Długi cień Erdoğana

Długi cień Erdoğana

LONDON, UNITED KINGDOM - MAY 13: Turkish-German football player Mesut Ozil who plays for Arsenal (L) presents a jersey to Turkish President Recep Tayyip Erdogan before their meeting in London, United Kingdom on May 13, 2018. Kayhan Ozer / Anadolu Agency

Czy turecka mniejszość w RFN jest zachodnim bastionem prezydenta Turcji? Korespondencja z Berlina Po II wojnie światowej Niemcy przez długi czas mieli spore kłopoty z okazywaniem patriotyzmu. Najbardziej stosowną namiastką wyrażania dumy z własnego kraju była piłka nożna. W 2006 r. do stadionowych emocji doszedł kolejny element. Po raz pierwszy niezwykle ochoczo wymachiwano flagami RFN. Już wtedy, siedem lat przed powstaniem Alternatywy dla Niemiec (AfD), socjologowie bili na alarm: „Uważajcie, bo wasz piłkarski patriotyzm może szybko przeistoczyć się w nacjonalizm”. Jednak zapędy nacjonalistów skutecznie hamował fakt, że niemiecka reprezentacja utkana jest z zawodników z emigracyjnymi korzeniami. W tym kontekście wymieniani byli urodzeni na Śląsku Miroslav Klose i Lukas Podolski, a także pochodzący z Turcji (choć urodzeni w niemieckim Gelsenkirchen) Mesut Özil i İlkay Gündoğan. Przez długi czas sprawiało to, że rasizm wśród niemieckich kibiców praktycznie się nie pojawiał, a grający w kadrze narodowej obcokrajowcy byli powodem do dumy. Jednak w połowie maja duma z Özila i Gündoğana jako przodowników „nowej niemieckości” została wystawiona na ciężką próbę. Obaj dżentelmeni, grający na co dzień w brytyjskich klubach, spotkali się w Londynie z przebywającym akurat w Anglii prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoğanem. Zawodnicy Arsenalu Londyn i Manchesteru City nie omieszkali zrobić sobie zdjęcia z głową tureckiego państwa, a Gündoğan podarował Erdoğanowi koszulkę z napisem „Dla mojego szanownego prezydenta”. Przez niemieckie media przetoczyła się fala oburzenia. Szef Niemieckiego Związku Piłki Nożnej (DFB) Reinhard Grindel wydał specjalne oświadczenie: „Szanujemy sytuację naszych reprezentantów z obcymi korzeniami, ale nasz związek reprezentuje wartości, których prezydent Erdoğan nie do końca przestrzega”. Menedżer reprezentacji Niemiec próbował wytłumaczyć zachowanie obu piłkarzy naiwnością. – Chłopaki nie zdawali sobie sprawy, jaką reakcję mogło wywołać to zdjęcie – stwierdził Oliver Bierhoff. Mimo naciąganych usprawiedliwień cała sprawa znów przypomniała, że nad RFN wisi ponury cień Turcji Erdoğana. Pojawiły się żądania usunięcia obu zawodników z kadry. Sytuacja stała się wodą na młyn populistów z AfD. Jednak również inne partie zaczynają się martwić zachwytem tureckiej mniejszości w Niemczech okazywanym polityce despoty z Ankary. Gest obu piłkarzy budzi słuszne obawy, że tureckie korzenie mogą być ważniejsze niż niemiecki paszport. Wydarzenie pokazuje też, jak ogromne są nadal wpływy Erdoğana w Niemczech, mimo że on sam jest tu od dawna osobą niepożądaną. Turecki prezydent domaga się, by na terenie Niemiec tureccy politycy mogli prowadzić kampanie wyborcze. Merkel odmawia, ale musi ważyć słowa, bo Erdoğan w każdej chwili może uruchomić kolejną falę uchodźców. Londyńskie zdarzenie ma coraz większy rozgłos, nawet po rozpoczęciu mundialu. Temperaturę próbował ostudzić prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, który zaprosił Özila i Gündoğana do Zamku Bellevue. Jednak konsternacja nadal jest ogromna, a problem na pewno większy niż słaba forma Özila w meczu z Meksykiem. Dla Erdoğana był to zaś kolejny udany etap kampanii wyborczej. Skoro nie mógł występować w Niemczech, szukał szansy pozyskania niemieckich Turków za granicą. To pokazuje, jak ważna jest dla Erdoğana walka o turecką mniejszość w Niemczech. Nie każdy jest tu bowiem naiwnym zwolennikiem „sułtana znad Bosforu”. Turecka mniejszość w Niemczech jest odbiciem głęboko podzielonego tureckiego społeczeństwa. Języczek u wagi – Osobiście uważam, że Özil i Gündoğan szczególnie się nie popisali, ale myślę, że niemiecka demokracja to wytrzyma – mówi Ayfer, 24-letnia Turczynka z Berlina. Urodzona w Niemczech kobieta należy do osób, które po puczu w lipcu 2016 r. już nie podróżują do Turcji. Umieściła w mediach społecznościowych zbyt wiele krytycznych uwag wobec Erdoğana i znalazła się na indeksie. Tym bardziej nie rozumie, jak Özil, który latami był wzorem dla niej i tureckiej mniejszości w Niemczech, mógł się zdobyć na podobne faux pas, czy – jak mówi – „podać piłkę” politykowi, który jawnie narusza prawa człowieka i tłumi wolność słowa. W Niemczech mieszka ok. 3 mln osób tureckiego pochodzenia, połowa z nich ma turecki paszport, upoważniający do postawienia krzyżyka w wyborach. Niemieccy Turcy mogli nawet zagłosować kilka dni wcześniej, zdając sobie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 26/2018

Kategorie: Świat