Ekologia i „Przegląd”
Królestwo za konia W gospodarstwie ekologicznym zwierzęta są „współgospodarzami” Rozmowa z Danutą Jagodzińską, właścicielką gospodarstwa ekologicznego w Ciopanie, woj. mazowieckie – Tutaj konie są ponad wszystko, zajmują gospodarzy od rana do wieczora. Kiedy zaczęła się państwa przygoda z tymi pięknymi zwierzętami? – Oboje z mężem Andrzejem byliśmy typowymi mieszczuchami, mieszkaliśmy w Warszawie, on 15 lat był nauczycielem, ja laborantką medyczną. Miłością do koni zaraziliśmy się w zielonogórskich Lubniewicach na wczasach. Potem w Wilczej Górze niedaleko Warszawy doglądaliśmy koni znajomych, nauczyliśmy się prac wiejskich. Wciągnęło nas poszukiwanie innego stylu i miejsca do życia. Znaleźliśmy je w Ciopanie. – Nie brakuje wam kontaktu ze światem? – Cywilizacji nie unikamy za wszelką cenę, tylko inaczej z niej korzystamy i nade wszystko cenimy życie w rytmie natury. A dodatkowy kontakt ze światem mamy jeszcze poprzez gości przyjeżdżających do nas. Z końmi jesteśmy związani od ponad 30 lat. Najpierw był jeden, potem dwa, na początku tylko dla naszej przyjemności, później koni zaczęło przybywać. Natomiast gospodarstwo rolne mamy od 20 lat i tyleż czasu zajmujemy się hodowlą. Ale to nie jest wielki biznes, nie hodujemy koni dla zysku, nie handlujemy nimi. Sprzedajemy źrebaki, prowadzimy edukację ekologiczną i ekoturystykę połączoną z rekreacją konną, żeby utrzymać siebie i zwierzęta na przyzwoitym poziomie. Uprawiamy… – …metodami ekologicznymi, zgodnie z kryteriami jednostki certyfikującej dla rolnictwa ekologicznego i Stowarzyszenia Ekoland. – Tak, atest stowarzyszenia mamy od 1992 r. Oczywiście, nie nasycamy gleby nawozami chemicznymi, a uprawiamy zboża. Mamy 14 koni w różnym wieku (stare zostają u nas do śmierci). Sprzedajemy cztery, pięć źrebaków rocznie. Konie karmimy ekologiczną paszą, sianem z 5 ha naszych czystych łąk, zbożem i słomą. Jeśli w dokupionej słomie widzę dużo trawy i chwastów, wiem, że taka jest najlepsza, z pewnością gospodarz nie odchwaszczał pól chemicznie. Mamy konie rasy małopolskiej, wielkopolskiej, półkrwi, fiordingi i koniki polskie nazywane tarpanami. Chcemy mieć różne konie pod siodło – głównie dla dzieci, ale rodzice też chętnie próbują zgłębić arkana sztuki jeździeckiej. Prowadzimy zajęcia rekreacyjne, jestem po kursie hipoterapii. Do zajęć z dziećmi konieczne są konie łagodne i nieduże, aby dzieci nie czuły przed nimi lęku, trzeba też zmniejszyć ryzyko wypadku. – Państwa gospodarstwo można nazwać „wakacyjną szkołą w siodle” albo „na co dzień z końmi” – to nie jest tradycyjna zielona szkoła. – Specyfika pobytu u nas polega na połączeniu „spraw końskich” z edukacją przyrodniczą urozmaiconą wieloma zajęciami w gospodarstwie, polu czy stajni. To nasz pomysł na „powrót do natury” przedszkolaków i uczniów najmłodszych klas szkoły podstawowej. Jednorazowo grupa może liczyć nawet pięćdziesięcioro dzieci, wówczas zajęcia prowadzimy przynajmniej w trzech grupach. Dzieci ze szkół naszej gminy mają u nas zajęcia bezpłatne, wycieczki z Warszawy przyjmujemy odpłatnie – 24 zł od dziecka. W ramach pobytu oferujemy im pełne wyżywienie i autorski program edukacyjny. – Czy to typowe gospodarstwo ekologiczne? – Chyba jest jednym z niewielu. Konie są w wielu gospodarstwach ekologicznych, zwłaszcza w zajmujących się ekoturystyką, ale tylko w kilku na pierwszym planie. Niełatwo zdecydować się na taką skalę „współgospodarowania” z końmi jak u nas, w większości gospodarstw są pojedyncze konie wierzchowe. Ich utrzymanie jest bardzo kosztowne, biorąc pod uwagę fakt, iż sezon turystyczny jest bardzo krótki. – Wasze gospodarstwo jest z pewnością jednym z najlepiej prowadzonych, skoro gościliście niedawno członków Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego. – Byliśmy zdziwieni, a zarazem zaszczyceni zapowiedzią tej wizyty, ale mamy w Ciopanie najlepszą, bo naturalną żywność, ciszę, urozmaiconą przyrodę, warunki do odpoczynku w naturze połączone z rekreacją konną, edukację ekologiczną na wysokim poziomie – to wszystko pozwala nam na pełną niezależność ekonomiczną, dając satysfakcję i zadowolenie z tego, co robimy. Widocznie uznano, że jesteśmy na tyle nietypowi, że warto obejrzeć nasze gospodarstwo i posłuchać, co mamy do powiedzenia na temat powodzenia w łączeniu ekologii z innymi dziedzinami życia. Jesteśmy przykładem, że można żyć na wsi i być zadowolonym z tego, co się robi, że ekologia jest podstawą i motorem wszystkiego innego, co się wokół nas dzieje, i że nie tylko wysoko produkcyjne gospodarstwa rolne mają szansę na przetrwanie, ale taką szansę należy dać









