Filmowe lato 2003

Filmowe lato 2003

Jak grzyby po deszczu wyrastają w Polsce festiwale filmowe – elitarne, masowe, gwiazdorskie Letni sezon filmowy zaczyna się na początku maja i przynosi krociowe zyski. Niestety, na razie nie u nas, ale w kinach amerykańskich. Wielkie wytwórnie prześcigają się w wysokobudżetowych propozycjach, bo gra jest warta świeczki – do końca sierpnia mają szansę zgarnąć prawie 40% rocznych wpływów. Polak woli plażę, więc frekwencja w kinach raczej słaba, za to tłumy ściągają na festiwale filmowe. Kontynuacja to jest to Jak co roku amatorzy kina artystycznego nie mają w kinach czego szukać. Producenci i dystrybutorzy zakładają, że w upale myśli się trudno, więc serwują widzom kino lekkie, łatwe i przyjemne, choć niestety coraz bardziej infantylne. W USA sezon rozpoczął z wielkim hukiem „Matrix-Reaktywacja” braci Wachowskich, ale już wkrótce zdetronizował go film „Bruce Almighty”z Jimem Carreyem, oceniany różnie – z pogardliwą wyniosłością albo jako przykład solidnej komediowej roboty. Niecierpliwie oczekiwany jest „Hulk”. To ekranizacja kolejnego komiksu wydawnictwa Marvel. Uwagę zwraca jednak reżyser, który przeniósł go na ekran – Ang Lee odpowiedzialny m.in. za „Rozważną i romantyczną” oraz „Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka”. Efekty jego pracy zobaczymy również w naszych kinach. Na tym nie koniec komiksowego lata, amerykańskich widzów czeka jeszcze „Liga niezwykłych bohaterów”. Ci bohaterowie to m.in. Tom Sawyer, Dr Jekyll, Dorian Gray i kapitan Nemo, a mają do wykonania – jak łatwo przewidzieć – karkołomne zadanie, w dodatku zlecone przez królową Wiktorię. Scenariusz filmu był trzecim po „Władcy Pierścieni” i „Matriksie”, z którego zrozumieniem Sean Connery miał niejakie kłopoty, tej propozycji postanowił jednak nie odrzucać. Księgowi wytwórni filmowych bardzo liczą na odcinanie kuponów od wcześniejszych sukcesów, czyli sequele. Kontynuacji ekranowych hitów będzie więc sporo. Z przestępcami znów zmierzą się Will Smith i Martin Lawrence jako detektywi w „Bad Boys 2”, a swoje dalsze losy ujawnią bohaterowie „Legalnej blondynki 2” i „American Pie 3”. Również u nas zagoszczą starzy znajomi w kolejnych wcieleniach. Przekonamy się, jak będzie wyglądał Arnold Schwarzenegger w trzeciej części „Terminatora” oraz z kim zmierzą się tym razem dzielne panie – Aniołki Charliego i Lara Croft. Powrócą też ulubieńcy młodej publiczności „Szybcy i wściekli”, którzy tym razem zapowiadani są jako „Za szybcy za wściekli” – aż strach się bać. Propozycji w polskich kinach nie zabraknie. Nie wszyscy dystrybutorzy idą w ślady firmy Gutek Film, która programowo omija ten sezon, co jak twierdzi jej szef, Roman Gutek, jest świadomym wyborem. Zupełnie inaczej wygląda to w firmie UIP, która przygotowała mnóstwo nowości i zapewnia, że dla niej lato nie jest martwym sezonem. Bo choć do amerykańskiej hossy nam daleko, to pojawiają się jaskółki sukcesu – dwa lata temu rekordy popularności biły „Shrek” i „Dziennik Bridget Jones”, a w ubiegłym roku tłumy szły na animowaną „Epokę lodowcową” oraz film „Asterix i Obelix: Misja Kleopatra”. Pracownicy dystrybutora tego ostatniego hitu, SPI, w tym roku stawiają na jedyny polski tytuł lata – „Ciało” w reżyserii Andrzeja Saramonowicza i Tomasza Koneckiego. Kino pod chmurką Spragniony ambitnego seansu widz nie jest jednak zupełnie bez szans. Jak grzyby po deszczu wyrastają w Polsce festiwale filmowe – niezależne, elitarne, masowe, gwiazdorskie, edukacyjne. Słowem, czego dusza turysty kinomana zapragnie. A jeśli – co się często zdarza – festiwal organizowany jest w małym mieście, można przez kilka czy kilkanaście dni żyć wyłącznie kinem. Imprezy z nazwy filmowe nie ograniczają jednak swoich programów do seansów kinowych, ale proponują koncerty, wystawy, wykłady itd. Niezbędny jest więc dobry wzrok – bo zwykle odbywa się kilka projekcji dziennie – wytrzymałość fizyczna i napięta uwaga, żeby nie przegapić największych atrakcji. Czasem widza czeka szczególnie ciężka próba – bywalcy kazimierzowskiego festiwalu pamiętają, jak kilka lat temu projekcję „Hamleta” Kennetha Branagha, akurat przy scenie ukazania się ducha ojca, wzbogaciła akustycznie burza. Sęk w tym, że seans odbywał się na Małym Rynku… Ale czego nie robi się dla kina – w strugach deszczu do końca czterogodzinnej projekcji pozostało kilkunastu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 26/2003

Kategorie: Kultura