Dlaczego Giertych nie powinien być ministrem edukacji?

GOŚĆ „PRZEGLĄDU” Dlaczego Giertych nie powinien być ministrem edukacji? Moim zdaniem, dokładnie z tego powodu, dla którego jemu tak na tym zależy. Przecież Giertych w targu o wejście do koalicji domagał się właśnie tego resortu nie dlatego, że ma akurat genialny pomysł na dofinansowanie szkół i nauczycieli albo na inne kłopoty oświaty, których nie brak. O takich jego projektach nic jakoś nie słychać – no, poza gromko zapowiadanym wykorzenieniem przemocy i narkotyków, warto by wiedzieć, jak zamierza to uskutecznić. Bez wątpienia jednak głównym, a może nawet jedynym powodem jego upierania się przy edukacji była chęć poddania szkolnictwa ideologicznej kurateli jego endeckiej mości. I to właśnie jest powodem, który nakazuje sprzeciwiać się tej nominacji aż do skutku – to jest tak długo i stanowczo, aż PiS poczuje, że mu się ten interes nie opłacił. I oto wypada przyznać, że jest i dobra strona tej nominacji. Ta mianowicie, że młodzież, studenci, nauczyciele, inteligencja sensu largo – wszyscy nagle poczuli, że tego już za wiele. Że nie można dać sobą poniewierać. Jeśli ten odruch sprzeciwu utrzyma się i przybierze skuteczne formy, to będziemy mogli powiedzieć, że Kaczyńskiemu i Giertychowi – ich transakcji – zawdzięczamy przebudzenie się już nie odruchu, ale ruchu obywatelskiego. Liga najwyraźniej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2006, 21/2006

Kategorie: Felietony