Jeśli ktoś wierzy, że Unia jest stałym elementem geopolityki europejskiej, powinien kibicować, byśmy przyjęli euro jak najszybciej. Żeby być w twardym rdzeniu i współrządzić Prof. Marek Belka – wicepremier i minister finansów w rządach Włodzimierza Cimoszewicza i Leszka Millera. Szef Rady Koordynacji Międzynarodowej w Iraku (2002), dyrektor ds. polityki gospodarczej w Tymczasowych Władzach Koalicyjnych w Iraku (2003-2004). Premier rządu RP (2004-2005), sekretarz wykonawczy Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ (2006-2009), dyrektor Departamentu Europejskiego MFW (2009-2010). Prezes NBP (2010-2016). Jak pan się czuje, kupując coś w sklepie i płacąc banknotem ze swoim podpisem? – Czuję się normalnie. Ale raz miałem przypadek, że potrzebny był mój dowód tożsamości, z podpisem. I pokazałem banknot. W zasadzie uwierzyli. Nie zazdrości pan obecnej ekipie rządzącej możliwości działania? Kiedy przygotowywał pan budżet na rok 2002, było tam zapisane 144 mld zł wpływów i 184 mld wydatków. Projekt budżetu na rok 2018 zakłada 355,7 mld zł dochodów oraz 397,2 mld wydatków państwa. Szokująca różnica. – Polska rośnie w siłę… Czyja to zasługa? – W Ministerstwie Finansów istnieje w zasadzie do dzisiaj ciągłość. Dlatego Polska nie tonie. Budżet, czyli promesa Jaka ciągłość? Kadrowa? – Myślę, że koncepcyjna. Poza tym mamy – o czym mało kto pamięta – bardzo restrykcyjne prawo budżetowe. Na całym świecie, a przynajmniej w większości krajów europejskich, budżet to lista wydatków. I już. Do tego się dokłada szacunek wpływów i wychodzi szacowany deficyt. Jeżeli koniunktura jest słaba, te wpływy idą słabo i deficyt rośnie. U nas nie! U nas budżet składa się z dwóch części, z dwóch podstawowych liczb. Pierwsza to wydatki, druga – limit deficytu. Innymi słowy, jeśli u nas koniunktura jest słaba, minister finansów albo ma obowiązek nowelizować budżet, co jest zawsze kosztowne politycznie, albo idzie nawet nie do Sejmu, tylko do Komisji Finansów Publicznych, i zwraca się o pozwolenie zmniejszenia wydatków. Na świecie, kiedy jakiś wydatek jest zapisany w budżecie, to jest to prawo. U nas tylko promesa. Zasadnicza różnica. – Ale dlatego budżet na ogół się składa. Kto jest autorem takiej koncepcji? – Została stworzona na początku lat 90., a więc Balcerowicz. Czy gdyby dzisiaj miał pan taki budżet jak Morawiecki, te 355,7 mld zł dochodów, też poszedłby pan na 500+, na socjal? – Gdybym wiedział, że upadnę, tobym się położył. Muszę powiedzieć, że gdyby w drugiej kadencji Tusk zrobił 500+, pewnie nie mielibyśmy tego wszystkiego, co mamy dzisiaj. A przecież ten pogram został wymyślony przez prof. Juliana Auleytnera i Pawła Kowala. Kowal sam mi powiedział, że poszedł do Tuska z taką propozycją. Ale podobno Rostowski to skasował, mówiąc, że pieniędzy w budżecie nie ma. Teraz się znalazły. – Znalazły się, trochę na kredyt, jak swego czasu przyznał to sam Morawiecki. Trochę zostało dosypanych lepszą ściągalnością podatków. Poza tym mamy świetną koniunkturę gospodarczą. Czyli nas stać. Jak oceniać politykę gospodarczą rządu w czasach koniunktury? Czy płyniemy jak surfer na fali i cała umiejętność polega na tym, że się na niej utrzymujemy, czy też potrafimy coś więcej? – Na pewno w tym, że jest fantastyczna, najlepsza chyba w historii III RP sytuacja na rynku pracy, zasługi tego rządu nie ma. Po prostu, zero. Bo to kontynuacja trendu, który rozpoczął się już kilka lat wcześniej. A co jest zasługą? – Dobre zdiagnozowanie problemów społecznych. 500+ to niewątpliwie instrument, który ogranicza biedę. A myśmy przecież to wiedzieli – że bieda jest przede wszystkim w rodzinach wielodzietnych. Zasługą Morawieckiego i jego poprzednika Pawła Szałamachy jest też, że nie pozwolili rozwalić finansów publicznych. Przy 500+, przy obniżeniu wieku emerytalnego nie mieli nic do gadania, ale w innych sprawach się obronili. Duda chciał natychmiastowego podniesienia kwoty wolnej od podatku, do bardzo wysokiego jak na nasze standardy poziomu. Tak się nie stało, Morawiecki to rozłożył w czasie. Nie pozwolił także załatwić sprawy frankowiczów, tak jak niektórzy sobie wyobrażali. Miał świadomość, że tu chodzi nie o banki, ale o gospodarkę, która by się wyłożyła. W związku z tym jego zasługa polega na tym, że nie doprowadził do rozwalenia finansów publicznych. A poprzez konsekwentną kontynuację działań mających









