Ciężkie czasy przyszły dla „Dziennika”. Hojny dotąd niemiecki wydawca liczy wyłącznie straty i kombinuje, co zrobić z tym wydawniczym nieszczęściem. Przecież miłości gazety do PiS nie można finansować bez końca. Takie próby ratunku, jak pozyskanie Jana Marii Władysława Rokity, zwiększyły tylko koszty i podniosły poziom rozbawienia u konkurentów. Co więc „Dziennikowi” zostało? Wiara w cuda. I to dosłownie! 1 maja redakcja zapraszała na spotkanie z Antoniem Pelingenem – uzdrowicielem z Filipin. Antonio nie tylko jest, jak pisze „Dziennik”, jednym z najskuteczniejszych uzdrowicieli, na dodatek wszystko robi bez bólu. Ciekawe, czy jego uzdrawiająca moc pomoże gazecie? A może czytelnicy „Dziennika” są teraz zdrowsi? To bardzo ważne. Bo trzeba dobrego zdrowia, by czytać teksty tam drukowane.
Tagi:
Przegląd
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy