Dosyć!

Media i okolice „Rząd poznaje się nie po tym, jak zaczyna, lecz po tym, jak kończy”. Taka parafraza powiedzenia Leszka Millera stanowi podstawę oceny rządów AWS-UW. Jak w sztuce teatralnej Becketta jest to już „Końcówka”. Podobnie jak w teatrze, również w Polsce nastrój jest ponury, choć z elementami kina akcji w stylu Jamesa Bonda (przechwytywanie na promie człowieka o czterech paszportach zostało jakby żywcem wzięte z filmu „Golden Eye”). Informacje z kraju to dzisiaj horror pomieszany z groteską. Horror, gdy wiadomości dotyczą budżetu państwa czy skali afer finansowych, a groteska, gdy w wywiadzie dla „Wprost” premier Buzek oświadcza, że nie znał stanu finansów publicznych. Może to zresztą prawda; oglądając telewizję, stale widzimy premiera na rozmaitych imprezach – ostatnio oglądał mecz Polska-Norwegia. Zasłużył na miano premiera-kibica, nie miał czasu na kontrolę swego rządu. Zresztą może to i lepiej. Jak doniosły media, niektóre ekspertyzy rządowe wykonywali… studenci! Media coraz więcej uwagi poświęcają codziennym serwisom wyborczym. Większość telewidzów ratuje się przy pomocy pilota, ale i do nich docierają banały wyborcze. Partie polityczne mają bowiem niespotykany w cywilizowanej Europie, długaśny bezpłatny czas antenowy. Każdy może pleść duby smalone. Medialnie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2001, 37/2001

Kategorie: Felietony