Polacy nauczyli się nosić weekendowo, sportowo, ale strój w wersji eleganckiej wciąż jest bardzo toporny Rozmowa z Joanną Klimas, projektantką mody – Kiedyś Polacy uchodzili za jeden z gorzej ubranych narodów. Czy w ostatnich latach to się zmieniło? – Od kilku lat ubieramy się znacznie lepiej. Zwracamy już uwagę na jakość wykonania stroju, na krój, w czym wiele jest zasługi pism kobiecych. Natomiast jeśli chodzi o to, co się kojarzy z kreacją, z wyczuwaniem sygnałów estetycznych, jesteśmy jeszcze ciągle ślepi i głusi. Sądzę, że to spadek po 50 latach szarości, które stępiły naszą wrażliwość estetyczną. Poza tym boimy się oryginalności. W każdym kraju jest elita, która śledzi trendy w modzie i chce ubierać się awangardowo. W jednym kraju ta elita to kilka procent społeczeństwa, w innym – jak u nas – może pół promila. Niestety, pod względem ubioru Polacy są mało wyraziści. Rzadko mi się zdarza zatrzymać spojrzenie na jakiejś kobiecie czy mężczyźnie, którzy zwracają uwagę własnym stylem, smakiem, nietuzinkową elegancją. – Jak pani sądzi, dlaczego tak jest? I czy pod względem stroju odbiegamy od Zachodu? – Uważam, że ogromny wpływ na nasz smak estetyczny ma kultura dnia codziennego, która u nas jest dość niska. To, jak żyjemy, jak wyglądamy, czym się otaczamy, jakie są nasze mieszkania, jak podajemy do stołu, jak przyjmujemy gości, jakiej muzyki słuchamy, jak się wyrażamy. Spójrzmy na Włochów czy Francuzów – jak wygląda ich kultura dnia codziennego. Oni od najmłodszych lat kształtują swoją wrażliwość estetyczną, obcują ze sztuką, z pięknem, na każdym kroku. Wydaje mi się, że jeszcze mamy długą drogę przed sobą, zanim dorównamy Zachodowi. – Jednak przyznaje pani, że ubieramy się lepiej niż przed laty. Co się zmieniło? – Kilka lat temu czuło się wielki głód efektu. Polka chciała wyglądać jak bohaterki “Dynastii”, marzyła o złotym guziku i złotej lamówce, których wcześniej nie miała. Pamiętam, że jeszcze sześć lat temu przychodziły do mnie właścicielki sklepów i mówiły: “Pani Joanno, niech pani dorzuci tu złote guziki czy złote lamówki, to towar pójdzie, a tak, co to jest? Smutne, szare, proste”. Klientki nie dostrzegały subtelnych różnic kroju, szukały efektu. Myślę, że to mamy już za sobą i odchorowaliśmy złote guziki. Ale zanim pojawi się głód czegoś bardziej wyszukanego, bardziej subtelnego w wyrazie, upłynie jeszcze wiele czasu. Na razie Polka chce wyglądać tak, jak jej sąsiadka, jak jej koleżanka z pracy. Nie chce być oryginalna, nie jest pewna swojej kobiecości na tyle, żeby szukać bardziej indywidualnego wyrazu siebie także poprzez ubranie. Polacy nauczyli się nosić weekendowo, sportowo, ale strój w wersji eleganckiej jest często toporny. – Socjologowie mówią, że ubrania wkładane do pracy pełnią funkcje mundurów. Od kilku lat kobiety noszą kostiumy, mężczyźni garnitury. Rzuca się w oczy uniformizacja stroju. – Mnie ta uniformizacja bardzo razi. Wynika ona z tego, że kostium czy garnitur jest najbezpieczniejszą formą eleganckiego ubioru, bo nie wymaga myślenia – ktoś pomyślał już za nas. Wystarczy minimum wiedzy estetycznej, żeby dobrać kolor koszuli i krawata do garnituru, butów do kostiumu. Jednak kostium czy garnitur to nie jest jedyny strój, w jakim można się pokazać. Jestem jak najbardziej za tym, żebyśmy byli eleganccy w pracy, ale to nie znaczy, że wszyscy mamy wyglądać jednakowo. Mężczyzna może krzyżować różne garnitury, może nosić marynarki różnego kroju. Kobieta nie musi ciągle chodzić w kostiumach, może użyć własnej wyobraźni, dobierać sama elementy stroju, może nosić sukienki. Elegancki może też być sweter, oczywiście, dobrej jakości, nie wyciągnięty, zmechacony. Przecież elegancja nie polega na sztywnym trzymaniu się reguł. – Czy zatem ubieramy się elegancko? – Uważam, że nie. Zwłaszcza na przyjęciach zdarza mi się przeżywać ciężkie chwile, kiedy kobiety starają się być eleganckie i nie bardzo im to wychodzi. Ciągle jeszcze szukają czegoś niezwykłego, błyszczącego, bogatego. Elegancji, dobrego smaku, nie można się po prostu nauczyć. Nieraz bardzo cienka granica oddziela elegancję od kiczu. – Mam wrażenie, że “elegancja po polsku”
Tagi:
Ewa Likowska









