Gwałciciele

Gwałciciele

Alone person walking on the road in pine forest.Vintage style.

Na milicję zgłosiło się tylko 21 kobiet, a prawie drugie tyle dalej woli ukrywać swe nieszczęście Droga mamo nie wiem dlaczego nie dostaję od Ciebie listu, czy czasem nie napisałaś jakiegoś głupstwa i prokurator nie zatrzymał. Mamo wyślij mnie list Ekspres polecony przez który dasz mnie znać czy załatwiłaś mnie świadków do tego morderstwa na Grażynie oraz czy te dziewczyny co podałem ich adresy zmienią swe zeznania, że ja ich nie gwałciłem jeżeli mnie to załatwisz to znaczek przyklej na kopercie rogu na dole a jak nie to normalnie a będę wiedział co robić czy już zacząć jechać wariata czy nie. Proszę cię o prędki odpis. Mamo weź widzenie i przywieź mnie skarpetki i mydło i pastę i szczoteczkie pozdrawiam cię twój syn Andrzej. Tej treści gryps nie trafił do rąk adresatki. Leży na mym biurku. Przyglądam się koślawym literom stawianym niewprawną ręką, nienawykłą do pisania. Autor tych słów urodził się zaledwie 18 lat temu. Od roku przebywa w areszcie śledczym. Koledzy zwą go „Sikawica”. W czasie 18 lat życia dobrze nauczył się jedynie gwałcić. Potrafi też pić. Bardzo nie lubił uczyć się i pracować. Pierwszą pracę i jedyną w życiu porzucił po dwóch tygodniach, bo było lato. Zanim zobaczyłem w rozmównicy więziennej jego pucołowatą twarz, czytałem o nim wiele. Jego nazwisko powtarzało się często w relacjach sporządzonych suchym, prawniczym językiem. • W czerwcu 1970 r. – pisała 13-letnia dziewczyna, mieszkanka Nowego Dworu – spotkałam się z koleżanką. Mogła być 20-ta. Przy kiosku Ruchu na ulicy Warszawskiej spotkał nas „Faja”. Jest to pseudonim. Zaprosił on nas na lody, a potem poszłyśmy z nim do parku. Potem przyszli jego koledzy, Dylo M. i Andrzej B. Wszyscy jeszcze kilka minut siedzieliśmy razem. Po tym ja chciałam iść do domu, ale oni nie chcieli mnie puścić. Za jedną rękę trzymał mnie „Faja”, za drugą „Dylo”. Zaprowadzili mnie na wał nad Narwią. Ja się wyrywałam. Za mną w odległości 2-3 kroków szli pozostali ich koledzy. Zaciągnęli mnie w pobliże klubu wodnego. Było wtedy już ciemno. „Faja”, trzymając mnie za ręce, powiedział cicho, żebym jemu się oddała, bo jeżeli jemu się nie oddam, to oddam się wszystkim. Ja broniłam się, krzyczałam, odpychałam go. „Faja” mimo mojego oporu odbył ze mną stosunek. Jak skończył, robili to samo kolejno inni. Broniłam się przed każdym z nich, krzyczałam i odpychałam ich rękami. Pamiętam, że bolała mnie głowa i jak B. kładł się, to mówiłam mu, że boli mnie głowa i że nie chcę, żeby to robił. On jednak nie usłuchał mnie. • Gdy przypominam to memu rozmówcy, Andrzejowi B., „Sikawicy”, odpowiedzią jest wzruszenie ramionami i słowa: – One wszystkie tak mówią teraz, że to było siłą. Na razie pozostawiamy te wypowiedź bez komentarza. Zanim Andrzej B. z Nowego Dworu i jego 19 kolegów-gwałcicieli zaczęło używać życia, byli kochanymi małymi chłopcami przyjmowanymi na świat z uśmiechem i pępkówką świadczącą, że oto stało się coś radosnego. (…) Kiedy wkroczyli na złą drogę, trudno dziś powiedzieć. Każdy z nich przekroczył swój zbrodniczy Rubikon w innych okolicznościach i czasie. Oto kolekcja: Mirosław F. zwany „Faja”, urodzony 24 maja 1955 r., pochodził z rodziny robotniczej. Ojciec nie pije, rodzice żyją zgodnie. (…) Sam „Faja” w szkole uczył się dostatecznie. (…) Pierwszy raz pił, mając 14 lat, pierwszy raz żył z dziewczyną w wieku 15 lat. Przyprowadzili wtedy koledzy, pamięta to, uciekinierkę z Warszawy i nad Narwią poznał, co to jest pożycie seksualne. Potem rewanżował się kolegom wielokrotnie, sprowadzając dziewczęta, które następnie wspólnie gwałcili. W roku 1970 skazany był na pół roku za pobicie milicjanta. W tym samym roku miało też miejsce wydarzenie, które wstrząsnęło miasteczkiem, lecz zamiast ukrócić bandyckie zapędy „Fai” – nauczyło bezkarności. – W roku 1970 – zeznawał przyjaciel „Fai”, znany nam już Andrzej B., zwany „Sikawicą” – zgwałciliśmy Grażynę B. Spotkali ją, gdy szła wałem nad Narwią, „Faja” powiedział do dziewczyny, aby się oddała. Chwycił ją wpół. M. przytrzymywał ją za włosy, trzymali za nogi i ręce. Wyrywała

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2019, 2019

Kategorie: Reportaż