Dlaczego PiS nieustannie prowadzi politykę antyniemiecką?
Prof. Adam Rotfeld,
dyplomata, badacz stosunków międzynarodowych
Na płaszczyźnie intelektualnej krótka odpowiedź na postawione pytanie brzmi: jest to myślenie zgodne z filozofią Carla Schmitta, który wniósł wielki wkład do nazistowskiej koncepcji „polityczności”. Twierdził, że w rozumieniu tego, co „polityczne”, sprawą najważniejszą jest właściwe określenie wroga.
Prof. Marzena Cichosz,
politolog, UWr
Nie jestem pewna, czy PiS prowadzi politykę antyniemiecką, ale z pewnością prowadzi narrację antyniemiecką. Powodów jest kilka, i to dość oczywistych. Z jednej strony, jest to „kreowanie negatywnego wizerunku rywala”, w tym przypadku Koalicji Obywatelskiej i jej lidera Donalda Tuska. Stale uderzając w alarmistyczne, antyniemieckie tony, PiS może popularyzować i utrwalać wizerunek „proniemieckiej” KO, a jednocześnie na zasadzie kontrastu budować własne pozycje partii „prawdziwie patriotycznej” i antyniemieckiej właśnie. Z drugiej strony – i to w moim przekonaniu ważniejszy powód – narracja antyniemiecka jest stosowana na użytek elektoratu prawicowego, także tego skrajnie prawicowego, w którym PiS rywalizuje z Konfederacją i Konfederacją Korony Polskiej. Stosunkowo duże (według sondaży w sumie ok. 20%) poparcie dla tych dwóch formacji jest dla PiS zagrożeniem, więc walka o pozycję na prawicy trwa. Elektorat prawicowy jest podatny na antyniemieckie hasła i dzięki cyklicznemu ich przywoływaniu utrzymywany w stanie mobilizacji.
Prof. Radosław Markowski,
socjolog, politolog
Odpowiedź jest w gruncie rzeczy prosta. Elektorat PiS to w większości osoby starsze, słabiej wykształcone, często zagubione we współczesnej rzeczywistości. Nie rozumieją mechanizmów Unii Europejskiej i tego, że przez ostatnie 20 lat gigantyczne środki płynęły do Polski właśnie z Niemiec. Jest więcej powodów, żeby być antyrosyjskim, tymczasem antyniemiecka retoryka jest dziś łatwa, bo Niemcy faktycznie popełnili istotne błędy w polityce wobec Rosji, naiwnie zakładając, że powiązania gospodarcze uczynią ją bardziej przewidywalną. Tak się jednak nie stało. Dodatkowo niemiecka gospodarka spowolniła, nieefektywność z kolei stała się tematem żartów, więc klimat sprzyja krytyce. Paradoksem jest, że PiS atakuje Niemcy, a jednocześnie jego politycy współpracują z AfD, partią, której dojście do władzy byłoby dla Polski katastrofalne. To konglomerat czynników wewnętrznych i zewnętrznych, który sprzyja takiej narracji. Niemcy w ostatnim 30-leciu byli naszym największym sojusznikiem. Nie traktowali nas na tak specjalnych zasadach, na jakich traktują Izrael, ale byli wobec nas bardzo ostrożni i uważni ze względu na zaszłości historyczne.









