Ekologiczni rodzice wracają do metod prababek Cezarek urodził się we wrześniu. Jest pierwszym, wyczekanym i ukochanym dzieckiem swoich rodziców. Już kiedy miał miesiąc, jego mama potrafiła odczytać sygnały malucha i w razie potrzeby szybko go wysadzić. Niemożliwe? A jednak. Wśród młodych rodziców panuje moda na powrót do metod naszych prababek – noszą dzieci w chustach, używają wielorazowych pieluch, a mieszkanie czyszczą sodą, cytryną i octem. Ekologiczni rodzice zwykle pochodzą z dużych miast, większość z nich ma wyższe wykształcenie. Prym wiodą celebryci: Reni Jusis, mama rocznego Teofila, Magdalena Różczka, mama dwuipółrocznej Wandy, czy Monika Mrozowska, mama Karolinki i Jagody. Magdalena Tokarska i Jolanta Walczyk, twórczynie strony internetowej Ekorodzice.pl, pomysł na promocję ekorodzicielstwa przywiozły ze Skandynawii. – Zachwyciło mnie ekologiczne i ekonomiczne zachowanie mieszkańców – opowiada Magdalena i podkreśla, że aby być ekorodzicem, nie trzeba wiele. – Choćby naturalne karmienie to najbardziej ekologiczny, ale i ekonomiczny sposób karmienia dziecka, jeśli tylko pozwala na to sytuacja, zalecają je przecież pediatrzy i naukowcy – tłumaczy. – Nie chodzi też o to, żeby realizować wszystkie ekologiczne postulaty. Można wybrać sobie coś, co nam pasuje, i krok po kroku zmieniać rzeczywistość. Dla samych dzieci, zarówno tych najmłodszych, jak i odrobinę starszych, ta nowa moda jest korzystna, zwłaszcza że wymaga więcej zaangażowania rodziców. A najlepszą zabawą, niezależnie od wieku, jest ta, w której uczestniczą mama i tata. I zamiast sadzać malucha przed telewizorem, robią z nim kartonowy domek albo ozdoby na choinkę ze… śmieci: papierków po cukierkach i kolorowych opakowań. Zaczyna się od chusty Pierwszym krokiem w kierunku ekologii bywa zwykle zainteresowanie chustami do noszenia niemowląt. Lekka i wygodna alternatywa wózka ma coraz więcej zwolenników. Kinga Jabłonowska, mama Cezarka, o rodzicielstwie bliskości dowiedziała się od koleżanki. – Jeszcze w ciąży zaczęłam zagłębiać się w temat. Poczytałam trochę w internecie, zapoznałam się z opiniami ekspertów. Później zobaczyłam to na żywo, przyjrzałam się chuście i reakcji malucha. Zdecydowałam – ja też tak chcę! – wspomina. Chusta sprawdza się na co dzień. Używając jej w domu, można swobodnie zająć się codziennymi czynnościami, kiedy dziecko wymaga bliskości. Na zewnątrz ułatwia poruszanie, bo umożliwia kobiecie wchodzenie nawet tam, gdzie nie zmieści się wózek. Anna Buchmiet jest profesjonalnym doradcą chustowym, skończyła kurs i pomaga mamom, które chcą się nauczyć prawidłowo nosić malucha. Sama zaczęła „chustonoszenie” przed dwoma laty, kiedy urodził się jej drugi syn. Ona także przejęła tę metodę od koleżanki. – Najpierw pożyczyłam chustę, potem kupiłam własną – wspomina. – To niesamowita sprawa – noworodek jest stale przytulony, spokojny. To dla niego jak przedłużenie dziewięciu miesięcy ciąży. Według amerykańskiego pediatry, dr. Williama Searsa, twórcy terminu rodzicielstwo bliskości (attachment parenting), dziecko powinno stworzyć z rodzicami silną więź emocjonalną, która będzie miała wpływ na całe przyszłe życie. Elementami budowania tej więzi są dotyk, bliskość, reakcje na potrzeby dziecka. Niemowlę, zdaniem Searsa, nie jest zdolne do manipulowania innymi. Nie krzyczy bez powodu – skoro płacze, to znaczy, że czegoś potrzebuje. Ignorowanie tych potrzeb prowadzi do tego, że maluch przestaje je sygnalizować i coraz trudniej się z nim porozumieć. Pielucha nie do wyrzucenia Z podobnych powodów Kinga zdecydowała się zrezygnować z jednorazowych pieluch. Jest zwolenniczką tzw. wychowania bezpieluszkowego. Nie oznacza to – wbrew nazwie – że pieluch nie używa. Po prostu nie traktuje ich jako docelowego miejsca na załatwianie się malucha. Kiedy tylko widzi, że Cezarek się krzywi, postękuje, w charakterystyczny sposób porusza – wysadza go. – Nie chodzi o trening, zmuszanie, o żadną presję. Nie chodzi o sukces – tłumaczy. – Wiele razy się nie udaje: wysadzam małego raz, drugi, piąty – i nic. Zakładam pieluchę i wtedy mały zaczyna siusiać. Jednak coraz lepiej rozumiem jego potrzeby, a on wie, że kiedy daje sygnały, jest wysłuchiwany. Zwolennicy wychowania bezpieluszkowego podkreślają, że ogromna część ludności świata do dziś nie stosuje pieluch. Zapewniają, że już u niemowlęcia można zauważyć, kiedy chce się załatwić. – To nieprawda,
Tagi:
Agata Grabau









