Myśliwi i zwierzyna

Myśliwi i zwierzyna

Sprawa Rywina: kto komu chce zaszkodzić, czyli… W sprawie Rywina nowych faktów w zasadzie nie mamy. Trwa więc próba sił – w którą stronę skierować działania prokuratury i komisji, tak żeby zaszkodzić przeciwnikom. Najbliższe dni zadecydują, kto będzie łowczym, a kto zwierzyną. Najważniejsi aktorzy tej gry mają już jasno wytyczone cele. I wiemy, czego w najbliższym czasie możemy po nich się spodziewać. Myśliwi i zwierzyna Lew Rywin będzie milczał, jego obrońcy będą kierować reflektory na prezes Agory, Wandę Rapaczyńską (o ich taktyce i zamiarach piszemy poniżej). Zbigniew Ziobro z PiS będzie próbował zamieszać w sprawę Leszka Millera (dowodem na to był wniosek o udostępnienie billingu oraz książki spotkań premiera. Ziobro nie ograniczył się jedynie do szefa rządu, żądał też billingów oraz listy spotkań Marka Wagnera i Lecha Nikolskiego, szefa Kancelarii Premiera i ówczesnego szefa gabinetu politycznego, których nazwisk nikt zeznający w sprawie Rywina nawet nie wspomniał). Samoobrona będzie z kolei „strzelać” do Adama Michnika (to już się stało, przedstawiciel tej partii w komisji złożył wniosek, że… to Michnik namawiał Rywina, by ten załatwił sprawę za łapówkę). Natomiast Adam Michnik pewnie skieruje podejrzenia w stronę Roberta Kwiatkowskiego i Włodzimierza Czarzastego (świadczy o tym ochota, z jaką podchwytuje wszelkie ataki na nich obu. Ma z nimi na pieńku jako twórcami nowelizacji ustawy o mediach. Tylko że walcząc z nimi, naraża się na zarzut: czy szuka prawdy, czy załatwia sprawy Agory?). Z kolei posłowie SLD będą pilnie patrzeć, by ze sprawą nie łączono premiera (wyrządzając mu w ten sposób niedźwiedzią przysługę). Lobbyście Zarębskiemu na razie się upiecze. Idea, by komisja spróbowała wyjaśnić, czy w Polsce można kupić ustawę, czy Polska stała się pseudodemokracją, bo niezależnie od wyników wyborów grupy biznesowo-towarzyskie osiągają swoje, odpływa więc na naszych oczach w dal. Zamiast spokojnej analizy mamy pasmo awantur. Można odnieść wręcz wrażenie, że posłowie zapomnieli, po co została powołana. „Komisja nie jest po to, aby badać sprawy pana Rywina, ale po to, aby badać ewentualne uwikłanie w tę sprawę przedstawicieli najwyższych funkcjonariuszy publicznych w państwie”, mówi poseł Ziobro, i nikt nie próbuje tych słów prostować. Tymczasem 10 stycznia Sejm uchwalił, że „celem komisji jest zbadanie: 1) okoliczności towarzyszących próbie wymuszenia przez Lwa Rywina korzyści majątkowych i politycznych w zamian za spowodowanie zaniechania wprowadzenia niekorzystnych dla prywatnych mediów zmian w ustawie o radiofonii i telewizji oraz za odpowiadające ich interesom decyzje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a także ustalenie osób, które miały inicjować powyższe działania – przedstawione w „Gazecie Wyborczej” z dnia 27 grudnia 2002 r. i w innych mediach; 2) przebiegu procesu legislacyjnego w zakresie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, w kontekście spraw, o których mowa w pkt 1; 3) prawidłowości reakcji organów państwowych na uzyskane przez nie informacje w sprawie, o której mowa w pkt 1″. Czy Rywin zacznie mówić? Sejmowa komisja skazana jest na polityczne przepychanki. Popchnąć sprawę do przodu mogłyby zeznania Lecha Rywina. Tylko czy on zechce mówić? Jego obrońcy, Marek Małecki i Piotr Rychłowski, są enigmatyczni. „Nasz klient będzie wyjaśniał i zeznawał, ale chwilowo milczy”, mówią. A pytani o taktykę obrony odpowiadają: „Chcemy wykazać, że to nie Rywin przyszedł do Michnika, tylko że Agora wciągnęła w to Rywina”. Są też przekonani, że uda im się obalić koronny dowód, czyli taśmę z rozmową Michnika z Rywinem. „Czy ta taśma z nagraniem jest rzeczywiście dowodem? By ją należycie ocenić, trzeba uwzględnić kontekst rozmowy, jej sens, charakter i tło. Wyjaśnić, co tak naprawdę proponował nasz klient redaktorowi Michnikowi”. Żeby osiągnąć ten cel, obrońcy starają się o uzyskanie statusu pełnomocników, by podczas posiedzeń sejmowej komisji móc zadawać przesłuchiwanym pytania. Tymczasem przewodniczący komisji, Tomasz Nałęcz, wykluczył taką możliwość. Obrońcy zżymają się więc: „Komisja boi się Lwa Rywina. Początkowo mówiło się, że nasz klient będzie zeznawać przed komisją jako jeden z pierwszych, teraz marszałek Nałęcz mówi, że Rywin zostanie zaproszony niemal na samym końcu. Dlaczego? Nie podoba nam się również ujawnienie akt sprawy, jawne przesłuchania świadków – bo to wszystko powoduje, że mogą oni uzgadniać zeznania”. Chaos w komisji Sprawa Rywina ma kilka płaszczyzn. Jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2003, 2003

Kategorie: Kraj