Potrzebuję pomocy! – mówi żona Jacka Kuronia i wyjaśnia dlaczego Jest czas, gdy organizacje pozarządowe mające status organizacji pożytku publicznego zabiegają o 1% podatku. Fundacji Edukacyjnej Jacka Kuronia nie widać. Czy jeszcze istnieje? – Istnieje, działa i ubiega się o 1% od podatku, ale nasza fundacja jest organizacją społeczną. Nie mamy pieniędzy na zakup ogłoszeń, z trudem zdobywamy pieniądze na cele statutowe, czyli działanie założonego przez Jacka Kuronia Uniwersytetu Powszechnego im. Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach. Pieniądze na ogłoszenia to jakieś inne pieniądze? – Inne. Każda złotówka, która wpływa na konto organizacji, wpływa od kogoś, kto decyduje, na co jest przeznaczona. Żeby wykupić ogłoszenie czy usługę pozycjonowania w sieci, musimy dostać pieniądze przeznaczone specjalnie na ten cel. Nie mamy takich środków. To jak działacie? – Podstawą naszego działania jest praca własna oraz pieniądze wpłacane na konto organizacji na cele statutowe jako comiesięczna składka albo sporadyczna darowizna. My to nazywamy mecenatem społecznym. Z pieniędzy wpłacanych przez mecenasów finansujemy księgowość zewnętrzną, konto w banku, opłaty urzędowe oraz koszty realizacji programu Uniwersytetu w Teremiskach, przede wszystkim koszty eksploatacji budynku. Pulę tę uzupełniają ludzie przeznaczający dla nas 1% swojego podatku dochodowego. To wystarcza? – Nie, nie wystarcza. Prowadzimy na Podlasiu, w regionie Puszczy Białowieskiej, dwie nieformalne instytucje kultury, Uniwersytet w Teremiskach i Teatr w Teremiskach. Nie ma tu miejsca na szczegółowe opowiadanie o tym, zachęcam do przeczytania naszego sprawozdania i rozliczenia zamieszczonego na stronie internetowej. Powiem tylko, że na terenach, gdzie nie ma podatnika, samorządowe instytucje kultury nie mogą działać w sposób odpowiadający potrzebom. W takich miejscach ludzie muszą sami zorganizować się do działania. Tak chciał Jacek Mówi pani jak Jacek… – Tak. Staramy się również tak pracować. Jacek mówił, że w sytuacjach trudnych ludzie nie mogą czekać, aż coś się wydarzy, sami muszą się zorganizować. Każdy człowiek staje przed pytaniem, jak żyć. Fundacja działa w regionie Puszczy Białowieskiej, więc idąc za Jackiem, szukamy odpowiedzi na to pytanie poprzez udział mieszkańców wiosek puszczańskich w szeroko rozumianych procesach kulturotwórczych. Czyli jak? – Uniwersytet Powszechny w Teremiskach opiera się na idei, którą opisał prof. Stanisław Ossowski, żoliborzanin, co jest ważne dla nas, bo sami jesteśmy z Żoliborza. Otóż prof. Ossowski napisał w 1944 r. esej o uniwersytetach powszechnych. Zastanawiał się w nim, co się stanie po wojnie z młodzieżą robotniczą i chłopską, która się wyemancypowała poprzez udział w ruchu oporu. Bo przecież nie wróci do sytuacji Polski międzywojennej. Nie wróci do tamtej klasowej sytuacji społecznej. Profesor opracował ideę uniwersytetów powszechnych, które, za pomocą uniwersytetów państwowych, ze wsparciem najwyższych instytucji kultury, miałyby powstać i być pośrednikiem między instytucjami kultury najwyższej a terenem, ludźmi mieszkającymi w oddaleniu od centrów. To miała być relacja w obie strony, dlatego że człowiek musi mieć dostęp do kultury, wiedzy, informacji wysokiej jakości, ale i instytucje centralne muszą mieć dostęp do wiedzy o rzeczywistości. Czy ta formuła wciąż jest drogowskazem? – Tak. Nasz pierwszy program akademicki obejmował młodzież z całej Polski, głównie z terenów popegeerowskich. Jednocześnie udało się nam nawiązać dobry kontakt z naszymi sąsiadami. Z mieszkańcami wioski i gminy. Zostaliśmy zaakceptowani i w związku z tym możemy tam pracować. Obok uniwersytetu założyliśmy teatr i wirtualne muzeum. Założyliśmy bibliotekę w miejscowym przedszkolu. Organizowaliśmy obchody Roku Chopinowskiego. Sprowadziliśmy do naszego teatru fortepian koncertowy, to był wspaniały koncert chopinowski. Była frekwencja? – Ogromna. Gdy zaczynaliśmy, do teatru przychodziło kilka osób, teraz mamy pełną salę. Ale nie możemy robić przerw, bo jeśli zrobimy przerwę, potem trzeba będzie zaczynać od nowa. Po pierwsze, wolność Nie może być przerw? – Nie może. Nie możemy działać „od projektu do projektu”, „dziś tu, jutro tam”. W ogóle edukacja jest procesem, długofalowym procesem, który wymaga stworzenia bezpiecznej przestrzeni i działania, które z jednej strony, jest powtarzalne, pozwala zrozumieć, przetworzyć i utrwalić, z drugiej zaś strony, jest otwarte na weryfikację, zmianę i stałą poprawę. Organizacja społeczna musi mieć autonomię i wolność. Chyba wszystkie organizacje mają wolność? – Nie wszystkie. Tylko te, które same mogą zadecydować o swoim programie,
Tagi:
Robert Walenciak









