Generacja XXL

Generacja XXL

Wśród amerykańskich nastolatków szerzy się epidemia otyłości Amerykańscy uczniowie coraz częściej kupują ubrania w największych rozmiarach. USA pobiły kolejny światowy rekord – wśród tamtejszych nastolatków jest najwięcej grubasów. Skutki dla zdrowia całego pokolenia mogą się okazać katastrofalne. Być może, dojdzie do fenomenu bezprecedensowego w nowoczesnym kraju przemysłowym – obecna generacja młodych ludzi będzie żyć krócej niż ich rodzice. Jak dowiodły badania przeprowadzone przez zespół naukowców z duńskiego Instytutu Zdrowia Publicznego w Kopenhadze, 31% amerykańskich dziewcząt w wieku 15 lat ma nadwagę, zaś 15% cierpi na chorobliwą otyłość. Wśród chłopców współczynnik ten wynosi odpowiednio 28 i 14%. Duńscy specjaliści, kierowani przez Inge Lissau, przeanalizowali dane obejmujące indeks masy ciała (stosunek masy do wzrostu) 30 tys. nastolatków z 13 krajów europejskich (nie było wśród nich Polski), Stanów Zjednoczonych oraz Izraela. Wykorzystane informacje pochodziły wprawdzie z lat 1997-1998, ale nie ulega wątpliwości, że od tej pory prawie nic się nie zmieniło (a jeśli tak, to na gorsze). Najszczuplejsi okazali się młodzi Litwini. Tylko 10% nastoletnich uczennic i 6% uczniów litewskich szkół można zaliczyć do puszystych. Jak podkreśliła jedna z autorek duńskiego raportu, Mary Overpeck, na Litwie jest mało restauracji szybkiej obsługi serwujących wysokokaloryczny fast food, zaś nastolatki dostają symboliczne kieszonkowe, tak że nie stać ich na słodycze. Zasadniczo odmienna sytuacja panuje za Atlantykiem. Jedna trzecia uczniów amerykańskich high schools systematycznie żywi się w fast foodach. Podstawą wyjątkowo niezdrowej diety stały się w wielu rodzinach tłuste hot dogi, ociekające majonezem hamburgery i bomby kaloryczne w postaci pizzy, a wszystko to obficie przegryzane czekoladowymi batonami. Oczywiście, hamburgera należy popić – najlepiej colą lub innym gazowanym napojem nasyconym cukrem. 15-letnia Kristina Boutieller z Riverview High School na Florydzie ustawia się przed automatem z coca-colą, jeszcze zanim o 7.30 zabrzmi pierwszy dzwonek. Kupuje 0,66-litrową butelkę za dolara. „Niektórzy potrzebują rano trochę kofeiny”, wyjaśnia i pije ze smakiem. Nie przejmuje się ostrzeżeniami ekspertów, którzy twierdzą, że już 0,33 litra takiego napoju stanowi kaloryczny odpowiednik 10 łyżeczek cukru. Za Kristiną szybko tworzy się kolejka kilkunastu uczniów. Wszyscy przyjechali do szkoły samochodami, podwiezieni przez rodziców czy też, starsi, własnym autem. Komentatorzy podkreślają, że w poprzednim pokoleniu większość dzieci przychodziła na lekcje pieszo lub przyjeżdżała rowerem. Obecnie taki wysiłek podejmuje zaledwie co dziesiąty uczeń. Zmieniły się też rozrywki. Przeciętny nastolatek z Oklahoma City czy Phoenix niechętnie gra w piłkę albo w kosza. Felietonistka dziennika „Atlanta Journal-Constitution” żali się: „Do legionu kanapowych ziemniaków, które wyrosły, oglądając za dużo telewizji, dołączyła rzesza internetowych grzybów zapuszczających korzenie przed komputerem, których jedynym ćwiczeniem fizycznym jest gimnastykowanie palców wskazujących na klawiaturze”. Na domiar złego system oświatowy przechodzi kryzys (oczywiście, jak na warunki amerykańskie). Ze względów oszczędnościowych szkoły ograniczają liczbę godzin wychowania fizycznego. W 1991 r. 42% uczniów szkół średnich miało codziennie zajęcia sportowe – obecnie niespełna 30%. Nastolatkom zły przykład dają rodzice. Amerykanie przegrywają wojnę z inwazją tłuszczu. 65% mieszkańców USA ma nadwagę, zaś 31% jest chorobliwie otyłych. Co roku choroby wywołane przez nadmierną masę ciała – głównie dolegliwości układu krążenia, cukrzyca i niektóre nowotwory – zabijają 300 tys. współobywateli George’a W. Busha. Koszty leczenia chorób będących następstwem otyłości wynoszą, według ostrożnych szacunków, 75 mld dol. rocznie. To prawie tyle samo, ile kosztuje terapia chorób wywołanych przez nikotynę. Jak pisze dziennik „New York Times”, z tego stanu rzeczy wyciągnęli wnioski przedsiębiorcy pogrzebowi, którzy masowo zamawiają ogromne trumny w rozmiarze XXL, mogące utrzymać ciało o masie nawet 330 kg. Te wszystkie powody sprawiły, że amerykańskie szkoły zmieniają się w mateczniki grubasów. W ciągu ostatnich 20 lat liczba dzieci z nadwagą podwoiła się, zaś nastolatków – wzrosła nawet trzykrotnie. W metropolii nowojorskiej niemal co drugi uczeń musi dźwigać zbędne

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2004, 2004

Kategorie: Świat