Posłanka Krystyna Pawłowicz na oczach telewidzów strzeliła sobie w stopę i nawet tego nie zauważyła. Tak to bywa, gdy cudzy seks przysłania nam cały świat. Było nie było, panna Krysia rzuciła narodowi takie cuś do dalszych przemyśleń: „Społeczeństwo nie może fundować słodkiego życia nietrwałym, jałowym związkom osób, z których nie ma żadnego pożytku, tylko ze względu na łączącą je więź seksualną”. A później to cuś doprecyzowała: „Proponowane związki mają cel czysto hedonistyczny, autodestrukcyjny dla człowieka i członków jego rodziny. Mają zapewnić łatwe praktykowanie egoistycznych, nieuporządkowanych pragnień”. I nad tym postawiła taką kropkę: „czym naruszają poczucie estetyki i moralności…”. Pochłonięta tym obrzydliwym seksem, nie dość, że hedonistycznym, to jeszcze nietrwałym, posłanka zapomniała, że może sama zaburza czyjeś poczucie estetyki. A może nawet moralności? Pani doktor, trzeba było się trzymać własnych pragnień. Uporządkowanych i nieegoistycznych. Jakkolwiek perwersyjnie by to brzmiało. Share this: Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email Click to print (Opens in new window) Print