowo wysoka frekwencja w wyborach zmusza nas do głębszej przebudowy państwa niż filozofia remontu, korekty, zadośćuczynienia, naprawy krzywd, wypracowania standardów (jakich, skąd, po co, dlaczego) i daje nam okazję do gruntownej rewizji projektu Polska w XXI w.? Byłoby to poważne dzieło, ale nawet ja przyznam, że brzmi nazbyt pięknoduchowsko. Sam akt wyborczy nie tworzy jeszcze sprawczej wspólnoty. Podobnie powstały po obstrukcjach poprzedników rząd (choć w najogólniejszych zarysach ma dawno niewidzianą rozpiętość ideowo-polityczną, dobry punkt wyjścia), który dopiero w bólach się wykluwa, działając w nieustającym trybie emergency. Gdzie tu czas i przestrzeń na jakąś nową wizję? W rzeczy samej konieczne byłoby wciągnięcie do tego projektu także władczej opozycji (władczej, czyli niemogącej się przyzwyczaić do nowej roli – opozycyjnej; stara ekipa pisowska żywi się niepożegnaną w procesie niezbędnej żałoby utraconą władzą jak niewygaszalnym roszczeniem), a to jest i nierealne, i niewyobrażalne.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 2/2024, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

 

.

 

Wydanie: 02/2024, 2024

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy