Nie dotknęło mnie jeszcze życie w niedostatku, choć od długotrwałych wygibasów, aby go uniknąć, łupie w krzyżu coraz boleśniej. Jak dotąd nie miałem zatem okazji zweryfikować się w sytuacji ekstremalnej: gdy na przykład alternatywą dla przyjęcia pieniędzy utytłanych reżimowymi łapskami będzie grzebanie po śmietnikach. Nie przymieram jeszcze głodem aż tak, by w halucynacjach wycieńczonego organizmu pojawiła się wizja publikacji w prorządowych organach literackich lub też przyjęcia zlecenia scenariuszowego z TVPiS. Dopóki zatem nie będę całkowicie przyparty do muru, nie mogę mieć pewności, że „nigdy się nie sprzedam”, ale zaprawdę trudno mi to sobie wyobrazić – to nie kwestia bohaterstwa, ale smaku.
Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 25/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy