Dlaczego Polacy są tak zawistni względem siebie?

Dlaczego Polacy są tak zawistni względem siebie?

Prof. Piotr Gliński, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, socjologia społeczeństwa obywatelskiego Funkcjonujemy kulturowo i społecznie na granicy anomii, bo normy moralne są na niskim poziomie. W momencie kiedy się dorabiamy jako społeczeństwo, to reagujemy zawiścią, gdy ktoś wyrasta ponad przeciętną. To cecha społeczeństw biednych, które dynamicznie wychodzą z zapóźnienia, że wolimy być raczej równi niż wolni. I nie dotyczy to tylko Polski, lecz także innych krajów na podobnym etapie rozwoju. Prof. Janusz Mucha, antropologia społeczna, AGH To ani nic nowego, ani specyficznego dla Polaków. Funkcjonuje u nas od lat przysłowie: szewc zazdrości kanonikowi, że został biskupem. Hipoteza, że to typowo polskie, jest niesprawdzona, choć społeczeństwo takie jak nasze z wielu powodów ma poczucie niespełnienia. Ciągle dzieje się nam jakaś krzywda, ale to jest często na nasze życzenie. Dr Dorota Krzemionka-Brózda, psycholog, redaktor naukowy „Charakterów”, adiunkt w Instytucie Psychologii Stosowanej UJ Rzeczywiście Polacy reagują inaczej niż np. Amerykanie na informację o czyimś sukcesie. Wolimy narzekać, bo w takiej wspólnocie narzekających żyjemy, dzięki narzekaniu znajdujemy wsparcie i zrozumienie. Co więcej, jak pokazują badania prof. Bogdana Wojciszkego, osoba narzekająca na różne sprawy przez słuchaczy uważana jest za mądrzejszą. Wydaje się, że narzekamy, by poczuć ulgę, pozbyć się nieprzyjemnych emocji. Niestety, nasze narzekanie wcale nie sprawia, że czujemy się lepiej. Natomiast może być ono strategią autoprezentacyjną. Jest dobrą wymówką i usprawiedliwieniem na wypadek niepowodzenia. Natomiast jeśli mimo przeszkód, na które narzekamy, powiedzie nam się i coś osiągniemy, tym większa chwała i wartość naszego sukcesu. W Polsce trudno chwalić się sukcesem. Melchior Wańkowicz mówił nawet o polskim kundlizmie. Jeśli ktoś z rodaków odnosi sukces np. ekonomiczny, szanujemy go bardziej, ale jednocześnie lubimy mniej. Doceniamy jego kompetencje, ale niżej oceniamy pod względem moralnym. Zakładamy, że jeśli komuś się powiodło, to nie mogło się odbyć moralnie i uczciwie. Dzieje się tak dlatego, że Polakom życie społeczne wydaje się grą o sumie zero. Uważamy, że ilość dóbr jest ograniczona, więc gdy ktoś się wzbogacił, to naszym kosztem. Jeśli on zyskał, my nieuchronnie straciliśmy. Dr Barbara Lewenstein, socjolog, moralność w demokracji, UW Sądzę, że wiąże się to z niskim zaufaniem społecznym i nieumiejętnością współpracy. Z tego wynika nie tylko zawiść, ale i inne cechy polskiego piekiełka, bo tu wszyscy nawzajem posądzają się o partykularne interesy. Najgorsze jest, że gdy ktoś sięga po różne dobra w sposób nieuprawniony i nieuczciwy, to traktuje się to jako przyzwolenie na tzw. wolną amerykankę. Mało kto wierzy, że można coś robić dla dobra publicznego, nie dbając o swój własny interes, bo ludzie nie mają do siebie zaufania. Nasze społeczeństwo znajduje się w takim negatywnym stanie i ma to historyczne korzenie w czasach, gdy nie mieliśmy państwa, które trzeba szanować. Nie było przestrzeni publicznej do współpracy i nawyku do przestrzegania reguł. Na szczęście badania wskazują, że poziom zaufania społecznego powoli zaczyna wzrastać. Jest to więc doświadczenie, przez które wszyscy musimy przejść, ćwiczyć się we współpracy. Niestety dobrych wzorców nie mamy i wiele zależy od tego, jak się zachowują elity. Dr Dorota Litwin-Lewandowska, teoria konfliktów społecznych, UMCS Przede wszystkim nie możemy generalizować, że wszyscy Polacy są zawistni i wszyscy w tym samym stopniu. W życiu codziennym mamy do czynienia z ludzką zazdrością, że komuś lepiej się wiedzie. Natomiast w sferze polityki zawiść nie odgrywa takiej roli. To raczej normalna gra, demonstracja siły, ale i zapalczywość, chęć pokazania, że jest się silniejszym, że się ma przewagę nad przeciwnikiem politycznym. Gdy dobra są ograniczone, nie zawsze umiejętnie podzielone, to relacje między politykami przybierają ostrzejszą, pełną zapalczywości formę. I w każdym kraju jest jakieś piekiełko, w Polsce, we Francji itd. To wcale nie zależy od charakteru narodowego. Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog rodzinny Charakterystyczne dla Polaków jest niskie poczucie własnej wartości. Uważamy, że jako jednostki jesteśmy niewiele warci, i taki przekaz wynosimy z domu. Od pokoleń w naszych rodzinach uczy się, by się nie wychylać, być skromnym, nie mówić wiele o sobie. I później okazuje się, że zazdrościmy wszystkim, którzy mają jakieś osiągnięcia, bo im przychodzi to łatwiej, a my mamy z tym duże trudności. Bardzo dużą rolę w takim wychowaniu odgrywa religia, która promuje taki sposób umartwiania się, pokory, „niesienia krzyża”.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 49/2009

Kategorie: Pytanie Tygodnia