Globalizacja bez awantury

Globalizacja bez awantury

Na Forum Ekonomicznym w Nowym Jorku szef firmy Compaq zapewnił: „Pamiętajcie, nie wszyscy biznesmeni to rekiny bez ludzkich uczuć” W Nowym Jorku garnitury i luksusowy hotel Waldorf Astoria, w Porto Alegre morze czerwonych flag i portretów Ernesta Che Guevary. Manhattan w uwięzi setek policjantów, zapowiedzi, że władze miasta zastosują przepis z – bagatela – 1845 r. pozwalający aresztować grupę składającą się nawet z dwóch osób, jeśli te mają zasłonięte twarze, i gorące popołudnie w Brazylii, gdzie 40 tys. osób, w tym setki przedstawicieli rozmaitych subkultur, nie wywołało ani jednej burdy. Z jednej strony, dyskusje o społecznej odpowiedzialności bogatych, z drugiej, skandowane do zachrypnięcia hasło: śmierć neoliberalistom. Globalizacja i antyglobalizm, czyli – jak napisał korespondent paryskiego „Le Monde” – dwie twarze naszego świata. Znamienne, że międzynarodowy dyskurs, w którym kierunku powinna zmierzać nasza cywilizacja, przeniesiony został tym razem z poziomu ulicznej bijatyki na prezentację – na razie rozdzieloną dystansem pomiędzy Porto Alegre i Nowym Jorkiem – własnych punktów widzenia. „To jeszcze nie wzajemna rozmowa, ale już nie wyłącznie awantura, w której rzeczowe argumenty są nie na miejscu”, zauważył „The New York Times”. Po całej serii spotkań wielkich dzisiejszego świata, od szczytu APEC w Seattle przez unijne spotkanie w Göteborgu po szczyt G8 w Genui latem ubiegłego roku, kiedy relacje pełne były głównie soczystych opisów starć antyglobalistów z policją, podczas Światowego Forum Ekonomicznego (które tym razem – zamiast jak dotąd w Davos -, dla uczczenia daty 11 września 2001 r. odbyło się w Nowym Jorku) gratki dla fotoreporterów i goniących za sensacją i krwią kamer telewizyjnych prawie nie było. Jak napisano w jednej z korespondencji: „Policjanci zamiast rozpędzać tłumy demonstrantów stali spokojnie na przejściach ulicznych, legitymując przechodniów i sprawdzając podjeżdżające pod hotel Waldorf Astoria limuzyny. Przeznaczone dla demonstrantów miejsca naprzeciwko hotelu świeciły pustkami”. Zabrakło nawet członków sekty Falun Gong, protestującej przeciwko represjom w Chinach, pomimo wcześniejszych zapewnień, że będą tu każdego dnia. Największą atrakcją stał się w tej sytuacji mieszkaniec Brooklynu, który stał w pobliżu na chodniku, trzymając planszę z napisem: „Protestuję przeciwko brakowi protestów”. Dowcipny nowojorczyk, oczywiście, trochę przesadził. W okolicach Waldorf Astoria przeciwnicy globalizacji jednak się pojawiali, m.in. aktywiści organizacji ANSWER (skrót od: Działaj teraz, żeby zakończyć wojnę i położyć kres rasizmowi), którzy rozdawali ulotki z hasłem: „Bojkotujcie przybywających do Nowego Jorku milionerów”. Pikiety antyglobalistów na kilka dni wypłoszyły także wielu klientów z popularnej sieci kafejek Starbucks Coffee czy supermarketów GAP, oskarżanych o złe traktowanie pracowników i „ekonomiczny egoizm”. Obecne i w mediach, i na plakatach były hasła nazywające uczestników Światowego Forum Gospodarczego „kukłami korporacyjnego kapitalizmu”. W wojnie na słowa padały twarde sformułowania także i z drugiej strony. Nowy burmistrz Nowego Jorku, Michael Bloomberg, publicznie ostrzegł potencjalnych demonstrantów, że policjanci „nie będą się patyczkować”. W dyskusjach mówiono często o naiwności, a nawet złej woli antyglobalistów, przypominano, że Greenpeace przez lata działał za pieniądze wielkich korporacji, które „rękami” ekologów zwalczały w nieuczciwy sposób konkurencję. Aleksander Kwaśniewski, jeden z weteranów Forum, powiedział na konferencji prasowej, że „antyglobaliści przypominają ludzi, którzy chcą kijem zawrócić Wisłę bądź inne rzeki na świecie”. Ponad trzy tysiące dyskutujących na Manhattanie uczestników Światowego Forum Gospodarczego nie ograniczało się jednak tym razem wyłącznie do prostych potępień tych, którzy w globalizacji widzą całe zło współczesnego świata. Większość uczestników kolejnych paneli podkreślała, że potrzebny jest nam dzisiaj społeczny wymiar przedsiębiorczości i takie rozwijanie biznesu, by nie jawił się on ludziom jako emanacja żarłocznego i pozbawionego uczuć kapitalizmu z XIX w. Mówił o tym w debacie na temat przyszłości Ziemi m.in. Aleksander Kwaśniewski. „Jako politycy, ekonomiści, menedżerowie musimy zastanowić się, jak likwidować wszelkie źródła nierówności, fundamentalizmów, nienawiści, jaka jest wśród ludzi, wśród narodów. Nie da się (bowiem) utrzymać tak wysokiego poziomu zadłużenia krajów Trzeciego Świata, nie patrzeć na biedę i naruszanie praw człowieka. Musimy pomagać instytucjom w krajach mniej demokratycznych. Musimy budować instytucje pozarządowe, wspierać społeczeństwa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2002, 2002

Kategorie: Świat