25/2023

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Felietony Wojciech Kuczok

Festiwal flaków

Nie dotknęło mnie jeszcze życie w niedostatku, choć od długotrwałych wygibasów, aby go uniknąć, łupie w krzyżu coraz boleśniej. Jak dotąd nie miałem zatem okazji zweryfikować się w sytuacji ekstremalnej: gdy na przykład alternatywą dla przyjęcia pieniędzy utytłanych reżimowymi łapskami będzie grzebanie po śmietnikach. Nie przymieram jeszcze głodem aż tak, by w halucynacjach wycieńczonego organizmu pojawiła się wizja publikacji w prorządowych organach literackich lub też przyjęcia zlecenia scenariuszowego z TVPiS. Dopóki zatem nie będę całkowicie przyparty do muru, nie mogę mieć pewności, że „nigdy się nie sprzedam”, ale zaprawdę trudno mi to sobie wyobrazić – to nie kwestia bohaterstwa, ale smaku. Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 25/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Lato nad obcymi morzami

Ten rok dla polskich biur turystycznych zapowiada się lepiej niż rekordowy rok 2019 Szczyt tegorocznego sezonu wypoczynkowego rozpoczął się nad Wisłą jak zwykle. W sobotę 3 czerwca z lotniska w Radomiu odleciał do Antalyi pierwszy wyczarterowany przez biuro podróży Boeing 737 MAX z turystami spragnionymi słońca na Riwierze Tureckiej. Rodacy nie byliby sobą, gdyby na wysokości 8 tys. m nie dali ostro w szyję i nie pobili się. Na lotnisku w Antalyi interweniowały tamtejsze służby, a biuro prasowe Polskich Linii Lotniczych LOT, do których należał samolot, poinformowało, że „pasażerowie, którzy nadużyli alkoholu i zachowywali się wulgarnie, zostali wpisani na tzw. czarną listę”. Czyli nie będą mogli wrócić z Turcji na pokładach samolotów LOT, co z pewnością zmusi ich do zmiany wakacyjnych planów. Możemy przyjąć, że podobnych zdarzeń będzie w tym roku więcej, bo po zdjęciu ograniczeń covidowych Polacy masowo ruszyli do biur podróży, by skorzystać z przygotowanych dla nich ofert. Szacunki mówią, że ok. 30% wyjedzie na wakacje za granicę. – Porównując sprzedaż rok do roku, odnotowujemy wzrosty rzędu 60% – mówi Piotr Henicz, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki oraz spółki Itaka Holdings. W jego ocenie rośnie zarówno sprzedaż klasycznych pakietów obejmujących hotel, usługę all

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

IBISY rozdane

Uroczystym rozdaniem nagród i wyróżnień zakończyła się pierwsza edycja Nagrody im. Andrzeja „Ibisa” Wróblewskiego dla młodych dziennikarzy, ustanowionej przez Oddział Warszawski SDRP. Patron nagrody, wybitny dziennikarz, dobrze znany z dbałości o piękno języka i sens wypowiedzi, wyznacza swoim dorobkiem ideał uprawiania dziennikarstwa odpowiedzialnego i czytelnego dla odbiorcy. O wyróżnienia konkurowali młodzi dziennikarze do lat 28, których prace cechowała społeczna wrażliwość i troska o kształt wypowiedzi. Laureatką nagrody głównej została Aleksandra Dobieszewska (Polskie Radio), m.in. za reportaż radiowy z ukraińskiej Buczy, wyróżnienia odebrali Jan Jałowczyk (Goniec.pl) i Julian Mordarski („Dziennik Trybuna”), a nagrodę specjalną Sebastian Słowiński (dziennikarz niezależny). Gratulacje wyróżnionym złożyli m.in. Elżbieta Wojnowska, wdowa po Andrzeju „Ibisie” Wróblewskim, prof. Jerzy Bralczyk, członek Kapituły Konkursu, i Jerzy Domański, przewodniczący Zarządu Głównego SDRP. Prowadzący ceremonię przewodniczący Zarządu Oddziału Warszawskiego Tomasz Miłkowski zaprosił wyróżnionych i uczestników konkursu do współpracy przy kolejnej edycji. Fot. Krzysztof Żuczkowski  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Marzenie ściętej baterii

Nawet gdyby powstał milion samochodów elektrycznych, to raczej nie pojedzie, bo mamy niecałe 3 tys. stacji ładujących Samochodów elektrycznych w Polsce przybywa. Przeciwnicy tej technologii straszą różnymi ciekawostkami, często niemającymi oparcia w rzeczywistości. A wcale nie muszą niczego zmyślać. Dziś głównym problemem elektromobilności nad Wisłą jest niewystarczająca liczba stacji ładujących. Co ciekawe, również część Europy nie radzi sobie z rozmieszczaniem ładowarek. Do tego, mimo wielu zalet, elektryki pozostają na razie jedynie zabawą dla bogatych entuzjastów, którzy lubią skrupulatnie planować każdy dłuższy wyjazd. Strach przed pożarem Pod koniec maja w Gdańsku spłonął elektryczny ford. Media rozdmuchały temat do granic możliwości. Czytaliśmy o „kolejnym pożarze” elektryka. To retoryka, która jest wodą na młyn dla przeciwników elektromobilności. Łatwo straszyć społeczeństwo podobnymi doniesieniami, bo wydaje się, że codziennie płonie gdzieś samochód elektryczny. Obraz łatwopalności elektryków wywołał takie obawy, że gdy firma Arval urządziła między domami w Wilanowie parking dla 300 aut elektrycznych, mieszkańcy wpadli w popłoch. – Te samochody są zaparkowane kilka centymetrów od płotu naszych ogródków. Siedzimy w tych ogrodach, grillujemy. Gdyby któryś z tych samochodów zajął się ogniem, doprowadziłoby to do tragedii – opowiadała „Gazecie Stołecznej” jedna z mieszkanek. Po nagłośnieniu sprawy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Piękny wiek

Henry Kissinger skończył 100 lat i nadal jest największym intelektualnym celebrytą świata Choć ostatni raz publiczne stanowisko pełnił w połowie lat 80., nadal ma zdanie na temat właściwie wszystkich najważniejszych konfliktów, procesów czy zjawisk zachodzących na całym świecie, a inni się z tym zdaniem liczą. Jest przekonany, że Xi Jinping odebrałby od niego telefon, nawet jeśli komunikacja z chińskim liderem bywa nieosiągalna dla amerykańskich prezydentów czy wysokich rangą dyplomatów. Niedawno na kilkugodzinną dyskusję z zespołem swoich komentatorów zaprosił go tygodnik „The Economist”, gdzie dziarski stulatek po raz kolejny dokonał ideologicznego piwotu. Wcześniej nawoływał do pokojowych pertraktacji z Rosją, sugerował nawet, że Ukraina powinna odpuścić sobie Krym na zawsze. Teraz zmienił zdanie, bo ukraińska armia urosła w jego w oczach i stała się zbyt potężna, by uznawać ją dalej za wartą złożenia w ofierze na ołtarzu globalnej równowagi sił. W niedawnej wypowiedzi dla dziennika „Le Monde” stwierdził, że choć jest coraz starszy, pozostaje tak samo pesymistyczny wobec przyszłości świata. Nie powstrzymuje go to jednak przed braniem tegoż świata na warsztat, łącznie z rewolucjami, których skutków pewnie sam oglądać nie będzie. Ostatnia jego książka, napisana wspólnie z założycielem Google’a Erikiem Schmidtem, mówi o przyszłości

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Śpiąc w nieznane

Nocne pociągi wracają na europejskie tory, ale czy naprawdę mają na nich przyszłość? W dniu inauguracji poziom zainteresowania i ekscytacji medialnej był tak wysoki, że atmosfera przypominała wodowanie wielkiego statku pasażerskiego w XIX w., a nie uruchomienie linii kolejowej łączącej dwa – skądinąd bardzo dobrze połączone – europejskie miasta. 25 maja o godz. 19.22 z peronu brukselskiego dworca Midi (Zuid) odjechał pierwszy skład nocny w kierunku Berlina, należący do najprężniej rozwijającego się start-upu kolejowego na kontynencie, spółkę European Sleeper. Jadąc przez Antwerpię, Amsterdam i Rotterdam, do stolicy Berlina pociąg przyjechał następnego dnia o godz. 6.48 rano. Na pierwszy rzut oka w opisie trasy nie ma niczego ekscytującego. Po bliższym przyjrzeniu się widać jednak, że historia tego połączenia ilustruje przeszłość, teraźniejszość i przyszłość europejskich nocnych podróży kolejowych oraz ich szanse na rywalizację ze znacznie bardziej obciążającymi środowisko połączeniami lotniczymi. Bo kocha kolej Pociąg do Berlina to pierwszy projekt European Sleeper, który nocne podróże na tej trasie przywraca po dekadzie. Sam fakt, że zahacza jeszcze o trzy duże miasta, pozwala pokryć spore zapotrzebowanie nie tylko wśród turystów, ale i osób przemieszczających się w celach biznesowych. Może też dziwić użycie słowa start-up w kontekście operatora kolejowego, bo przyzwyczailiśmy się, że mianem tym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Andrzej Romanowski Felietony

Najwierniejszy żołnierz PiS

Podpisawszy lex Tusk, dr Duda krzyczał: „Nigdy nie zrozumiem, jak można porzucić ważną funkcję w Rzeczypospolitej Polskiej, ważny, odpowiedzialny urząd po to, żeby pracować gdzieś w Brukseli. (…) Są granice pazerności na pieniądze”. W roku 1978 mógłby tak krzyczeć Henryk Jabłoński, przewodniczący Rady Państwa PRL: „Nigdy nie zrozumiem, jak można porzucić ważną funkcję w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, ważny, odpowiedzialny urząd kościelny po to, żeby pracować gdzieś w Watykanie…”. Proszę mi nie zarzucać demagogii – funkcje papieża i przewodniczącego Rady Europejskiej są porównywalne. Lecz – oczywiście – Henryk Jabłoński nigdy tak nie krzyczał. Nie po raz pierwszy oglądaliśmy humorystyczne barbarzyństwo naszej obecnej władzy. I nie po raz pierwszy widzieliśmy, jak wielki ma w nim udział dr Duda. Skądinąd to dziwne. W Krakowie pamięta się go jako grzecznego, uczynnego i układnego harcerzyka. Potem – ambitnego działacza Unii Wolności. Na Uniwersytecie Jagiellońskim był pracownikiem karnym i usłużnym. Może więc z wszystkich tych racji wiązano czasem z dr. Dudą pewne nadzieje. Rojono, że ośrodek prezydencki skupia lepsze, bardziej liberalne skrzydło PiS, porównywano go do „grupy zamkowej” prezydenta Ignacego Mościckiego. Choć trudno byłoby sobie wyobrazić Mościckiego mejlującego z „ruchadłem leśnym” lub rapującego o „ostrym cieniu mgły”. a.romanowski@tygodnikprzeglad.pl Cały tekst

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Od czytelników

Listy od czytelników nr 25/2023

Kto wygra ten marsz? Bitwa władza-opozycja trwa. Tylko co my – Polacy – z tego będziemy mieli? Głównym gwiazdorem jest pan Tusk, a jego ludzie przebierają nogami, żeby było, jak było. Wielu moich znajomych, wściekłych na to, co wyprawia obecna władza, nie pamięta, komu ta władza zawdzięcza stołki. Niektórzy z nich w 2015 r. głosowali przeciw władzy PO, na PiS! Dziś przyznać się wstyd. Bitwa trwa, ale to nie naród walczy o swoje, lecz partyjniactwo o stołki i o kasę spółek państwowych. Kiedy naród zorganizuje marsz w celu zmiany ustroju z obecnego totalitaryzmu partyjnego na demokrację partycypacyjną, to ja, choćbym miał na piechotę iść z Żor do Warszawy, pójdę! Józef Brzozowski Dlaczego na marszu 4 czerwca była tak wielka frekwencja? To obywatelska odpowiedź różnych grup społecznych na arogancję i chamstwo PiS. To odpowiedź na nachalną katolicyzację życia publicznego, w tym szkolnictwa. To reakcja na afery i przekręty ekipy rządzącej, od wyborów kopertowych zaczynając, na respiratorach kończąc. Damian Paweł Strączyk Ja z mężem, każde w wieku 72 lata, plus córka 40 lat, pojechaliśmy z Gdyni pociągiem. Nigdy w niczym takim nie brałam udziału, nie byłam nawet w Solidarności, ale tym razem po zobaczeniu, jak rządzący tańczą na grobach pomordowanych w Auschwitz, powiedziałam sobie: dość tego. Waleria Lubner

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Dom po bossie

Mafijne nieruchomości we Włoszech okazują się społecznie przydatne Jako pierwsze ustawę zezwalającą na przeniesienie gruntów na cele społeczne uchwaliły Włochy. Od tego czasu kilka innych krajów, m.in. Hiszpania, Bułgaria czy Francja, poszło w ich ślady. Czy to oznacza, że kraje Unii Europejskiej  częściej będą starały się odzyskiwać ziemię z rąk mafii? Antymafijna restauracja nad Sekwaną La Poesia to paryska restauracja serwująca dania z południa Włoch. Na pierwszy rzut oka knajpka zlokalizowana przy Rue de la Fidélité 3 w X dzielnicy niczym się nie wyróżnia. Wzbudziła jednak zainteresowanie mediów. Składniki używane do przygotowania potraw mają bowiem niezwykłe pochodzenie – większość wyrosła na włoskich ziemiach przejętych od mafii. Karta win też jest ciekawa – na etykiecie każdej butelki oddano hołd jednej z wielu ofiar mafii. Na przykład Primitivo Salento 2021 poświęcono Antoniemu Montinaremu, młodemu policjantowi z Apulii. Inne wino nawiązuje do historii Peppina Impastata, sycylijskiego komunisty z Cinisi, który przeciwstawił się mafii i został zamordowany w 1978 r. „Chcemy, aby to było coś więcej niż restauracja”, mówi Baptiste Gaud, kierownik restauracji La Poesia, w której od chwili otwarcia w listopadzie 2022 r. odbywają się koncerty, pokazy filmowe i debaty polityczne. Jednocześnie restauracja współpracuje z włoską

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Nauka

Syndrom hawański

Nikt nigdy nie dowiódł, że istnieje broń dźwiękowa, zdolna posłużyć do przeprowadzenia ataku CBS News nadała ten materiał 9 sierpnia 2017 r., wyprzedzając inne stacje: grupa pracowników amerykańskiego Departamentu Stanu oddelegowanych na Kubę zapadła na poważną niewyjaśnioną chorobę. Informacje były dość ogólnikowe, ale brzmiały niepokojąco – w całej sprawie coś śmierdziało, lecz dziennikarze nie potrafili powiedzieć, co. Następnego dnia stacja CNN, bez owijania w bawełnę, ogłosiła, że istnieje podejrzenie ataku na personel dyplomatyczny Stanów Zjednoczonych w Hawanie, natomiast NBC donosiła: „Stany Zjednoczone wycofują pracowników ambasady z Kuby w wyniku tajemniczego »ataku«”. Wszystko zaczęło się w grudniu 2016 r., gdy u grupy amerykańskich dyplomatów na Kubie wystąpiły podobne objawy: bóle głowy i uszu, zaburzenia słuchu, zawroty głowy, szumy uszne, zaburzenia równowagi, zaburzenia wzroku, problemy z pamięcią, trudności z koncentracją i zmęczenie. W ciągu sześciu miesięcy problemy te dotknęły łącznie 16 osób. Personel medyczny ambasady nie umiał znaleźć przyczyny i część chorych ewakuowano do USA, gdzie dwa zespoły lekarzy pracujące dla dwóch różnych instytucji przeprowadziły szereg testów. Na czele pierwszego zespołu stał Michael Hoffer, laryngolog i specjalista od urazów odniesionych na skutek eksplozji; drugiej grupie przewodził Douglas

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.