Gniew oszukanych Bośniaków

Gniew oszukanych Bośniaków

Obywatele bałkańskiej republiki protestują przeciw bezrobociu, korupcji i nędzy Bośnię i Hercegowinę ogarnęły protesty społeczne, najgwałtowniejsze od czasu zakończenia wojny w 1995 r. Do wieców i demonstracji doszło w 33 miastach. W Sarajewie, Zenicy, Tuzli i Mostarze podpalono budynki rządowe. W starciach z policją kilkaset osób zostało rannych. Ludzie mają dość bezrobocia, biedy i skorumpowanych polityków. Czterech premierów rządów kantonalnych podało się do dymisji. Bałkańska wiosna? Demonstranci wykrzykujący „Precz ze złodziejami!” albo „Niech bandyci odejdą!” domagali się ograniczenia płac polityków o połowę i unieważnienia zbójeckiej prywatyzacji. „Przez ten kraj przetacza się tsunami okradzionych obywateli”, powiedział minister spraw wewnętrznych, przedsiębiorca i wydawca dziennika „Dnevni avaz” Fahrudin Radončić, również zresztą oskarżany o udział w aferach. Komentatorzy wyrażają nadzieję, że demonstracje dadzą impuls do niezbędnych reform. Może nawet są zwiastunem bałkańskiej wiosny. Ale Europa patrzy na Bośnię i Hercegowinę także z obawą. Wieloetniczna pojugosłowiańska republika jest podzielona politycznie. W jednym państwie żyją prawosławni Serbowie, katoliccy Chorwaci oraz Muzułmanie, a ogień pod bałkańskim kotłem nigdy całkowicie nie wygasa. W wojnie domowej w Bośni i Hercegowinie w latach 1992-1995 zginęło ponad 100 tys. ludzi. W 1995 r. w Srebrenicy doszło do największej w Europie masakry od zakończenia wojny światowej – oddziały Serbów bośniackich gen. Ratka Mladicia wymordowały 8 tys. wziętych do niewoli muzułmańskich mężczyzn. Dopiero interwencja Stanów Zjednoczonych i natowskie bombardowania pozycji armii bośniackich Serbów doprowadziły do zawarcia traktatu pokojowego. Wynegocjowano go w bazie wojskowej w Dayton w amerykańskim stanie Ohio. W wyniku układu powstała osobliwa struktura polityczna. Bośnia i Hercegowina stała się państwem federacyjnym, złożonym z dwóch jednostek administracyjnych: Federacji Bośni i Hercegowiny oraz Republiki Serbskiej. Struktury te, z własnymi rządami i parlamentami, połączone są słabymi instytucjami centralnymi, w tym trzyosobowym Prezydium Republiki, w którym zasiadają przedstawiciele trzech narodów: Muzułmanów, Chorwatów i Serbów. Federację Bośni i Hercegowiny utworzyli Chorwaci i Muzułmanie. Dzieli się ona na 10 kantonów, a każdy ma własny rząd. Istnieje także autonomiczny okręg Brčko, administrowany wspólnie przez trzy narody. Rezultatem układu z Dayton jest więc groteskowo rozdęta administracja, której utrzymanie pochłania prawie dwie trzecie budżetu. W państwie liczącym tylko 3,8 mln mieszkańców działa i pobiera sowite pensje 150 ministrów i 14 szefów rządu. Na domiar złego demokracja właściwie nie funkcjonuje, ponieważ traktat z Dayton podzielił władzę po liniach etnicznych i przedstawicielom trzech narodów zawsze przysługuje udział w rządach. Zwłaszcza na terenie Federacji Bośni i Hercegowiny wybory niczego nie mogą zmienić. Nawet przegrana partia zachowuje udział we władzy i jej beneficjach. Przedstawiciele wspólnoty żydowskiej i romskiej, Jakup Finci i Dervo Sejdić, złożyli protest przeciw podziałowi władz wyłącznie między Serbów, Chorwatów i Muzułmanów. Trybunał w Strasburgu przyznał im rację, ale władze Bośni i Hercegowiny jego wyroku nie wykonały. Nie przystosowały też prawa wyborczego do standardów europejskich, a w konsekwencji w grudniu zeszłego roku Bruksela wstrzymała pomoc dla Sarajewa w wysokości 45 mln euro. Polityk pasożyt W bałkańskiej republice ukształtowała się rozbudowana kasta skorumpowanych polityków, którzy zagarniają miliony przekazane w ramach pomocy międzynarodowej, uprawiają nepotyzm i klientyzm na gigantyczną skalę. Wynagrodzenie parlamentarzysty wynosi 3,5 tys. euro, podczas gdy średnia pensja to zaledwie 420 euro, przy czym średnią pensję pobiera niewielu. Większość mieszkańców osiąga dochody w wysokości ok. 250 euro miesięcznie. Politycy w Bośni i Hercegowinie nie potrafili zapewnić rozwoju gospodarczego. Po rozpadzie Jugosławii przemysł w republice niemal przestał istnieć. Pleni się rabunkowa prywatyzacja, prowadzona pod partyjnym patronatem – „inwestorzy” kupują fabryki za bezcen, ogłaszają ich bankructwo i sprzedają za cenę złomu. Według oficjalnych danych, bezrobocie wynosi 27%, w rzeczywistości jednak sięga 44% i jest najwyższe w Europie. Co piąty obywatel żyje w nędzy. Chorwacja weszła do UE, Serbia rozpoczęła rozmowy stowarzyszeniowe z Brukselą, ale Bośnia i Hercegowina znalazła się w ślepym zaułku. Nieudolni rządzący nie potrafili nawet zorganizować instytucji, które umożliwią eksport towarów do Chorwacji jako państwa Unii. Przez lata ludzie znosili to wszystko, zaciskając zęby. Pocieszali się, że przynajmniej wojna się skończyła. Rośnie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2014, 2014

Kategorie: Świat