Powstanie film o Kalinie Jędrusik W 27. rocznicę śmierci Kaliny (zmarła 7 sierpnia 1991 r.) ogłoszono, że naszą narodową diwę zagra 27-letnia aktorka Maria Dębska, córka reżyserki Kingi Dębskiej, dotąd widoczna w serialach, i to raczej w tle. W wampa ma ją przedzierzgnąć Katarzyna Klimkiewicz, pani reżyser też raczej od seriali. Na Kalinie zęby łamali sobie Wajda z Olbrychskim i Starsi Panowie z Dygatem, więc łatwo nie będzie. Trzymamy jednak kciuki, jak za każdy film, który nie streszcza żywota kolejnej poczciwiny z pomnika na rynku. W łóżku z Kiciusiem „Kalina była pierwszą polską seksbombą”, diagnozowała Agnieszka Osiecka. „Bo we mnie jest seks, / Co pali i niszczy. / Dziesiątki już serc / Wypalił do zgliszczy” – to brzmiało jak manifest. I początkowo kariery nie ułatwiało. Wajda poszukiwał aktorki do roli łączniczki, która w „Kanale” (1956), brodząc po kolana w brei, przeniesie na plecach konającego powstańca. Zbyszek Cybulski przywiózł mu z Gdańska Kalinę. Gdy reżyser zobaczył, jak startująca aktoreczka się wypina i przegina, spytał tylko: „Czy wyście powariowali?!”. A Kalina zalotna bywała już w czasie aktorskich studiów w Krakowie. Śliniło się do niej wielu, w tym przedwojenna legenda sceny i filmu Jan Kurnakowicz (starszy od panienki o lat 30). Daremnie, bo Kalina (ponoć) zagościła w łóżku rektora tamtejszej uczelni plastycznej. W małżeńskim łożu jej szpilki do włosów znajdowała żona magnificencji, o którym Kalina mawiała poufale: „Kiciuś”. Zdjęcia wskazują, że w kwestii „damskiego wyposażenia” Kalina nie była raczej polską Anitą Ekberg, a jej seksapil wynikał raczej z sugestii i męskich pragnień. Resztę dopowiadała plotka i legenda. Kiedy Zofia Gomułkowa zobaczyła w telewizorze Kalinę z mocno obniżonym dekoltem, z wściekłości cisnęła ponoć kapciem w odbiornik. A jej małżonek wściekł się dopiero wtedy, gdy między kokieteryjnie odsłoniętymi półkulami zobaczył pokaźny krzyżyk. W telewizyjnej dyrekcji stanęła więc sprawa tych erotycznych prowokacji. „Postawiono warunek, że wejdę przed kamery, jeżeli będę ubrana od stóp do głów. Wystąpiłam więc w czarnej sukience z golfem. Zaśpiewałam piosenkę, ukłoniłam się i odwróciłam. Oczom telewidzów ukazały się moje gołe plecy. Sukienka miała dekolt tylny aż do granic możliwości”. Tego było za wiele np. dla sygnatariuszek zbiorowego protestu nadesłanego do telewizji przez „kobiety z Rybnika”. Że mianowicie Kalina przez szklany ekran odbija im mężów. „Biedne, niemądre kobiety w rozdeptanych pantoflach…”, kwitowała. Czarne jest piękne Ale te najbardziej efektowne incydenty miały nadejść dekadę później, kiedy granice się przesunęły, rodzime kino dojrzało i o Kalinie przypomniał sobie Andrzej Wajda. Nosiła już wtedy sukienki obszerniejsze o kilka rozmiarów i idealnie wpasowała się w Lucy Zuckerową z „Ziemi obiecanej” (1975). Tu dała dwie ostre jazdy. Ta bardziej znana – mimo że Wajda wyciął ją z reżyserskiej wersji filmu (2000) – polegała na manualnym i oralnym zaspokajaniu mało zainteresowanego Daniela Olbrychskiego w kolejowej salonce. „Dla mnie jednak drastyczniejsza była scena w karocy”, wspominał Olbrychski. To właśnie w trakcie brawurowej jazdy po łódzkich brukach Lucy przekazała mu wykradzioną mężowi depeszę, której znajomość miała wreszcie doprowadzić Karola do wielkich pieniędzy. Olbrychski jest w euforii, odsuwa dach dorożki i krzyczy ze szczęścia na całą Piotrkowską. Ale widz szybko się orientuje, że zyskał on jeszcze jeden powód do triumfu. Olbrychski uzupełnia: „W Danii w sex-shopie kupiłem paczkę czarnych prezerwatyw. No i kręcimy w Łodzi »Ziemię obiecaną«. Za kamerą jest Edek Kłosiński. Mówi, że możemy zaczynać. To ja: »Chwileczkę. Muszę siku«. No i wiadomo, co zrobiłem z prezerwatywą. Już przy pierwszym dublu przekonuję się, że miałem rację. Przy drugim dublu już się do mnie nie odzywa. Przez następne dwa dni Kalina nie schodzi na śniadania w hotelu, ledwie odpowiada na moje: »dzień dobry«. Myślę: »Cholera, strasznie ją czymś obraziłem«. W pewnym momencie podchodzi do mnie Kłosiński: »Kalina strasznie cię przeprasza. Nie wiem, za co, ale mam ci powiedzieć, że czarne też jest piękne«”. Ten występ też miał przewidywalną recepcję społeczną: „Jakiś starszy mężczyzna, który dostrzegł mnie w Supersamie, wykrzykiwał, że nie powinnam się pokazywać wśród przyzwoitych ludzi, i nawet napluł mi pod nogi”, wspominała Kalina. Czasem podobne historie prowokowała sama. Ot, lato, Chałupy na Helu, lokalny sklepik, przed nim