Opublikować wyrok trybunału w sprawie aborcji jest łatwo. Ale trudno zapewnić godne warunki kobietom rodzącym dziecko z mózgiem na zewnątrz – Wyobraź sobie rosnący brzuch, radość z tego powodu. A teraz wyobraź sobie, że brzuch rośnie i wiesz, że nic z tego nie będzie – Baśka ma 38 lat, smutne spojrzenie, dziewięcioletniego syna i ranę w sercu po… No właśnie, po kim? Była w 18. tygodniu ciąży, gdy kilkuletni wtedy syn zachorował na rumień zakaźny. Internet podpowiedział, że to może być niebezpieczne dla płodu. Szybkie USG: – Pani pójdzie tam, gdzie mają lepszy sprzęt, tu ledwo co widzę, ale wydaje mi się, że dziecko będzie miało przepuklinę. Następnego dnia wizyta w renomowanym szpitalu. Znana pani doktor przykłada głowicę do sporego już brzucha i po 30 sekundach mówi: – Pani dziecko nie dożyje roku. Baśkę ścina. Jest sama, bo sądzili z mężem, że to rutynowa kontrola. Nie pamięta, jak wracała tramwajem do domu. Amniopunkcja i trzy tygodnie oczekiwania na wynik – wyrok. Zespół Edwardsa. Trisomia 18, choroba genetyczna, zespół złożonych wad wrodzonych. Występuje z częstotliwością jeden na 8 tys. urodzeń. Aż 95% płodów dotkniętych zespołem Edwardsa ulega poronieniu. Baśka pamięta suche definicje i niesuche emocje. W Instytucie Genetyki ona i mąż zostają potraktowani super. Ciepły, starszy profesor współczuje: – Wiem, że boli, ale zdarza się. I tak macie szczęście, bo za parę lat nie będzie możliwe usunięcie takiej ciąży. Władzę w Polsce właśnie przejmuje PiS. Profesor okazuje się profetą. – Ze skierowaniem na aborcję jadę do tego renomowanego szpitala. Sześć godzin czekam na podpis ordynatora. Łapiemy go z mężem na korytarzu, jak już schodzi z dyżuru. Rzuca okiem na papier i bez wahania podpisuje. Rozumie. Fajny i szanowany człowiek. Następnego dnia jedziemy na izbę przyjęć, na czczo, na godz. 8. Słyszymy: Nie ma łóżka, przyjdźcie po południu. Jest upał, Baśka bez jedzenia, bez picia, w ciąży… Idą z mężem do parku, gdzie spędzają kilka godzin. O godz. 17 na izbie przyjęć prawie pusto. Baśka przebiera się w pidżamę, idą z mężem na oddział. Siostra oddziałowa: – Ale ja nie mam łóżka. Baśka stoi pod ścianą. Mąż prosi o krzesło dla niej. – Krzesło może być dla pacjentki, która jest na oddziale. Wokół krążą kobiety tuż przed porodem, podniecone, oczekujące. Baśka też oczekuje. Na śmierć swojego dziecka. Z daleka widzi z mężem Znaną Doktor od USG. Mąż nie wytrzymuje, podbiega do niej. Szybko relacjonuje sytuację, kończąc bezradnym: – Nie wiemy, co robić. Znana Doktor: – Jak wam się nie podoba, zmieńcie szpital. O godz. 18 jest zmiana personelu. Młody, sympatyczny lekarz robi awanturę siostrze oddziałowej: – Dlaczego pacjentka tak długo czeka?! Dlaczego nie podano jej leków i kroplówki? Wolne łóżko znajduje się w pięć sekund. Po tabletkach i kroplówce dość szybko jest po sprawie. Baśka rodzi obok starszej pani, przynajmniej o tym pomyślano. Żeby nie musiała patrzeć na te przepełnione radością kobiety, które za chwilę urodzą zdrowe dziecko. Następnego dnia na wypis czeka dziewięć godzin. – Procedury medyczne były super. Zabrakło ludzkiego podejścia. Dziś już umiem o tym opowiedzieć, ale długo nie potrafiłam – połyka łzy. – Jak widać, bycie dobrym specjalistą nie wystarcza, żeby być dobrym człowiekiem. Co zobaczyła NIK? Raport NIK o opiece nad pacjentkami w przypadku poronień i martwych urodzeń z 9 lutego br. (skontrolowano 37 szpitali w siedmiu województwach) potwierdza słowa Baśki: nie ma co się czepiać procedur medycznych. Leżą procedury ludzkie – brak empatii, współczucia, brak bycia człowiekiem. Na oddziałach patologii ciąży panuje paternalizm i znieczulica. Nie na wszystkich oczywiście. Według UNICEF na świecie co 16 sekund rodzi się martwe dziecko. W Polsce to nieco ponad trzy martwe urodzenia na 1 tys. porodów, podobnie jak w Belgii, we Francji czy na Węgrzech. Mniej w Czechach, Niemczech, Szwecji, Norwegii oraz Finlandii. Nie mamy czego się wstydzić. W Polsce w latach 2017-2019 każdego roku ok. 1,7 tys. kobiet urodziło martwe dziecko, a u ok. 40 tys. kobiet ciąża zakończyła się poronieniem. Szacuje się, że poronieniem kończy się ok. 10-15% wszystkich ciąż.










