W ostatnim czasie dokonała się wielka zmiana, którą można by nazwać odejściem od Polski Michnika i wejściem w Polskę Rydzyka Andrzej Żuławski – Co się panu podoba w Polsce? – Że to Polska właśnie. – A jest pan zadowolony z tego, jaka właśnie teraz jest? – Proszę zwrócić uwagę, że te słowa padły u Wyspiańskiego w „Weselu”, gdy Polski nie było w ogóle. A gdy Polska wreszcie się zjawia i jest, zaczyna się też katalog okropnych jej chorób, dolegliwości i nieszczęść. Wówczas łatwiej jest nie lubić, niż lubić. – Myślę, że teraz jest więcej powodów, by nie lubić. – Ale tak było zawsze. – No dobrze, więc co pan lubi dziś, po 16 latach od solidarnościowej rewolucji? – Nie chcę być pompatyczny, ale wciąż bardzo lubię historię Polski. Można się nią smucić, można się z nią wadzić, ale można też dzięki niej widzieć jeden z barwniejszych krajów na mapie świata. Jeżeli nie myśli się wyłącznie o sprawach doraźnych, ale ma się w głowie tę historię, to już jest jakiś punkt zaczepienia. Lubię też język polski. To jest bardzo interesujący język. Pod warunkiem że się nim włada. Jeden z naszych prezydentów miał z tym kłopot. – Obecny też ma. Mówi na przykład „proszę panią”. – Żeby nie wspomnieć o „spieprzaj, dziadu”. U polityka takie słowa to jest samobójczy strzał. Ale jeśli mówimy o sprawach, które można w Polsce lubić, to tak naprawdę nie ma tu jakiegoś osobliwego katalogu, czegoś, co Rosjanie nazywają „świętą Rosją”. My nie mamy „świętej Polski”, bo ona jest raczej dziwna, kulawa i grzesznawa. – A czy taką osobliwością nie jest polska mentalność? – Ale czy Norweg nie ma norweskiej mentalności? Albo Francuz francuskiej? Nie ma w tym nic osobliwego. Powiem nawet więcej: nasza mentalność, wbrew temu, co sami o sobie sądzimy, jest dosyć banalna, nie odznacza się żadnymi wspaniałymi rysami intelektu czy charakteru. My jesteśmy najwspanialsi, kiedy mamy do czynienia z katastrofą, kiedy zewsząd wieje grozą, a dzieci rzucają się z granatami na barykady. W czasach pokojowych tego nie ma. – Historia i język. Coś jeszcze? – Tak, lubię jeszcze poczucie humoru. Nasz humor jest specyficzny, polsko-żydowski, choć Żydów udało nam się, niestety, z Polski wyrzucić. Kiedy tu przyjeżdżam, zdarza mi się śmiać z tego, co ludzie mówią, oraz z tego, jak mówią o tym, co się dzieje. To jest rzadkie w Europie. Polska Michnika, Polska Rydzyka – W „Jukach podróżnych” pisał pan, że Polska to kraj proboszczów, gangsterów, sklepikarzy oraz ćwierć-główków. – Tak, napisałem to zaraz po tak zwanej transformacji, kiedy wszystko wyglądało w Polsce nieszczególnie. Dziś w dalszym ciągu jest to kraj kleru. W ostatnim czasie dokonała się wielka zmiana, którą można by nazwać odejściem od Polski Michnika i wejściem w Polskę Rydzyka. Przyznam, że mimo wszystkich moich niechęci do tego, co Adam Michnik sam sobie o sobie wyobraził i kim usiłował się stać, czyli wiceprezydentem Rzeczypospolitej, wolę Polskę Michnika od Polski Rydzyka. – Pytam o kondycję Polski, ponieważ wynik ostatnich wyborów, czyli wygrana Kaczyńskich, jest dla ludzi myślących, światłych, mających otwarte głowy, co tu kryć, katastrofą. – Cieszę się, że pan tak mówi. Ale musi pan pamiętać, że światła część społeczeństwa zawsze jest w mniejszości. Nie znam kraju w Europie, w którym byłoby inaczej. Ludzi niewykształconych, ubogich, tych, którzy nie potrafią żyć i boją się ruszyć palcem w bucie, bo wyobrażają sobie, że przez to spotka ich klęska, jest więcej. Dlatego te wszystkie strachy i nieprawdy, wypowiedziane podczas ostatniej kampanii wyborczej, zaowocowały tym, co pan słusznie nazywa katastrofą. – No więc dlaczego Polska Michnika przegrała? Zna pan odpowiedź? – Przede wszystkim z powodu zmęczenia. Na przykład prezydent Aleksander Kwaśniewski chciał wymanewrować Leszka Millera, a przy okazji, niechcący, wymanewrował z gry całą lewicę. Uwikłał się w polityczną rozgrywkę, której efektem była między innymi sprawa Rywina, a przy okazji upadek Michnika. To wszystko ludzi zmęczyło. Podejrzewam, że gdyby po raz trzeci mógł zostać prezydentem, ludzie by go już nie wybrali. Poza tym w polskim społeczeństwie dominuje patologiczny lęk, co ma swoje oczywiste źródło. – Jakie? – Uważam, że im większe będą wpływy Kościoła katolickiego, tym
Share this:
- Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook
- Click to share on X (Opens in new window) X
- Click to share on X (Opens in new window) X
- Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram
- Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp
- Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email
- Click to print (Opens in new window) Print
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety