Główna kwatera „Fryzjera”

Główna kwatera „Fryzjera”

Na pewno nie płacił ze swoich

Jednego z byłych arbitrów, którego dopiero czeka proces, zapytałem, z czym mu się kojarzy Borowianka. Przysłał mejla następującej treści: „Rzym, Borowianka i Sowa i Przyjaciele. Co łączy te trzy miejsca uciech dla podniebienia? Wszystkie przeszły do historii”. A jak zapamiętana została Borowianka? „To miejsce, gdzie można było się najeść i napić. I nie objadali i opijali się tam wyłącznie sędziowie, lecz cała świta jegomościów nieznanej maści i funkcji. Bo ile mógł zjeść zmęczony po zawodach sędzia? Fakt – serwowano tam doskonałe golonki, tatara czy schabowe wielkości talerza. A i napitku nie brakowało. No i wodzirej. Wszędzie było go pełno. Było go i widać, i słychać. Słynne były jego możliwości kontaktów ze wszystkimi możnymi tego świata. Brakowało prezydenta i prymasa. Te przechwałki (na wyrost) jednym imponowały, drugich męczyły bądź wprowadzały w zażenowanie. Co jak co, ale miał gość tupet i umiejętność nawiązywania kontaktów. Jak mawiał jeden z działaczy, od kieliszka blisko na ty, a od ty do per cham. Dla mnie to była przykra powinność bycia jeszcze godzinę lub dwie dłużej z osobami, które obowiązkowo musiały się »dopić«. I trzeba było wiedzieć, co mówić. Bo podsłuchy… siedziały wśród biesiadników. A tak w ogóle takich Borowianek było w kraju kilka, lecz legendy o nich nie krążą. Może to i lepiej?”.

Z kolei Zbigniew M., były sędzia z Piły, oskarżony o korupcję w wątku śledztwa dotyczącego tzw. gangu „Fryzjera”, dobrowolnie poddał się karze roku i czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata, 25,3 tys. zł grzywny, trzyletniego zakazu działania w profesjonalnym futbolu i zwrotu 8 tys. zł wziętych łapówek. 1 czerwca tego roku sąd zatwierdził wyrok. Zbigniew M. zeznawał: „Pod koniec lat 90., mimo że nie byłem w grupie »Fryzjera«, to gdy byłem na meczach Amiki Wronki jako kibic, byłem przez »Fryzjera« zapraszany na imprezy organizowane w restauracji Borowianka. Tam odbywały się huczne imprezy, on stawiał to, co najlepsze: najlepsze jedzenie i picie – dużo alkoholu. Na tych imprezach bywali sędziowie, obserwatorzy i dziennikarze. (…) Sędziowie np. prosili Fryzjera o załatwienie dobrych not sędziowskich u obserwatorów i dziennikarzy. Bywałem na tych meczach i nieraz widziałem, że sędziowie pomagają Amice. Na te imprezy Forbrich wydawał dużo pieniędzy, na pewno nie płacił ze swoich. Musiał te pieniądze dostawać z klubu”.

Nie odmawiano pacierza ani wódki

Dlatego nieprzypadkowo 6 czerwca 2011 r. właśnie we wronieckiej restauracji odbyła się promocja książki Adama Godlewskiego „Spowiedź Fryzjera”, w której opisano wiele historii z tego miejsca. – Warszawa ma Pędzącego Królika, a Wronki Borowiankę – stwierdził wtedy Forbrich. – Ja to w zasadzie tylko spisałem – mówił autor. – Książka to w całości opowieść Ryszarda o funkcjonowaniu piłkarskiego świata od lat 90. do roku 2003.

Skoro tak, to książka obejmuje tylko okres do wejścia w życie ustawy antykorupcyjnej. A więc poniekąd na zasadzie: nic mi nie zrobicie, nawet jak mnie złapiecie…

Główny bohater tych wspomnień był chętny do zwierzeń: – Nie raz, nawet nie dwa zdarzyło się, że strategiczne położenie Borowianki po prostu się przydało. Taksówkarz, pan Stasio, zwany „Precyzją”, szybciutko podwoził delikwenta na dworzec i pilnował, czy do właściwego pociągu wsiądzie. Oczywiście po to, aby w niepożądanym kierunku nie odjechał. Kiedy popularne zrobiły się telefony komórkowe, starałem się jeszcze dzwonić do obserwatorów i delegatów, aby przypomnieć o końcowej stacji podróży. Żeby czasem jej nie przejechali i potem gospodarzy źle nie wspominali. Bo gościnność nasza była wtedy głośna, naprawdę szeroko znana. A skoro nie wzięła się z powietrza, to trzeba było o opinię po prostu dbać. Dlatego każdemu na drogę coś ze stołu kazałem pakować, równomiernie dla ciała i dla ducha, ażeby strudzony w drodze powrotnej mógł się jeszcze pokrzepić. A wysłannicy PZPN z reguły nie odmawiali – ani pacierza, ani wódki. Przypominam sobie tylko dwa wyjątki, kiedy w Borowiance nie trafiliśmy w alkoholowe gusty gości…

PS Korzystałem z blogu Dominika Panka „Piłkarska Mafia”.

Strony: 1 2

Wydanie: 2015, 33/2015

Kategorie: Sport

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy