Gigantomania nieposkromiona

Gigantomania nieposkromiona

Baranow 05.10.2020 r. Baranow - CPK. fot. Krzysztof Żuczkowski

W Baranowie boją się, że zostaną oszukani przy wykupie ziemi pod lotnisko Jedni psioczą i pomstują, że żyć tutaj nie będzie można, jak powstanie lotnisko monstrum z całą otoczką dróg, szyn kolejowych, hoteli i magazynów. Drudzy mówią, że te wszystkie plany to ściema. I że władza wcale nie chce, by w gminie Baranów i ewentualnie obok powstał Centralny Port Komunikacyjny. Że tak naprawdę chodzi o to, żeby napchać sobie kieszenie kosztem zwykłych ludzi. Bo ten teren – jak uważają specjaliści – jest miejscem najcenniejszym w kraju, a może i w Europie. Nie ma drugiego takiego miejsca, gdzie można grunt wydębić za stosunkowo niewielkie pieniądze. Gdzie nie trzeba się mierzyć z potężnymi inwestorami ani z obcym kapitałem, a jako przeciwnika ma się jedynie miejscowych i mały lub średni biznes, który władzy nie podskoczy. Władza planuje kupić 3 tys. ha. O projektach związanych z Baranowem poinformowała w 2017 r. A choć firma Centralny Port Komunikacyjny Sp. z o.o. zatrudnia już 200 osób i generuje straty wielkości nawet 150 mln rocznie, koncepcja nadal jest w powijakach. Za to 28 tys. ludzi z trzech gmin żyje jak na rozżarzonych węglach. W imieniu mieszkańców Poniedziałek, 5 października. Jakby zwykły dzień, a jednak w Baranowie niezwykły. Triumf demokracji. Idąc do wyborów w 2018 r., mieszkańcy gminy Baranów oczekiwali, że wybrany wójt zadba o ich interesy i zrobi wszystko, by nie zostali skrzywdzeni, kiedy dojdzie do realizacji lotniska. Ze zdumieniem odkryli, że wójt jest skoncentrowany głównie na realizacji programu „Rodzina na swoim” – jak prześmiewczo nazywają jego starania o dobrobyt własnej rodziny. W tym celu stworzył stanowisko dyrektora urzędu gminy i mianował na nie córkę. Podobno płacił jej 12 tys. zł brutto miesięcznie. Ludzie mieli dość. W czerwcu w referendum zagłosowali za odwołaniem wójta gminy Waldemara Brzywczego. Dziś ma zostać zaprzysiężona nowa wójt Agata Trzop-Szczypiorska. Nadzwyczajna sesja rady gminy o godz. 15. Ale od rana urząd funkcjonuje w miarę normalnie. W miarę, bo od kiedy pełniący obowiązki wójta gminy komisarz Piotr Faruga jest zarażony koronawirusem, urząd pracuje w systemie zamkniętym. Kto ma sprawę, wrzuca pismo do urny. Przed urną są dwie osoby. Nadzwyczajną sesję zaplanowano w remizie strażackiej, bo może pomieścić 15 radnych, 21 sołtysów i kilku gości. Sesja rodzi emocje. Przed nią radni nie mają głowy do rozmawiania o lotnisku. Przewodniczący Roman Bodych tłumaczy, że to nie jest dobry moment na wypowiadanie się, bo wciąż nie ma żadnych szczegółów dotyczących położenia lotniska ani ceny zakupu ziemi. Radna Anna Szelachowska mówi krótko: – Jestem przeciwna lotnisku. Pani wójt składa przysięgę zakończoną: „Tak mi dopomóż Bóg”. W wystąpieniu nie chwali się, że w wyborach pokonała kandydata popieranego przez samego pana premiera – czyli komisarza Farugę. We wrześniowych wyborach na wójta gminy Baranów startowało pięcioro kandydatów, w tym dwie kobiety. Obie przeszły do drugiej tury. – Reprezentując mieszkańców, muszę działać w ich imieniu – mówi Agata Trzop-Szczypiorska. – Lotnisko to bardzo duży problem, bo do tej pory nie mamy konkretów. Gmina Baranów żyje jakby w jego cieniu. Bardzo trudno jej się rozwijać, bo nie wiemy, czy te tereny nie zostaną wchłonięte przez lotnisko. Inwestycje się zatrzymały, rozwój infrastruktury także. Trudno kogoś zachęcić do zamieszkania u nas, trudno też zachęcić inwestorów, bo przyszłość gminy nie jest znana. Wójt Trzop-Szczypiorska zawsze aktywnie uczestniczyła w życiu gminy. – Od czasu powstania w czerwcu ub.r. Rady Społecznej ds. CPK jestem z nią w ciągłym kontakcie jako mieszkanka Bożej Woli – wyjaśnia. – Rada została powołana, żeby mieć inne spojrzenie na budowę niż spółka. W sprawach dotyczących budowy to nie może być monolog, konieczny jest dialog. Mieszkańcy, jeśli lotnisko powstanie, musieliby zmienić całe swoje życie. Dokąd mieliby pójść i skąd wziąć środki na życie? W tej chwili to, co zostało zaproponowane przez stronę rządzącą, czyli sposób wykupu ziemi, nie jest korzystne dla mieszkańców. W radzie gminy entuzjastów lotniska nie ma. Ale są osoby, które chcą współpracować z inwestorem dla dobra mieszkańców. Planujemy zatrudnienie prawników, którzy pomagaliby mieszkańcom, kiedy zaczną się wykupy ziemi. Sołtys, czyli jeden

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 42/2020

Kategorie: Kraj