Co dalej z ruchem kobiet? Wezwanie przed komisję dyscyplinarną dziesięciu nauczycielek z Zespołu Szkół Specjalnych nr 39 w Zabrzu za wsparcie czarnego protestu to nowa forma reakcji na społeczny sprzeciw. Dotychczas uczestniczki protestów przywoływano do porządku za pomocą wulgarnej publicystyki. Atmosfera polityczna sprzyja zaostrzaniu kursu, a dyscyplina instytucjonalna jest kolejnym środkiem zapobiegawczym. Wprawdzie dwie z tych dziesięciu nauczycielek już uniewinniono, ale coraz więcej osób zastanawia się, jaka jest cena sprzeciwu i co dalej z ruchem kobiet. Obywatelski zryw Czarny protest był spontanicznym obywatelskim zrywem. Zamiast ekskluzywnego wydarzenia dla klasy średniej, jak chcieliby tego prawicowi publicyści, mieliśmy do czynienia z oddolną samoorganizacją kobiet z różnych grup społecznych. Owszem, inicjatorkami protestów były przeważnie kobiety z klasy średniej, urzędniczki, działaczki organizacji pozarządowych, biznesmenki. Ale 3 października w jednym miejscu spotkały się osoby z różnych światów społecznych, by wyrazić sprzeciw wobec polityki rządzących. W kontekście przybierających na sile podziałów i zamykania się we własnym środowisku to sukces. Udział w proteście wzięły kobiety, których wspólnym doświadczeniem było samotne macierzyństwo, wykluczenie ekonomiczne, podporządkowanie mężczyznom. Takie jak Dorota, która mimo sprzeciwu partnera przyjechała na protest do warmińskiej Ornety. Przez 24 lata żyła pod jednym dachem z mężczyzną, który regularnie się nad nią znęcał. W ośrodku pomocy rodzinie zastanawiali się, dlaczego tak długo milczała. Zdziwiony był też prokurator, bo dopiero po tylu latach przypomniała sobie występki męża. Jednak część mniej odważnych koleżanek Doroty ze wsi, w której mieszka, nie wzięła udziału w czarnym proteście. Powodem był sprzeciw mężów. Co oprócz gniewu i niezgody na łamanie praw miało wpływ na masową mobilizację? Nie można zapominać o kontekście politycznym. Wsparcie liberalnych mediów wynikało bardziej z antypisizmu niż z troski o wolność kobiet. Podobnie było ze strajkami pielęgniarek. Dopóki rządziło PiS, media nagłaśniały ich protesty. Gdy władzę przejęła PO, sytuacja pielęgniarek się nie poprawiła, ale media zapomniały o temacie. Nowe formy mobilizacji Jak do tego doszło, że tak szybko udało się zorganizować w całej Polsce setki tysięcy kobiet? Istotną rolę odegrały portale społecznościowe. Wbrew obiegowym opiniom o iluzoryczności działania za pomocą lajków na Facebooku, ogólnopolski protest kobiet pokazał, że nowe technologie mają wymierny wpływ na mobilizację społeczną. – Wszystko działo się dynamicznie. Dowiedziałyśmy się, że protesty w całej Polsce odbędą się w poniedziałek, 3 października. Była sobota, zrobiłam wydarzenie na Facebooku i zaczęła się dyskusja. Część osób zadeklarowała, że weźmie udział. Od razu zaczęłam czat z dziewczynami, które zadeklarowały pomoc. Przeciwnicy w komentarzach wyrażali sprzeciw – opowiada Katarzyna, która była organizatorką czarnego protestu w ośmiotysięcznej Ornecie. Pierwszej takiej manifestacji w miasteczku. Takich przykładów jest wiele. Dr Elżbieta Korolczuk podczas seminarium „Czarny protest – perspektywa ruchów społecznych i teorie oporu” na Uniwersytecie Warszawskim zwróciła uwagę na nową logikę komunikacji, która daje różnym osobom poczucie aktywnego uczestnictwa, pozwala wyrazić opinię na temat tego, jak mogłoby wyglądać wydarzenie, w którym biorą udział. Efektem tego jest demokratyczny przepływ doświadczeń, punktów widzenia i wiedzy o najpilniejszych problemach, w zależności od miejsca zamieszkania, klasy społecznej, kontaktów z instytucjami. Zdaniem dr Ewy Majewskiej we wrześniu rozpoczął się nowy ruch feministyczny. Czarny protest o lata świetlne posunął w rozwoju polski internet jako narzędzie polityczne. Możliwość komentowania, udostępniania zdjęć z protestu, wreszcie zwykły lajk pozwoliły uczestniczyć w wydarzeniu także tym kobietom, które zostały w domu, opiekowały się dziećmi, pracowały. Zdaniem dr Julii Kubisy czarny protest miał tak dużą skalę, bo był wyrazem sprzeciwu nie tylko wobec konkretnej ustawy antyaborcyjnej, ale również wobec patrzenia na kobiety przez pryzmat ich seksualności – kojarzonej z seksualnym rozpasaniem. Dr Elżbieta Korolczuk dodaje do tego sprzeciw wobec opresji państwa i jego instytucji. Szkoły, pomoc społeczna, Kościoły, służby porządkowe, urzędy, szpitale nierzadko stawiają zasieki utrudniające kobietom życie. Relacje z tymi podmiotami są oparte na podległości i podporządkowaniu. Utrwalają szkodliwe stereotypy, że przemoc domowa jest wymysłem, zwracanie uwagi na poniżanie i dyskryminację – niepotrzebnym zawracaniem głowy, a mówienie o seksizmie – modą