Dziwny świat kota Filemona

Dziwny świat kota Filemona

Producenci gadżetów nielegalnie używający wizerunku bohatera dobranocek mogą czuć się bezkarni Proszę zamiauczeć jak kot Filemon – proponuję Markowi Nejmanowi. – Filemon niewiele miauczy, raczej mówi – wykręca się współautor popularnej dobranocki. – To jest rówieśnik dziecka, z którym ono się utożsamia, przewodnik po życiu małego człowieka. – W serialu były dwa koty, tak samo jak dwóch autorów – uzupełnia Sławomir Grabowski, partner Marka Nejmana przy tworzeniu popularnych kreskówek dla dzieci. – Marek – trochę niższy, drobniejszy, ale z większym entuzjazmem podchodzący do rzeczywistości, ja – wyższy ale bardziej sceptyczny i stetryczały. On jest więc Filemonem, ja Bonifacym. Zamiauczeć jak Bonifacy trzeba by grubo, ale nie jestem dziś przy głosie. Kot dla najmłodszych Marek Nejman uważa, że film o kocie był pierwszym w historii polskiego kina serialem telewizyjnym adresowanym do najmłodszych dzieci o nierozwiniętej jeszcze percepcji. Trzy-, czterolatek, rówieśnik Filemona, rozwijał się wraz z kocim bohaterem, poznawał świat, uczył się w nim poruszać i rozumieć podstawowe pojęcia. Filemon prowadził za rączkę widza, aby mógł on rozwikłać różne proste zagadki. To sprawiało, że mali przyjaciele z odcinka na odcinek trochę się ośmielali. Bardzo ważne pytanie: gdzie to się dzieje? Miejscem akcji jest wiejska izba Babci i Dziadka oraz najbliższa okolica. To w sumie rzeczywistość bardzo ograniczona, podobnie jak u małego dziecka. Tylko raz Filemon dramatycznie ją opuszcza (odcinek „Autostopem do miasta”), by szybko wrócić, bo dostaje sygnał, że jeszcze nie dojrzał do poznania i ogarnięcia nowego otoczenia. Autorzy serialu zgadzają się tutaj z maksymą Balzaka, który pisał, że należy poznać najbliższą okolicę, dobrze się odnaleźć w najbliższym świecie i zrozumieć jego prostą strukturę, znaleźć tu sobie przyjaciela i uzyskać jego akceptację. Rozsądna pedagogika bez przeskakiwania etapów wychowawczych może być bardzo powolna, ale za to solidna i skuteczna. Dowodzą tego głosy widzów wychowanych na Filemonie i traktujących go w dzieciństwie jak przyjaciela. Np. czytelnik „Tele Tygodnia”, 35-latek z Krakowa, nie wstydził się przyznać, że wyrastał razem z rysunkowym kotem i wiele się od niego nauczył, a teraz jego syn ma okazję znaleźć się w tym samym świecie. Kot w barwach narodowych W tym miejscu warto podnieść zasługi Telewizji Polonia, która układa swój repertuar z myślą o widzach zagranicznych, mających nostalgiczne wyobrażenie o kraju i poszukujących pozycji z „ich przeszłości”. Właśnie na tym kanale emituje się wiele z wartościowych polskich dobranocek, choć już historycznych. Dla polonusów kot Filemon stał się – patetycznie mówiąc – wspomnieniem dzieciństwa, zapachem izby, a nawet przypomnieniem polskości. – Dzięki temu serialowi – mówi Marek Nejman – telewizja może wciąż pokazywać małym dzieciom, co to jest wigilijna gwiazdka, śmigus-dyngus, kolęda, Wielkanoc, powoływać się na tradycyjne przysłowia i powiedzenia, takie jak kwiecień plecień. Wszystko to jest splecione z pojęciem przyjaźni, wrażliwości, z potrzebą niesienia pomocy innym. W kocim świecie panują ciepło i zaduma nad światem, łagodny żart i, najważniejsze z tego wszystkiego, całkowity brak agresji! Nawet na myszy właściwie się tu nie poluje, ale żyje z nimi w symbiozie, choć ciągle doskonali się sztukę łowiecką. Dlatego świat Filemona nie poraża jak w japońskich kreskówkach i nie jest spłycony ordynarnością. Emanuje tolerancją wobec innych, zadumą nad zawiłościami kociego zapiecka, a w istocie ludzkiego. Jeśli nawet kogoś irytuje powolna akcja w pierwszych odcinkach (dostosowana do możliwości percepcji czteroletniego malucha), to jednak musi przyznać, że w subtelnej konstrukcji filmowego świata, jak w dobrej bajce, czujemy się zawsze bezpiecznie. Kto się nie wstydzi dyskutować na temat problemów kota Filemona, jak poseł Józef Szczepańczyk z Bodzentyna, przyznaje z dumą, że czytał swym dzieciom bajeczki spółki Nejman-Grabowski i oglądał z nimi poszczególne odcinki serialu. W wielu rodzinach mówi się wprost, że kto się wychowywał na kocie Filemonie, to w życiu nie zbłądził. Czyż trzeba lepszej rekomendacji? Misja publiczna kota Długowieczność kota Filemona może wynikać po części z warunków, w jakich pracowano w Telewizji Polskiej przed 30 laty. Nie wszystko było wtedy idealne, ale inaczej pojmowano tzw. misję telewizji publicznej.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 31/2004

Kategorie: Kultura