Głównie klasyka, ale… – rozmowa z Wojciechem Nowakiem

Głównie klasyka, ale… – rozmowa z Wojciechem Nowakiem

Filharmonie nie są od robienia rewolucji, tylko promocji muzyki, od baroku po współczesność Co zaważyło na pańskim zwycięstwie w konkursie na stanowisko dyrektora naczelnego Filharmonii Narodowej? – To raczej pytanie do komisji, nie do mnie. Myślę, że zaproponowany przeze mnie program okazał się najciekawszy. A w tym programie najważniejsze było… – Kontynuowanie tego, co filharmonia osiągnęła w pracy z dyrektorami Kazimierzem Kordem i Antonim Witem, a więc prowadzenie działalności artystycznej na najwyższym poziomie. Wizja obu dyrektorów wprowadzała pewną równowagę nowych pomysłów i wypracowanej tradycji. Mój plan na najbliższe lata, który do tych tradycji nawiązywał, został przyjęty pozytywnie. Istotną częścią owego planu było też przekonanie, że jedyną osobą mającą wysoki autorytet i niekwestionowaną pozycję w sztuce muzycznej, która może stanąć na czele zespołów artystycznych Filharmonii Narodowej, jest wybitny dyrygent Jacek Kaspszyk. Pozytywnie zatem przyjęto tandem Nowak-Kaspszyk, czyli dyrektor naczelny i dyrektor artystyczny. Zaakceptowano zaproponowaną strukturę kierownictwa Filharmonii Narodowej, w której celem i zadaniem dyrektora naczelnego będzie umożliwienie Jackowi Kaspszykowi zrealizowania jego artystycznych zamierzeń. Pracuje pan w Filharmonii Narodowej już ponad 20 lat, był pan zastępcą dyrektora naczelnego za dyrekcji Kazimierza Korda i Antoniego Wita. Jak zmieniała się w tych latach najważniejsza instytucja muzyczna w kraju? – Kiedy dyrektor Kazimierz Kord tworzył w latach 70. swoją wizję artystyczną, nie miałem jeszcze nic wspólnego z filharmonią. Dołączyłem do zespołu, gdy zostały już stworzone zręby tej koncepcji. Nie jestem z wykształcenia muzykologiem i nie przeprowadzę uczonej analizy, mogę tylko zwrócić uwagę na pewne szczególne cechy działania poprzedników. Maestro Kord postawił na tzw. wielki repertuar, na dzieła oratoryjne i symfoniczne dużych rozmiarów i tę wizję realizował przez ponad 20 lat. To na pewno był ważny etap rozwoju tej instytucji, którą po wojnie stworzył Witold Rowicki. Oczywiście to jemu przypadła najtrudniejsza rola, bo on budował orkiestrę niemal od zera. Zbierał najlepszych muzyków z różnych stron i konstruował zespół, który zaczynał się już liczyć w Europie i w świecie. Kazimierz Kord mógł się oprzeć na dobrej bazie i rozwijać artystyczne plany, umacniał też międzynarodową pozycję filharmonii. Dyrektor Antoni Wit, wybitny i znany dyrygent, który przyszedł po Kordzie, mógł kontynuować zamierzenia poprzedników, ale także wprowadzić wiele istotnych rozwiązań organizacyjnych, odmłodzić zespół orkiestrowy. Jacek Kaspszyk, dyrektor artystyczny, który obejmie funkcję od nowego sezonu, także mówi o kontynuacji dotychczasowego dorobku, ale na pewno wzbogaci wizerunek instytucji o własne pomysły. Każdy z wielkich polskich dyrygentów odciskał zatem swoje piętno na pracy orkiestry, każdy wzbogacał dorobek tej instytucji. Należy wspomnieć również krótki etap dyrektorowania Bohdana Wodiczki. Folk i jazz w filharmonii Jakie zmiany w filharmonii są dziś najbardziej potrzebne? Wiele osób mówi, że sam schemat koncertu – uwertura, koncert instrumentalny, symfonia – jest skostniały i już się przeżył. – Można oczywiście łamać ten układ, ale moim zdaniem schemat ten jest częścią znakomitej tradycji. Filharmonie nie są od robienia rewolucji, tylko od promocji muzyki w bardzo szerokim spektrum, od baroku po współczesność, która może oczywiście wnosić nowe rozwiązania. My jednak jesteśmy przede wszystkim dla ludzi, którzy szanują, a nie łamią tradycję, i prezentujemy w sposób dość konserwatywny wielką sztukę, jaką jest muzyka klasyczna. I nic więcej? Rosną przecież pokolenia, dla których takie słowo jak filharmonia w ogóle nie istnieje. – O tym też myślimy i na czwartkowych koncertach dla młodzieży planujemy wprowadzenie rozmaitych odniesień do najnowszych zdobyczy technicznych. Będzie sporo elektroniki, prezentacji możliwości, jakie muzyce daje komputeryzacja, tabletyzacja. Zależy nam na tym, aby przyciągnąć młodzież do naszego gmachu, proponując jej rozmaite formy uczestnictwa w koncertach. Będą zatem popularne utwory klasyczne, będzie folk i jazz. Zasadnicze zmiany formuły koncertów dla młodzieży spodziewamy się wprowadzić od sezonu 2014/2015, bo najbliższy jest już zaplanowany. Bardzo ważna jest dla nas młoda publiczność, będziemy kontynuować poranki dla dzieci, które mają już ustaloną tradycję i renomę. Nie możemy również zapominać o publiczności abonamentowej, która wymaga od nas tradycyjnych form muzycznych, najpopularniejszych hitów z repertuaru klasycznego, i to zapotrzebowanie z radością będziemy wypełniać. Zaprosicie też

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 21/2013

Kategorie: Kultura