Dla wielu ludzi w PiS Morawiecki to bankster wysługujący się obcym Ta kampania jeszcze trwa, ale już można powiedzieć, że przejdzie do historii. Nie zdarzyło się bowiem wcześniej, żeby tak kłamano. Żeby kłamstwo było chlebem powszednim. I na dodatek żeby w tym dziele mijania się z prawdą wyróżniał się premier rządu RP – Mateusz Morawiecki. No i jeszcze jedno – żeby premier, wyrokiem sądu, musiał kłamstwo prostować. Warto przypomnieć to wydarzenie. Podczas wizyty na ziemi lubuskiej, gdzie otwierał odcinek drogi ekspresowej S3, Morawiecki przemawia tak: „Pamiętacie, jak nasi poprzednicy mówili: budujmy nie politykę, tylko drogi i mosty? Pamiętacie coś takiego? Nie było ani dróg, ani mostów”, mówił z zapałem. A potem: „Żeby nie być gołosłownym, powiem tak: nasi poprzednicy, których nasi przyjaciele z kartkami chcieliby z powrotem zaprosić do władz, (…) przez osiem lat wydali 5 mld na drogi lokalne. To tyle, ile my wydajemy w ciągu jednego do półtorej roku”. Ta wypowiedź skończyła się nie tylko zalewem memów, ale i pryncypialną reakcją Platformy Obywatelskiej, która zdecydowała się oddać sprawę do sądu, w trybie wyborczym. I właśnie ją wygrała. Premier musiał zamieścić w mediach oświadczenie. Ukazało się ono w czwartek wieczorem, przed „Faktami” TVN i „Wiadomościami” TVP. „Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 15 września 2018 r. podczas wiecu wyborczego komitetu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Świebodzinie, że w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne, niż za czasów koalicji PO i PSL w ciągu ośmiu lat. Mateusz Morawiecki, premier rządu Rzeczypospolitej Polskiej” – odczytała lektorka oświadczenie szefa rządu. Niewątpliwie chwały Morawieckiemu to nie przyniosło. Zwłaszcza że trudno uznać słowa o drogach za wpadkę. Premier mija się z prawdą regularnie i bez wstydu. PSL założyło mu nawet licznik, „Mateuszek kłamczuszek”, który rejestruje jego kłamstwa. Peeselowcy doszli już do 87 takich przypadków. O kłamstwach premiera piszą gazety, wyliczają je portale. Kłamstwa na temat VAT, uchodźców, polskiej gospodarki, prywatyzacji, Horteksu itp. Można wyliczać i wyliczać… Co więc się stało, że Mateusz Morawiecki regularnie kłamie, nie bacząc na to, że wszystko przecież można sprawdzić? I że to zostanie sprawdzone? Odpowiedzi jest kilka. Kłamie, bo PiS tak ma PiS wyrosło na kłamstwie. Kłamstwo smoleńskie dało tej partii siłę, pozwoliło przetrwać trudny czas i rozwinąć się do roli największej partii opozycyjnej w kraju. Wbrew oczywistym faktom Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz wmawiali ludziom teorię o spisku, o bombie i wybuchu jako przyczynach katastrofy prezydenckiego Tu-154. PiS rządzi już trzy lata, wydało miliony na udowodnienie swoich tez i nic. Ale płynie z tego nauka – kłamstwo się opłaca. I nawet jeśli wyjdzie na jaw, traci się niewiele. Drugim kłamstwem, które zapewniło PiS sukces, było hasło „Polska w ruinie”, wykorzystywane w kampanii roku 2015. Opłacało się? Opłacało. Bo potem zawsze można było powiedzieć, że to taka retoryka wyborcza. Jeżeli więc jakaś metoda przynosi rezultaty, dlaczego z niej rezygnować? Kłamie, bo sam w to wierzy To niejedyne kłamstwa rozpowszechniane w obozie PiS. Ta formacja wręcz stworzyła alternatywną rzeczywistość, w której jej liderzy to ludzie prawi i szlachetni, przeciwnicy zaś – mordy zdradzieckie. Komuniści i złodzieje. W tej rzeczywistości Lech Wałęsa jest agentem i zdrajcą, a faktycznym liderem Solidarności był Lech Kaczyński. W tej rzeczywistości obrońcami Polski są żołnierze Brygady Świętokrzyskiej, na grobach których Mateusz Morawiecki składał kwiaty. W tej rzeczywistości Polski przed rokiem 1989 nie było. Tak twierdził premier na konferencji w Berlinie. Ba! Tak naprawdę Polska jest od roku 2015, bo wcześniej była najpierw komunistyczna, a potem postkomunistyczna, czyli w zasadzie taka sama. W tej rzeczywistości Mateusz Morawiecki negocjował wejście Polski do Unii Europejskiej. Co ogłosił podczas spotkania w Sandomierzu. Z tego punktu widzenia Morawiecki nie kłamie, tylko prezentuje alternatywną, pisowską wersję historii. Kłamie, bo to się podoba Jarosławowi i partii Ta wersja przyjmowana jest przez prezesa i przez działaczy PiS z zadowoleniem, wręcz z entuzjazmem. Wiele już napisano na temat partii Kaczyńskiego, że stosunki tam panujące przypominają sektę. Jeżeli tak, jest to sekta żywiąca się nienawiścią do wroga. To widać. Gdy podczas kolejnych konwencji Morawiecki ostro atakuje opozycję, prezes się uśmiecha, a sala najgłośniej klaszcze. Te brawa