Falowanie i spadanie

Falowanie i spadanie

Warszawa 27.04.2016 r. Jaroslaw Flis - socjolog, publicysta i komentator polityczny. fot.Krzysztof Zuczkowski

Wewnątrz PiS zachwiała się wiara w nieomylność kierownictwa i pewność, że poprowadzi ono partię do kolejnych sukcesów Dr Jarosław Flis – socjolog polityki, adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego Po przegranej w Brukseli PiS zachowuje się jak bokser, który po nokdaunie nie może dojść do siebie. Czyżby Jarosław Kaczyński tak bardzo stracił kontakt z rzeczywistością, że nie przewidział wyniku wyborów na przewodniczącego Rady Europejskiej? – Niekiedy człowiek tak bardzo czegoś chce, że nie potrafi zrezygnować z postawienia na swoim, nawet jeśli jest to niewykonalne. Tak mogło być w tym przypadku. Jarosław Kaczyński przywykł, że ma być tak, jak on chce. Podobnej postawie sprzyja umacniane przez jego otoczenie przekonanie o rzekomej wielkości i nieomylności przywódcy Prawa i Sprawiedliwości. Cały czas mamy do czynienia z dworem uzależnionym od prezesa, który jednym ruchem ręki może zdecydować o czyimś losie politycznym, zawodowym, drodze życiowej. Dwór czyta myśli szefa i – co najgorsze – wychodzi naprzeciw jego najskrytszym oczekiwaniom, podsuwając pomysły, które – jak mniema – zostaną przyjęte z zadowoleniem. W ciągu ostatnich 20 lat dostrzegam w Jarosławie Kaczyńskim zamiłowanie do podchodów i trików. Nie wykluczam, że ktoś podrzucił mu trik z Jackiem Saryuszem-Wolskim i on tak mu się spodobał, że nie brał pod uwagę, iż może się okazać kompletnym niewypałem. Ostro w prawo Ale to przecież nie prezes PiS kieruje polską polityką zagraniczną. – Formalnie nie, ale Beata Szydło, Witold Waszczykowski czy Konrad Szymański nie mają równie silnej pozycji jak Antoni Macierewicz lub Zbigniew Ziobro. Jeżeli np. minister Waszczykowski stale słyszy, że za wolno czyści kadry, to nie będzie wychodził przed szereg i narażał się na zarzut, że jest mięczakiem. Przecież pani premier i ministrowie musieli wiedzieć, że wojna z Brukselą skończy się katastrofą, ale po prostu bali się o tym powiedzieć prezesowi partii. Najlepiej dowodzi to, że system polityczny zbudowany po wyborach w 2015 r. szkodzi państwu. – Na pewno szkodzi samemu PiS i zniechęca umiarkowanych konserwatystów. Niezachwiana pozycja Jarosława Kaczyńskiego opiera się na głębokim przekonaniu o słuszności jego generalnej, radykalnej diagnozy, a także na tym, że czasami potrafi ją stonować w imię doraźnej strategii. Dzięki zastosowaniu manewru skierowania statku PiS w stronę centrum partia w wielkim stylu wróciła do władzy. Jednak zaraz potem Jarosław Kaczyński uznał, że to idealny moment, by całkowicie przestawić wajchę. Nie przejmuje się wyborcami z politycznego środka, bo jest przeświadczony, że jeśli zrealizuje swój plan, sytuacja w kraju gwałtownie się poprawi i oni znowu zagłosują na PiS. Można mieć różne marzenia i plany, ale zawsze przychodzi moment weryfikacji – wybory. Po głosowaniu w Brukseli PiS bije na oślep: Jarosław Kaczyński witał panią premier na lotnisku, nazywając klęskę sukcesem, minister Waszczykowski pogroził Unii palcem, minister Macierewicz oskarżył Donalda Tuska o zdradę… Ta droga nie prowadzi do sukcesu. – Pewna moja znajoma – jeszcze za czasów PRL – miała psa. Szyba w drzwiach na klatkę schodową w jej bloku była wybita i bardzo długo nikt nie wstawiał nowej, więc pies, wychodząc na spacer, wyskakiwał przez dziurę. Wreszcie szybę wprawiono i pies odbił się od niej. Oszołomiony wrócił na schody i spróbował jeszcze raz – z tym samym skutkiem. Stara wojskowa zasada głosi: po niepowodzeniu nie ponawiaj ataku w ten sam sposób i takimi samymi siłami. Wielu połamało sobie na tym zęby: Niemcy pod Verdun, Anglicy nad Sommą. Zobaczymy, czy na PiS przyjdzie otrzeźwienie. To nie jest jednak łatwe, bo przed partią stoi zadanie utrzymania dwóch kręgów odbiorców jej oferty: zagorzałych zwolenników narracji Jarosława Kaczyńskiego oraz tych, którzy w nią nie wierzą, jednak sądzą, że PiS – w przeciwieństwie do Platformy Obywatelskiej – coś zrobi. Cokolwiek by mówić, sprawnie uruchomiony program 500+ okazał się sukcesem. Sztuka polega na utrzymaniu równowagi między obiema grupami. Ostry przechył w prawo grozi utratą umiarkowanych wyborców, z kolei rezygnacja z radykalizmu powoduje narażenie się ideowemu elektoratowi. Mogę sobie wyobrazić, że PiS spotka to, co przydarzyło się PO, która otrzymała cios w plecy od najbardziej przywiązanych do wartości liberalnych zwolenników w postaci elektoratu Nowoczesnej. Na czele takiej radykalnie prawicowej partii mógłby stanąć Antoni Macierewicz albo jakaś

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2017, 2017

Kategorie: Kraj