Holenderska deputowana wyrzekła się Allaha. Fanatyczni islamiści chcą ją zgładzić Ayyan Hirsi Ali uważa, że prorok Mahomet to lubieżny tyran. Głosi, że gdyby Allah istniał, powiedziałby teraz: „Sorry, to, co głosiłem na temat kobiet, nie było słuszne”. Zdaniem tej ślicznej holenderskiej parlamentarzystki, pochodzącej z Somalii, nie ma liberalnego islamu czy też euroislamu. Jest tylko jeden islam, religia Mahometa i Koranu, zacofana, średniowieczna, wroga wobec kobiet, ślepa na osiągnięcia współczesnej nauki. Od 2 listopada Hirsi Ali pozostaje w ukryciu. Muzułmańscy fanatycy pragną bowiem zgładzić 35-letnią deputowaną, którą uznali za apostatkę i bluźnierczynię. Czyż Koran nie głosi, że ten, kto porzuci prawdziwą wiarę, zasługuje na śmierć? 2 listopada w bestialski sposób zamordowany został w Amsterdamie kontrowersyjny reżyser Theo van Gogh. Wspólnie z Hirsi Ali nakręcił bulwersujący film „Submission”, opowiadający o cierpieniach islamskich kobiet maltretowanych przez mężów i gwałconych przez krewnych. Zabójca, 26-letni Mohamed Bouyeri, urodzony w Holandii syn marokańskich imigrantów, najpierw postrzelił reżysera, potem patrzył z satysfakcją na jego agonię, w końcu podciął mu nożem gardło, tak jak zabija się zwierzę ofiarne. Tak naprawdę Bouyeri i jego kompani zamierzali zamordować Hirsi Ali. Van Gogh zginął w zastępstwie, był łatwiejszym celem, gdyż w przeciwieństwie do parlamentarzystki nie wynajął ochroniarzy. Zabójca przyszpilił nożem do piersi ofiary pięciostronicowy list napisany „w imię Allaha Litościwego i Miłosiernego” do „niewierzącej fundamentalistki Hirsi Ali”: „Od czasu wstąpienia na polityczną scenę Holandii terroryzowałaś muzułmanów i islam swoim słowem. Poprzez odstępstwo od wiary nie tylko odwróciłaś się od prawdy, lecz także przeszłaś na stronę żołnierzy zła. Twoi nowi panowie wynagrodzili cię za to miejscem w parlamencie… Wiesz, że wraz z aktami wrogości wobec islamu rzuciłaś bumerang, który do ciebie powróci… Prorok powiedział kiedyś: „Wiem, o faraonie, że twój koniec jest bliski”. Pragniemy użyć podobnych słów: Wiem, Ameryko, że twój koniec jest bliski. Wiem, Europo, że twój koniec jest bliski. Wiem, Holandio, że twój koniec jest bliski. Wiem, Hirsi Ali, że twój koniec jest bliski. Wiem, o niewierni, że koniec was wszystkich jest bliski”. Kilka godzin po śmierci van Gogha holenderska policja zabrała deputowaną. Podobno wywieziono ją za granicę, być może do Stanów Zjednoczonych. W wywiadzie udzielonym reporterowi gazety „Handelsblad” Hirsi Ali zapewnia, że pozostaje w ukryciu z własnej woli. Wtajemniczeni wiedzą jednak, że to rząd holenderski pragnie, aby znienawidzona przez radykalnych imamów kobieta pozostawała daleko. Deputowani obawiają się, że jeśli Hirsi Ali znów podejmie swe obowiązki, parlament stanie się celem zamachu. Komentatorzy piszą, że władze nie potrafią zapewnić możliwości normalnej pracy wybranym reprezentantom narodu. Kim jest osoba, która budzi aż taką nienawiść? Hirsi Ali urodziła się w 1969 r. w Mogadiszu. Jej ojciec był politykiem, jak na miejscowe warunki, liberalnym. Działał w demokratycznej opozycji, rodzina musiała uciekać z kraju. Mieszkała w Arabii Saudyjskiej, w Etiopii, w Kenii. Zgodnie z życzeniem ojca córki chodziły do szkoły. Matka i babka daremnie się sprzeciwiały – po co dziewczętom nauka? Ich przeznaczeniem jest małżeństwo, macierzyństwo i uległość wobec mężczyzn. Ale ojciec rzadko bywał w domu. Matka i babka bez jego wiedzy poddały sześcioletnią Ayaan obrzezaniu. Dziewczynce wycięto klitoris i zaszyto wargi sromowe. Kobieta nie powinna przecież odczuwać rozkoszy. Wystarczy, że da ją mężowi. Każdy muzułmanin zna przecież przysłowie: „Kobieta musi być zawsze do dyspozycji mężczyzny, w razie konieczności nawet na grzbiecie wielbłąda”. Hirsi Ali twierdzi obecnie, że to nie wspomnienie bólu z dzieciństwa sprawiło, że odwróciła się od islamu. Nawet nie nauczyciel Koranu, który bił przyszłą parlamentarzystkę tak bezlitośnie, że uszkodził jej czaszkę. Ale Ayaan nie mogła znieść nieustannego nadzoru: „Nie mogłam wychodzić z domu, czytać zakazanych książek ani przyjaźnić się z wyznawcami innych religii”. Już w liceum w Nairobi postanowiła, że nie będzie siedzieć w domu jak jej matka, lecz wzorem ojca wybierze aktywne życie. Lecz także ojciec uznał, że dla Hirsi przyszedł czas zamążpójścia. Znalazł kandydata, dalekiego kuzyna z Kanady, dla którego kanadyjskie Somalijki były zbyt wyemancypowane. Ayaan udała, że się zgadza, lecz podczas podróży zmyliła w Düsseldorfie krewnych i uciekła pociągiem do Holandii, bez grosza przy duszy. Szybko
Tagi:
Jan Piaseczny









