Haczyk na wyborcę

Młodzi kandydaci na posłów przekonują swoją otwartością, wykształceniem, entuzjazmem, czasem sałatką mamy

Są młodzi, pełni entuzjazmu i wiary, że to, co robią, jest ważne i potrzebne. W polityce pociąga ich przede wszystkim możliwość działania i wyrażania swoich opinii o ważnych problemach. Angażują się w prace samorządowe, społeczne i partyjne, organizują akcje medialne, manifestacje, piszą petycje. Ich atutem jest nie tylko młodość, ale i wykształcenie, otwartość, brak uprzedzeń. Wielu z nich w najbliższych wyborach parlamentarnych po raz pierwszy będzie miało okazję zmierzyć się z prawdziwą polityką. Na listach koalicji SLD-UP ponad 10% kandydatów nie ukończyło 30. roku życia. Jak zamierzają wygrać swoją szansę?

Michał

– Polskiej polityce potrzebna jest zmiana generacyjna, pokoleniowa – mówi Michał Tober, rzecznik prasowy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, 26-letni prawnik, który będzie walczył o mandat poselski w okręgu warszawskim. – Nie dotyczy to tylko SLD. Wraz z wymianą pokoleniową odejdą w przeszłość historyczne podziały na scenie politycznej. Różnice będą wówczas oparte na podziałach racjonalnych, programowych. Natomiast dla SLD wprowadzenie młodych do polityki jest szczególnie ważne ze względu na łatkę „postkomunizmu”, jaką przeciwnicy lubią mu przylepiać. Poza tym w naszych szeregach jest mało ludzi z pokolenia stanu wojennego, 35-40-latków. Dlatego tę lukę szybko powinni wypełnić 20-latkowie. Muszą po prostu szybciej dorosnąć.
Tober dorastał w tempie błyskawicznym. Ma 26 lat i siedmioletni staż warszawskiego radnego. Jako rzecznik SLD jest prawą ręką Leszka Millera. Koledzy trochę mu zazdroszczą, mówiąc, że dzięki temu trochę mu łatwiej w kampanii. – I tak, i nie – mówi. – Z jednej strony, ponieważ pojawiam się w mediach „z urzędu”, mam szanse być bardziej rozpoznawalny, ale z drugiej – jestem ograniczany czasem i zasadami kampanii. Nie mogę wprowadzać żadnych radykalnych posunięć, które z punktu widzenia kampanii byłyby bardzo atrakcyjne. Staram się docierać do ludzi, rozmawiać z nimi osobiście.
Dla młodych wyborców Michał Tober przygotował niecodzienną ulotkę. Bardziej przypomina bilet na koncert światowej gwiazdy rocka, który ma odbyć się na Wembley, niż standardowy gadżet wyborczy.

Agnieszka

Z listy SLD-UP w Sosnowcu kandyduje Agnieszka Pasternak, która może się już pochwalić doświadczeniem politycznym. Ma 29 lat i właśnie dobiega końca jej pierwsza poselska kadencja. Narzeka trochę na brak czasu na własną kampanię wyborczą, bo niemal do ostatnich dni odbywają się posiedzenia Sejmu. Zresztą zaczęło się dość pechowo: najpierw w sztabie zginęła dyskietka z jej materiałami wyborczymi, potem w drukarni, gdzie zleciła drukowanie plakatów, nawaliła maszyna, co opóźniło pracę o kilka dni, a na koniec, gdy dograła formalności dotyczące rozwieszenia banerów wyborczych na drogach z odpowiednią instytucją, okazało się, że potrzebnych jest kolejnych 30 dni na wejście w życie umowy (wypadłoby gdzieś w okolicach ciszy wyborczej).
Przyznaje, że na początku trudno było jej się odnaleźć w sejmowej rzeczywistości. – Kiedy startuje się do parlamentu po raz pierwszy, ma się poczucie, że można przenosić góry – mówi. – Potem jednak okazuje się, że życie jest nieco bardziej skomplikowane i nie da się samodzielnie przeforsować wszystkich pomysłów. A Polska to nie tylko Warszawa – z tej perspektywy problemy wyglądają inaczej. Ktoś mi kiedyś powiedział, że „wielkie rzeczy powstają z wielkich marzeń”, dlatego nie rezygnuję i gdy udaje mi się choć 1% tych marzeń urzeczywistnić, to warto próbować.
Agnieszka Pasternak skończyła studia na wydziale pedagogiki i psychologii Uniwersytetu Śląskiego oraz na wydziale prawa i administracji. Jest aplikantem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Katowicach i pracuje w kancelarii prawniczej. Swoją wiedzę chciałaby wykorzystać, pracując nad ustawami dostosowującymi polskie prawo do prawa Unii Europejskiej.
Czy będzie się denerwować w dniu wyborów? – Już zaplanowałam 22 września wyjazd na łódkę na Mazury i spróbuję zapomnieć o stresie. Wrócę w niedzielę wieczorem, żeby jeszcze zagłosować.
Młodzi kandydaci stawiają na kampanię bezpośrednią. Ciężko pracują na swój ewentualny sukces. Jeżdżą na spotkania z wyborcami, dyskutują, polemizują, odpowiadają na pytania, chcą być zauważani i zapamiętani.

Bartek

Bartek Morzycki jest kandydatem na posła z listy SLD-UP w okręgu siedleckim. Kończy studia na wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego i jest przekonany, że działalność polityczna to jego przyszłość. Przewodniczy młodzieżówce Unii Pracy, która liczy ok. 1000 członków i tworzy coraz to nowe struktury w terenie.
– Najważniejsza jest dla nas działalność społeczna, polityka zajmuje drugie miejsce – mówi Bartek. – Obserwuję, że wielu młodych ludzi chce włączać się w działalność publiczną, ale bez partyjnej etykietki. Boją się, że to może kiedyś źle wpłynąć na ich losy, np. w przyszłej pracy. Ja nie mam takich wątpliwości, bo świadomie wybieram politykę jako pole przyszłej działalności.
Morzycki uważa, że młodzież nie chce angażować się politycznie, bo nie ma dobrego zdania o polskiej klasie politycznej. Zniechęcają ich kłótnie i partyjnictwo. – Młodzi wolą robić coś dla idei, a nie dla partii politycznych – twierdzi. – Dużo łatwiej zorganizować ludzi pod hasłem bezpłatnej edukacji niż pod szyldem politycznym. Staramy się szybko reagować na różne wydarzenia polityczne, nonsensy, skrajne wypowiedzi i to niezależnie od tego, po której stronie sceny politycznej mają miejsce. Skrajności nas rażą. Uważamy, że zbrodni, podłości i łamania praw człowieka nie da się usprawiedliwiać żadną ideologią, ani prawicowa, ani lewicową.
Szef federacji UP skupił się przede wszystkim na problemach edukacyjnych. Mówi o wyrównywaniu szans w zdobywaniu wiedzy, o konieczności bezpłatnych studiów wyższych, łatwym dostępie do Internetu i nauce języków obcych. Z tegorocznymi maturzystami rozmawia o „nowej maturze”. Zanim rozpoczęła się kampania, zbierał podpisy przeciwko wprowadzaniu nowych zasad egzaminowania w tym roku szkolnym.

Paweł

– Kampania wyborcza to ciężka praca – przyznaje Paweł Kołodziejski, najmłodszy kandydat na liście poznańskiej, który nie opuszcza żadnego spotkania wyborczego. Imprezy, dożynki, festyny – bywa wszędzie. Ma 24 lata, jest absolwentem wydziału ekonomiczno-rolniczego SGGW. Mocno zaangażowany w działalność organizacji studenckich. Wiceprzewodniczący Zrzeszenia Studentów Polskich, działacz Stowarzyszenia Pro Europa.
– Przeraża mnie świadomość, że coraz więcej młodych wykształconych ludzi pozostaje bez pracy – mówi. – Dlatego szczególnie zależy mi na wdrożeniu programu dla absolwentów „Pierwsza praca” i wprowadzeniu powszechnych kredytów dla studentów, dzięki którym więcej młodych ludzi będzie mogło podejmować studia wyższe.

Grzegorz

Podobne priorytety programowe ma Grzegorz Pietruczuk, 24-letni kandydat na posła z Płocka. – Wyrównywanie szans edukacyjnych dla ludzi z małych miejscowości, bezpłatne szkolnictwo, umiejętność poruszania się na rynku pracy, kontakty absolwent-pracodawca to tylko część problemów, o których mówię.
Grzegorz lada dzień obroni pracę magisterską na wydziale dziennikarstwa i nauk politycznych UW. Uczył się w Dublinie i Sztokholmie, jest szefem Sojuszu Młodej Lewicy. Podobnie jak jego koledzy prowadzi bardzo intensywną kampanię. Nie rozstaje się z komórką, wciąż między jednym spotkaniem a drugim. – Muszę wybiegać ten mandat – mówi z uśmiechem. – Ludzie są bardzo zmęczeni polityką i klasą polityczną. My, młodzi, jesteśmy dla nich alternatywą.

Karolina

Najmłodszą kandydatką do Sejmu jest Karolina Zioło. Ma 22 lata, studiuje na Uniwersytecie Warszawskim wiedzę o kulturze i filologię rosyjską. Jest radną warszawskiej dzielnicy Żoliborz i wiceprezesem Sojuszu Młodej Lewicy. W ubiegłym roku prowadziła studio wyborcze prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Jako radna zajmuje się kulturą, oświatą i problemami osób najuboższych. – Na poziomie samorządu da się wiele zrobić w tych dziedzinach, ale dopiero w parlamencie można skutecznie koordynować działania różnych instytucji i tym samym pomagać potrzebującym – uważa. Zachęca wyborców do oddania głosu na młodość, a na własnej stronie internetowej podaje przepis na wiosenną sałatkę swojej mamy z kapusty pekińskiej, ogórka, papryki i żółtego sera.

 

 

Wydanie: 2001, 37/2001

Kategorie: Wydarzenia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy