Jak wydać 6 mld zł, czyli co dalej z polskimi bezzałogowcami 8 czerwca 2015 r. portal PolskieRadio.pl donosił: „Polskie drony otrzymają miliardy złotych wsparcia” i zamieścił wywiad z rzecznikiem prasowym Narodowego Centrum Badań i Rozwoju Kamilem Melcerem. Wcześniej, 11 marca 2014 r., dziennik „Rzeczpospolita” pisał: „W operacyjnych planach MON na najbliższą dekadę przewidywano zamówienie blisko 90 zestawów bezzałogowych statków powietrznych za około 3 mld zł”. W tych sprawach nic się nie zmieniło. Jeśli wierzyć deklaracjom, na zakup oraz projektowanie i budowę dronów dla wojska chcemy wydać minimum 6 mld zł. To kwota, która budzi spore emocje. Zainteresowałem się dronami po lekturze informacji ze strony internetowej mieleckiej spółki Waldrex, z której wynikało, że realizuje ona wspieraną ze środków unijnych inwestycję o nazwie „Technologie hybrydowego zespołu napędowego lekkich lub bezzałogowych statków powietrznych”. Moją uwagę zwróciły terminy – 1.11.2013- -31.10.2017 r. Zdziwiło mnie, że umowa zawarta w unijnej perspektywie finansowej 2007-2013 kończy się nie w grudniu roku 2015 r., ale w roku 2017. Dlatego nie zaskoczyła mnie niechęć prezesa Waldrexu do rozmowy. Być może wiedział, że program, którym się szczycił, nie figuruje w aktualnej bazie projektów unijnych Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. Jest za to na stronie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w części dotyczącej programu sektorowego INNOLOT, którego ważnym elementem jest opracowanie technologii oraz budowa systemów bezzałogowych. Ich odbiorcą miało być polskie wojsko, które od dawna poszukiwało dostawcy tego rodzaju sprzętu. Problem w tym, że na razie generałom nie idzie najlepiej. Przetargowy skandal Znam tylko jeden przykład, gdy przetarg na dostawę bezpilotowców dla wojska został zrealizowany jak należy. Była to dostawa dronów FlyEye przez ożarowską spółkę WB Electronics. Te urządzenia mogą operować w promieniu 30 km i są lepsze od zagranicznych odpowiedników. Zorganizowany w roku 2009 przetarg na dostawę bezzałogowców średniego zasięgu zakończył się międzynarodowym skandalem. W lutym 2010 r. podpisano z izraelską spółką Aeronautics Defense System wart 88 mln zł kontrakt na dostawę aparatów o nazwie Aerostar. Niestety, nie spełniały one oczekiwań naszych wojskowych, że o terminach dostaw nie wspomnę. W październiku 2012 r. wiceminister obrony narodowej gen. Waldemar Skrzypczak, odpowiedzialny wówczas za zakupy uzbrojenia, zerwał niefortunną umowę. A w listopadzie 2013 r. „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł Wojciecha Czuchnowskiego „Kwit na generała”, w którym zamieściła list Skrzypczaka do izraelskiego generała Shamaya Avieli, dyrektora SIBAT, czyli rządowej agencji zajmującej się m.in. eksportem uzbrojenia. Wiceminister, delikatnie mówiąc, promował w nim drony produkowane przez izraelską spółkę Elbit w toczącym się wówczas przetargu na dostawę tych urządzeń dla Wojska Polskiego. Prasa miała używanie. Pisano o związkach generała z izraelskim lobbystą w Polsce Mieczysławem Bullem oraz o tym, że Skrzypczak znalazł się w kręgu zainteresowań Służby Kontrwywiadu Wojskowego i prokuratury. Było jasne, że Skrzypczak musi odejść. Wart miliard złotych przetarg na dostawę dronów jakby się rozmył. Na początku zeszłego roku izraelski dziennik finansowy „Globes” doniósł, że Dan Harel, dyrektor generalny izraelskiego Ministerstwa Obrony, wycofał licencje eksportowe do Polski dwóm dużym izraelskim firmom zbrojeniowym: Elbit Systems i Israel Aerospace Industries. Przyczyną miała być niezdrowa rywalizacja o kontrakty dla polskiej armii. Być może meandry owego przetargu oraz przykre doświadczenia ze współpracy z Izraelczykami skłoniły prezydenta Bronisława Komorowskiego do wydania pracownikom Biura Bezpieczeństwa Narodowego polecenia podjęcia prac nad opracowaniem koncepcji Narodowego Programu Systemów Bezzałogowych. Prezydent uznał, że Polska ma szansę stać się wiodącym producentem dronów w skali międzynarodowej. Jak napisano na stronie internetowej BBN: „Ten innowacyjny kierunek stwarza także unikatową szansę skoku generacyjnego dla polskiego potencjału badawczo-produkcyjnego w sferze obronności. (…) Należy podjąć prace nad ustanowieniem pewnej wspólnoty myślenia i działania na polu krajowej produkcji i wykorzystania systemów bezzałogowych”. Główne tezy programu zostały zaprezentowane przez szefa BBN gen. Stanisława Kozieja 20 marca 2014 r. Jednym z wniosków było stwierdzenie, że „Polska nauka oraz przemysł dysponują obiecującym potencjałem kadrowym oraz technicznym, stwarzającym szanse, aby w perspektywie dekady projektować i produkować pełną gamę bezzałogowców









