Kto zarabia na omijaniu zachodnich sankcji
W 2023 r. kupiliśmy w Rosji towary za 2,4 mld euro. W tym samym roku państwa Unii Europejskiej zaimportowały ze Wschodu towary o wartości ponad 50 mld euro. Nieźle, jak na warunki wojenne.
Po agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. Zachód obłożył Moskwę bezprecedensową liczbą sankcji ekonomicznych. Ich celem było złamanie rosyjskiej gospodarki i wywołanie kryzysu społecznego, a w konsekwencji politycznego, który doprowadziłby do upadku prezydenta Putina. W lutym 2023 r. podczas wizyty w Polsce prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden w przemówieniu do Polaków stwierdził: „Obecnie 200 rubli to tylko 1 dol. Gospodarka Rosji rozpadnie się na części. To Władimir Putin jest za to odpowiedzialny”.
Nic podobnego się nie stało. Dziś kurs dolara w Rosji oscyluje wokół 100 rubli, półki sklepowe są pełne towarów, także tych z importu, a Kreml w 2023 r. odnotował wzrost PKB o 3,6%. Dla porównania – wzrost PKB w państwach strefy euro wyniósł 0,5%.
Objęta sankcjami i przestawiona na wojenne tory gospodarka rosyjska okazała się bardziej odporna, niż sądzono. Zachodnie sankcje nie zadziałały również dlatego, że rosyjskie koncerny znalazły partnerów handlowych w Azji, Afryce i Ameryce Południowej, a niektóre francuskie, niemieckie, brytyjskie i amerykańskie przedsiębiorstwa postanowiły wykorzystać okazję do zarobku na omijaniu sankcji. Wiele wskazuje na to, że i polskie firmy przyłączyły się do owego procederu.
Stacja benzynowa z bronią atomową
W sierpniu 2023 r. w wywiadzie udzielonym hiszpańskiemu dziennikowi „El País” szef dyplomacji unijnej Josep Borrell powiedział: „Rosja jest ekonomicznym karłem i przypomina stację benzynową, której właściciel posiada bombę atomową”. Zapewne przez grzeczność polityk nie wspomniał, że na owej stacji zachodnie koncerny chętnie tankują paliwa i gaz.