Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Jeszcze na początku lata Sylwester Szostak miał prawo być przekonany, że świat toczy się normalną drogą. Był konsulem w Grodnie od czterech lat i właśnie przedłużono mu pobyt o rok. Otrzeźwienie było brutalne. Nagle dowiedział się, że przedłużenie zostało cofnięte, że musi wracać do kraju. Dlaczego? Otóż, żeby zwolnić miejsce posłowi Platformy Obywatelskiej, Edwardowi Daszkiewiczowi. Tak, tak, to ten sam poseł, którego tygodnik „NIE” opisał jako gościa lokalu go-go „Feniks”, zasłaniającego się legitymacją poselską przed zapłaceniem rachunku. Daszkiewicz ma jechać na konsula do Grodna. A na to stanowisko zaproponował go marszałek Płażyński w piśmie do Władysława Bartoszewskiego.
To nie jedyny przykład ucieczki prominenta obecnego układu w ambasadory. Po zakończeniu kadencji parlamentu do Indii na ambasadora pojedzie AWS-owski senator Majka. Z kolei Unia Wolności zasiliła polską dyplomację Hanną Suchocką. Była premier czeka tylko na zakończenie kadencji Sejmu, by wyjechać do Watykanu. Tu wszystko jest jak na najlepszej drodze, aczkolwiek mieliśmy w MSZ chwile niepewności. Bo oto Jan Paweł II powiedział, że obecny ambasador, Stanisław Frankiewicz, jest bardzo dobry i dobrze mu się z nim pracuje. Natychmiast zinterpretowano to tak, że papież chciałby, by Frankiewiczowi przedłużono pobyt… Więc zaczęto przebąkiwać, że wyjazd Suchockiej odwleka się ad calendas greacas.
Za to coraz częściej mówi się o tym, że pod coraz większym znakiem zapytania zaczyna stawać wyjazd Radka Sikorskiego do Brukseli. Wiceminister Sikorski szykuje się do stanowiska ambasadora RP w Belgii i planował wyjazd na początku października. Tymczasem z wyjazdu mogą być nici. Czy będą?
Sikorski – jak się w MSZ mówiło – zaniepokojony milczeniem wokół tej sprawy próbował prosić o pomoc Władysława Bartoszewskiego, mistrza lobbingu. Ale zamiast pomocy dostał, wydaną przez MSZ, liczącą ponad 200 stron książkę zatytułowaną „Above Divisions”. Czyli zbiór wybranych przemówień, wywiadów i zdjęć Władysława Bartoszewskiego. W twardej obwolucie.
Miłej lektury.
PS Jerzy Pomianowski, ambasador RP w Tokio, po tym, jak opisaliśmy jego blamaż w Japonii, zwołał zebranie zespołu. Uznano to za ewenement, bo ambasador ma inny styl pracy. Podczas zebrania Jerzy Pomianowski ogłosił, że na placówce jest wtyka. A jest nią – on to odkrył – jest główny księgowy. Więc zakazał pracownikom ambasady z nim (tj. wtyką) się kontaktować.
Spuśćmy zasłonę milczenia na to zachowanie i spójrzmy na rzecz optymistycznie. Może pan ambasador, bojąc się „wtyki”, zacznie zachowywać się bardziej powściągliwie? I zrezygnuje, na przykład, z takich wyjazdów, jak siedmiodniowa wycieczka do Akity na międzynarodowe mistrzostwa w dyscyplinach pozaolimpijskich. Pomianowski, prezes Polskiej Federacji Aikido, pojechał tam nie na koszt federacji, ale służbowo, jako ambasador RP. 7 noclegów po 18 tys. jenów plus koszty dojazdu, czyli 200 tys. jenów to dwa razy tyle, niż wynosi roczny budżet reprezentacyjny attachatu wojskowego.

Wydanie: 2001, 37/2001

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy